Była w szóstym miesiącu ciąży, gdy odebrano jej życie. Ciało znaleziono w koszu na śmieci za pizzerią w Mishawaka, stanie Indiana. Breana Rouhselang zginęła ponieważ spodziewała się dziecka. 17-latka była cheerleaderką oraz przewodziła szkolnej drużynie piłkarskiej. Marzyła o pójściu na studia. Jej zabójca mówił, że zadał jej tylko jeden cios, by nie cierpiała. Nie była to prawda.

Breana Rouhselang z Mishawaka zginęła na początku grudnia 2018 roku. 17-latka spodziewała się dziecka, była w zaawansowanej ciąży o czym wiedziała jej rodzina. Ojcem był jej chłopak 17-letni Aaron Trejo, z którym znała się od wielu lat. Nastolatkowie mieszkali niedaleko siebie i chodzili do tego samego liceum.

Aaron Trejo nie chciał był ojcem. Jak podawało w grudniu „South Bend Tribune”, miał pretensje do ukochanej, że zbyt późno powiedziała mu o ciąży i nie można było już przeprowadzić aborcji.

– Zacząłem działać i odebrałem jej życie – wyznał policjantom tuż po tym, jak go zatrzymano.

Nastolatek zapewniał, że zadał Breanie tylko jeden cios w serce. Nie chciał bowiem, żeby cierpiała. Później pozbył się jej ciała, wrzucając je do kosza na śmieci za pizzerią, a telefon wyrzucając do rzeki. Ustalenia prokuratury przeczą tym zeznaniom. Rouhselang była duszona apaszką i dźgana raz po razie. Nie chciała umierać. Z pewnością walczyła z napastnikiem, broniąc siebie i swojego nienarodzonego dziecka. Ustalono również, że Trejo zaczął planować morderstwo, gdy tylko dowiedział się o dziecku.

Jak podał „New York Post” nastolatek przyznał się przed sądem do brutalnego morderstwa, za które odpowie jak osoba dorosła. W styczniu zostanie skazany. Grozi mu 80 lat odsiadki.

źródlo:fakt24

Zobacz również: