Zbrodnia miloszycka „powraca”, a raczej pośrednie jej ofiary. Rodzice tragicznie zamordowanej przeszło 20 lat temu dziewczyny domagają się odszkodowania od skarbu państwa. Zwracają się oni bezpośrednio do głównych polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Wszyscy pamiętamy lepiej lub bardziej tak głośną zbrodnię miłoszycką. Wówczas rodzice okrutnie zamordowanej 15-letniej dziewczyny o imieniu Małgosia ze wszystkich sił pragnęli ukarania sprawcy. Problem jednak polegał na tym, że śledczy długo nie mogli ustalić winnego. Najwyraźniej presja zarówno rodziny jak i społeczeństwa zmusiła prowadzących sprawę „zrobić cokolwiek”. Jak wiemy ukarano – teraz wiemy, że niesłusznie – Tomasza Komedę.

[irp]

Jeszcze klika miesięcy temu ogromnym wydarzeniem był przełom w sprawie, kiedy to uniewinniono Komedę i zwrócono mu wolność po 18 latach odsiadki – cytując media – za niewinność. Mężczyzna jak wiadomo również wystosował wniosek o zadośćuczynienie w postaci blisko 19 mln złotych. Niewiele później ukazał się film Jana Holoubeka na podstawie historii Komedy. Cała uwaga skupiła się na nim. Jednak co z rodzicami zamordowanej nastolatki?

Zbrodnia miłoszycka: „nie o pieniądze tu jednak chodzi”

Małgosia, ofiara zbrodni miłoszyckiej miałaby dzisiaj 38 lat. Rodzice wciąż nie odpuszczając  walcząc o sprawiedliwość dla córki. Nie ukrywają oni żalu i złości zarówno do przedstawicieli polskiego prawa jak i do polskich władz. Ilość zaniedbań, niedopatrzeń oraz braku dbałości praworządność jest zdaniem rodziców Małgosi porażająca.

[irp]

Rząd będzie musiał zapłacić większą cenę niż ta o którą upomina się Tomasz Komenda. Nie mówiąc już o utraconej twarzy i zaufaniu. „Nie o pieniądze tu jednak chodzi, ale praworządność. Jeżeli ta istnieje, to powinna dotyczyć wszystkich” – tłumaczy ojciec Małgosi w rozmowie z dziennikarzem Gazety Wyborczej.

„Podłość, cynizm, pogoń za sukcesem zawodowym i politycznym musi być napiętnowana – napisał w pozwie pan Krzysztof” – grzmiał.

Ojciec nastolatki mówił także bezpośrednio o Jarosławie Kaczyńskim: „chciałbym, żeby zeznał, co wie o nadzorze nad tą sprawą. Przecież mówili sobie wszystko, to jemu Lech Kaczyński meldował wykonanie zadania”.

„Ziobro żerował na sprawie mojej córki, lansował się na konferencjach prasowych, mówił o benedyktyńskiej pracy śledczych, a sam nic nie zrobił choć dowody miał na wyciągnięcie ręki” – podkreślił ostatecznie.

[irp]

źródło: mat. prasowe, o2.pl/informacje

Zobacz również: