Jaś Bielański z Tczewa nie żyje. Chłopiec, o którego życie walczyła cała Polska, zmarł w czwartek, 31 stycznia. Chłopiec dostał ataku sepsy.
Jaś Bielański urodził się w 27. tygodniu ciąży, w październiku 2017 roku. Chłopiec ważył zaledwie 960 gramów. Nie oddychał, był cztery razy reanimowany. Lekarze zadecydowali o przeniesieniu wcześniaka na oddział intensywnej terapii dziecięcej.

Szczegółowe badania wykazały u chłopca m.in. wrodzoną przepuklinę oponowo-rdzeniową, wadę mózgowia oraz ciężką dysplazję oskrzelowo-płucną. Na leczenie chłopca potrzebne było 400 tys. euro.

W pomoc dla małego Jasia zaangażowały się osoby z całej Polski. Jak podaje „Fakt”, mieszkańcy Nowego Sącza – Krzysztof Zyskowski i Daniel Janowiec – zorganizowali akcję „Przez Polskę po marzenia”. W jej ramach pan Krzysztof przejechał na rowerze z Pruszcza Gdańskiego do Nowego Sącza.
Jaś Bielański nie żyje

W środę w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że chłopiec jest w stanie krytycznym. Jaś o 4 nad ranem miał 43 stopni gorączki. Temperatura jego ciała w ciągu 3 minut wzrosła o 15 stopni.

„Wdała się sepsa, ale lekarze cały czas walczą, a my mamy nadzieję i wierzymy, że nasze Słoneczko wyjdzie z tego” – napisała rodzina chłopca. Jaś Bielański zmarł w czwartek, 31 stycznia o godzinie 1.15.

Zobacz również: