Nie warto obrażać ludzi w Internecie. Tym bardziej na Facebooku. Przekonał się o tym dobitnie jeden z lekarzy na Dolnym Śląsku. Został ukarany w sposób bolesny, bo w sądzie, zresztą ku przestrodze innych. W Sieci nic nie ginie, i nie jest się w niej anonimowym. I lepiej się dwa razy zastanowić, nim się w niej cokolwiek złego napisze.

44-letni Krzysztof K. z Wrocławia jest cenionym lekarzem psychiatrą, specjalistą na stanowisku kierownika działu psychiatrii w wielospecjalistycznym szpitalu w M. Mają tam o nim jak najlepszą opinię, jako o fachowcu w swojej branży. Zawsze zbiera o sobie jak najlepsze opinie. Tym razem było inaczej.

Oskarżony za komentarze

W 2016 roku lekarz umieścił na Facebooku trzy swoje dość wątpliwej treści wpisy. Pierwszy, z 21 kwietnia: „Zdjęcie zrobione wczoraj przez mojego brata w Karolinie Północnej. A małpka na siedzeniu pasażera zbulwersowana, że ktoś im fotkę robi”. Zdjęcie przedstawiało Afroamerykankę w samochodzie ciągnącym za sobą urwany wąż od dystrybutora paliwa. Drugi wpis, z 18 lipca, był komentarzem pod linkiem do artykułu, który również zamieścił na facebooku: „W gdańskim sklepie zbierają pieniądze na „karabin na ciapatych”. Na taką nietypową i kontrowersyjną „akcję” opisaną wtedy w artykule, zdecydował się sprzedawca jednego ze sklepów przy ulicy Dworskiej w Gdańsku. Do skarbonki w postaci żabki przyklejono kartkę z odręcznym napisem: „Zbieram karabin na ciapatych”. Skarbonka z przyklejoną do niej kartką z napisem została sfotografowana i puszczona w prasie. Lekarz na Facebooku dołożył jeszcze do tego swój komentarz: „wrzuciłbym nawet pięć dych”. Był trzeci wpis, z 4 sierpnia 2016 roku. Wskazywał na udostępniony przez niego link do artykułu: „Brytyjskie miasto w rękach muzułmanów. Białych w Blackburn już prawie nie ma. Widać za to kobiety w nikabie prowadzące dzieci do szkół kanonicznych”. Skomentował również i ten artykuł: „Z drugiej strony potem wystarczy takie miasto otoczyć drutem kolczastym, w równych odstępach wieżyczki strażnicze”.

Przy każdym z tych trzech swych wpisów umieścił emotikon uśmiechniętej twarzy. Również 15 stycznia 2018 roku zamieścił na swoim profilu na Facebooku link do artykułu zawierającego zestawione zdjęcia twarzy czarnoskórego mężczyzny i goryla. Jego komentarz: „Buhahahaha, słodkie”. Przy swym komentarzu także umieścił emotikon uśmiechniętej twarzy.

W lutym 2018 roku zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Krzysztofa K. trafiło do wrocławskiej prokuratury. Wkrótce we wrocławskim Sądzie Okręgowym ruszył proces karny o znieważenie za pośrednictwem portalu Facebook, poprzez: „umieszczenie obraźliwego komentarza na temat nieustalonej kobiety rasy afroamerykańskiej z powodu jej przynależności rasowej, nawoływanie do stosowania przemocy wobec ludzi w związku z ich przynależnością rasową, i nawoływanie do stosowania przemocy wobec muzułmanów”.

W trakcie rozprawy sąd stwierdził, że: „Nie ma technicznych możliwości ustalenia, gdzie logował się Krzysztof K., umieszczając na portalu wskazane wyżej treści”.

Niekarany dotychczas lekarz, nie przyznawał się przed sądem do stawianych mu zarzutów. Lekarz zgodził się nawet na publikację swojego imienia i nazwiska, z czego skorzystali niektórzy dziennikarze.

– Zamieściłem na Facebooku zarówno linki, jak i komentarze – dodawał. – Lecz nie miały charakteru rasistowskiego. Były żartobliwe, o czym świadczyły zamieszczone przy komentarzach emotikony – uzasadniał. Odnośnie fotografii skarbonki w postaci żabki z przyklejoną do niej kartką z napisem, wyjaśniał, że był to jedynie żart pracownika sklepu zamieszczony na skarbonce na napiwki. – Choć żart ten opisano potem w prasie jako przykład złego poczucia humoru – przyznawał.

„Ciapaty”, czyli obcy

– Również mój komentarz miał być żartobliwy – przekonywał dalej lekarz wrocławski wymiar sprawiedliwości. – Ponieważ rozbawił mnie ten artykuł i pomysłowość pracownika sklepu, nic więcej. W moim wpisie nie można dopatrywać się nawoływania do przemocy, a trudno utrzymywać, by pracownik sklepu rzeczywiście zbierał środki na zakup broni palnej. A ja sam bym tę zbiórkę popierał, i chciał się do niej przyłączyć.

Ale dodał, że jego wpis ze skarbonką został rzeczywiście zamieszczony w okresie bardzo nasilonych prób przedostania się do Europy nielegalnych imigrantów oraz wzmożonej presji ze strony Unii Europejskiej na Polskę, aby przyjąć takich uchodźców

– Słowo „ciapaty” jest bardzo wieloznaczne i w języku polskim stosowane przecież w wielu kontekstach.

I tu również przyznał, że w tamtym czasie wyraz ten oznaczał jednak nielegalnych imigrantów.

W swoim komentarzu do artykułu dotyczącego miasta Blackburn w Wielkiej Brytanii, stwierdził:

– W zakresie komentarza do artykułu dotyczącego miasta Blackburn wpis ten umieściłem pod wpływem emocji, po przeczytaniu bulwersującego artykułu. Ale mój komentarz był wypowiedzią żartobliwą, czego dowodzi emotikon.

I kolejny raz przekonywał, że jego wzburzenie było wywołane wyłącznie treścią, która opisywała przemoc wobec kobiet motywowaną religijnie. I chciał dać temu wyraz. Bowiem pokazano społeczność, która kieruje się określonymi zasadami i mentalnością, ale jednocześnie ustami swoich przedstawicieli religijnych odrzuca prawo władz brytyjskich do ingerowania w życie tej społeczności i łamanie praw człowieka, które się tam odbywa.

Lekarz został m.in. skazany za komentarz tego zdjęcia
Fot. Facebook

– Mój wpis nie był formą przemocy wobec opisywanej społeczności i trudno oczekiwać, bym w rzeczywistości postulował budowanie ogrodzenia na terenie Wielkiej Brytanii – zarzekał się. Ale podczas rozprawy wskazał jednocześnie, że ogrodzenie z drutu kolczastego jest stosowane powszechnie w różnych miejscach świata. Jako płot graniczny.

– Zamieszczając ten wpis, miałem na myśli odgrodzenie się ludzi mieszkających na zewnątrz od grupy radykalnych fanatyków – dodawał. – W XXI wieku można już zdjąć pewne tabu z tego typu ogrodzeń, które w niektórych miejscach są konieczne.

Gdy żona mniej inteligentna

O zdjęciu wykonanym przez jego brata, umieszczonym przez niego w sieci, ukazującym kobietę w samochodzie ciągnącym urwany wąż od dystrybutora paliwa, wyjaśniał, że słowa „małpka” użył w odniesieniu do inteligencji osoby, która w powyższy sposób odjechała ze stacji benzynowej.

– Jest to pobłażliwe określenie głupoty – dodał. – I użycie wyrazu „małpka” w odniesieniu do kobiety na fotografii nie miało związku z kolorem jej skóry i zastosowałbym go także w odniesieniu do białej osoby.

I tu dość dosadnie argumentował: – Używam wskazanego słowa także w stosunku do swojej żony, gdy w sposób żartobliwy i nieagresywny chcę zwrócić jej uwagę, że zachowała się mniej inteligentnie.

Sądu jednak lekarz psychiatra nie przekonał.

– Argumentacja jego postępowania nie zasługuje na uwzględnienie – stwierdził sąd. – Trudno bowiem dopatrzyć się żartobliwości w treści zamieszczanych przez niego komentarzy. Nie do przyjęcia jest wskazane przez niego pojęcie słowa „małpka”. Zastosowane bowiem w konkretnych okolicznościach stanowiło wypowiedź niestosowną, obrażającą czarnoskórą kobietę, naruszającą jej cześć i godność. Pozostałe jego komentarze mają także charakter rasistowski, a on sam, określając je żartobliwymi, prezentuje bardzo specyficzne poczucie humoru. Doskonale również zdawał sobie sprawę z pojęcia słowa „ciapaty”. Nie do przyjęcia jest także jego argumentacja, aby ogrodzenie z drutu kolczastego pod napięciem i rozstawienie wieżyczek miało służyć zapewnieniu bezpieczeństwa ludności mieszkającej w pobliżu społeczności muzułmańskiej. O rzeczywistych jego intencjach świadczy zaś dobitnie jego wypowiedź, iż można już zdjąć tabu z tego typu ogrodzeń, gdyż w niektórych miejscach są konieczne. Poza tym, dopuścił się wszystkich wpisów publicznie. Bowiem zamieszczając je w sieci, umożliwił do nich dostęp bliżej nieoznaczonemu kręgowi odbiorców.

W wyroku z 22 stycznia 2019 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie pozbawił Krzysztofa K. wolności, a jedynie ją ograniczył do 8 miesięcy. Zobowiązując równocześnie do wykonywania w tym czasie nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne. W wymiarze 30 godzin miesięcznie.

Wyrok nie jest prawomocny, a lekarz na Facebooku zapowiedział, iż będzie się od niego odwoływał, i dodał jeszcze: „No bo to jest niestety, że oni są jak walec z tą swoją polityczną poprawnością, a my jesteśmy rozproszeni. Poza tym odbieranie ludziom praw jest banalnie proste, jeżeli tylko przekona się część z nich, że to dla ich bezpieczeństwa” – napisał.

– Sprawę do apelacji skierowano 29 kwietnia 2019 r. – informuje Joanna Podwin z biura prasowego Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

– Rozprawa apelacyjna planowana jest na wrzesień tego roku – dopowiada sędzia Witold Franckiewicz, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.

Roman Roessler

 

Zobacz również: