Roberta M. usłyszał tego samego dnia dwa wyroki. Jeden za gwałt na 12-latce, której groził śmiercią. Drugi za tzw. inną czynność seksualną, do której zmusił pasażerkę w autobusie. Prokurator zapowiedział już, że w sprawie nastolatki będzie składał apelację.

Łagodny wyrok. Sąd uznał, że 12 czerwca 2017 r. oskarżony „doprowadził małoletnią do obcowania płciowego oraz innej czynności seksualnej”. Dodatkowo Robert M. miał w domu pornografię dziecięcą. Oskarżyciel domagał się 8 lat i 6 miesięcy kary. Jednak ze względu na rozbieżność w zeznaniach ofiary i sprawcy sąd obniżył wymiar kary. Uzasadnienie nie zostało podane do publicznej informacji.

Robert M. nie chciał rozprawy. Gdy ruszał jego proces złożył wniosek o skazanie na 7 lat więzienia. Przychylił się do niego prokurator i rodzice ofiary. Ale sędzia się nie zgodziła.

Rozbieżność w zeznaniach. 12-latka powiedziała, że oskarżony grożąc przedmiotem przypominającym broń, zmusił ją by wsiadła do jego auta. Potem miał ją zgwałcić i odwieźć w okolice domu grożąc „konsekwencjami” jeśli komuś opowie o zdarzeniu. Oskarżony poważył tę wersję. Jak podaje PAP twierdził m.in. że w jego aucie doszło jedynie do „całowania i uścisków”. Jego związek ze sprawą potwierdziły testy DNA.

Drugi wyrok. Poza decyzją Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, oskarżony usłyszał również tę wydaną przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ. Jego mocą Robert M. został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Chodzi o czym, którego dopuścił się po trzech tygodniach od zgwałcenia 12 latki.

Napaść w autobusie. Do zdarzenia doszło 6 lipca 2017 roku w autobusie linii 527. Oskarżony miał ocierać się kroczem o pośladki napadniętej kobiety i zanieczyścić nasieniem jej ubranie. Poza więzieniem dostał zakaz zbliżania się do swojej ofiary.

źródło:o2.pl

Zobacz również: