Brutalny atak w centrum Monachium. Dwaj napastnicy mieli zaatakować młode kobiety, które wracały z imprezy do domu. Zaczęło się od obłapiania, a skończyło na pobiciu. Jedna z kobiet wciąż przebywa w szpitalu. Agresorzy zostali złapani. Okazało się, że to mieszkający na stałe w Niemczech Polacy.

Brutalny atak na kobiety w Monachium. W niedzielę rano (9 czerwca) Fulya Parlak (28 l.) wraz z siostrą Ilyadą-Julią (20 l.) wracały z imprezy do domu. – Kiedy mijali nas dwaj mężczyźni, jeden z nich chwycił moją 20-letnią siostrę za pierś. Odwróciłam się i zapytał go, co to ma znaczyć. Wtedy zostałam uderzona pięścią w twarz – powiedziała 28-latka w rozmowie z „Bildem”. Kiedy kobieta upadła na ziemię, jeden ze napastników uderzył ją w głowę butelką po piwie. Sprawcy zaatakowali też 20-latkę, lecz nie odniosła ona tak dużych obrażeń jak jej starsza siostra.

Atak zauważył patrol policji, który przejeżdżał niedaleko. Funkcjonariusze zatrzymali agresorów. Napastnikami okazali się dwaj Polacy w wieku 23 i 26 lat, którzy na stałe mieszkają w Niemczech. Mężczyźni byli pijani.

Sprawcy nie zostali aresztowani, choć usłyszeli zarzuty związane z molestowaniem seksualnym i uszkodzeniem ciała. – Niewiarygodne, że tak brutalni ludzie mogą wyjść na wolność – przyznała „Bildowi” Fulya. Redakcja niemieckiego tabloidu podkreśliła, że w tej sytuacji nie chodzi o narodowość, lecz o fakt zwolnienia sprawców brutalnego pobicia do domu. „Nie może być tak, że dwie kobiety są molestowane, bite pięścią i butelką piwa, a sprawcy później mogą wrócić do domu” – napisano.

28-latka trafiła do szpitala. Kobieta ma złamany nos, rany cięte twarzy i zerwane więzadło.

Źródło: Bild/Fakt

Zobacz również: