„20 stycznia 2015 godzina 13:30 stwierdzono zgon mężczyzny lat około 20.  Na lewej nodze brak buta, na prawej but typu sportowego. Czarna kurtka z kapturem. Spodnie typu jeans zsunięte do połowy kości udowej. Pozycja zwłok na wznak, nogi podgięte w kolanach. Przyczyna zgonu nieznana”.

Jest to fragment z oględzin miejsca znalezienia ciała Jakuba Kazała. Jak wykazała późniejsza sekcja zwłok nie można w sposób pewny określić przyczyny zgonu. Uwzględniając jednak okoliczności jego zaginięcia i okoliczności ujawnienia zwłok można przyjąć, że Kuba najprawdopodobniej zmarł w wyniku niedomogi krążeniowo-oddechowej na skutek hipotermii, czyli wychłodzenia. Podczas sekcji nie stwierdzono obrażeń, mogących wskazywać na udział osób trzecich.

„Można przyjąć”, „najprawdopodobniej”- to zwroty, które ciężko nazwać  jednoznacznymi, a sam opis uznać za stuprocentowo potwierdzający przyczynę śmierci, zwłaszcza biorąc pod uwagę wiele niejasności w tej sprawie oraz to co działo się wokół Kuby w ostatnim czasie…

Sprzeczka i co dalej?

Z panią Justyną Kazałą – mamą Kuby spotkałam się w rodzinnym domu Jakuba, w Świdrygałach (woj. mazowieckie). To około 30 kilometrów od Białej Rawskiej (woj. łódzkie) – miejsca gdzie znaleziono jego ciało. W domu czuć obecność Kuby, stoi dużo jego zdjęć. Od jego mamy bije natomiast ból, wielka siła i ogromna wola poznania dokładnych okoliczności śmierci syna: -Niech pokażą mi jakikolwiek niezbity dowód na to, że do śmierci Kuby nikt się nie przyczynił. Wtedy w to uwierzę. Póki co za dużo jest wątpliwości, żebym mogła przestać dociekać, jak to się stało.- mówi pani Justyna.

SONY DSC

Wieczorem, w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, Kuba pojechał do Białej Rawskiej spotkać się ze swoją dziewczyną Olą i znajomymi. W sumie umówili się w cztery osoby. Po imprezie – około północy – jeszcze z domu kolegi, przy ulicy Łąkowej zadzwonili po taksówkę. Jak zeznaje Aleksandra: – Kiedy taksówka długo nie przyjeżdżała, to wyszłam z Kubą na dwór. Szliśmy w kierunku centrum Białej Rawskiej, po drodze jeszcze dzwoniłam do tego taksówkarza i umówiłam się z nim jednak koło przystanku w Białej. Miałam swój telefon, ale poprosiłam Jakuba, żeby dał mi zadzwonić z jego, bo miałam zablokowane konto. Szliśmy razem, jednak tak zajęłam się rozmową z taksówkarzem, że w pewnym momencie, kiedy się odwróciłam, zobaczyłam że Jakub jest dużo dalej za mną i idzie w przeciwnym kierunku.

Telefon chłopaka został już u niej w ręku, Kuba go ze sobą nie zabrał.  Na monitoringu, który zarejestrował parę, widać że doszło do sprzeczki. Ona go szturcha, wymachuje rękoma, a Kuba nie reaguje – po prostu stoi. – Nie byliśmy w żaden sposób skłóceni ze sobą. Byłam trochę zła na niego, że się opił, ale nie kłóciliśmy się. – zeznała dziewczyna.

Później szli kawałek razem, chociaż jakby osobno – jak to po kłótni. Następnie widać dziewczynę, z drugiej kamery, po przeciwnej stronie budynku, ale jego już z nią nie ma. Ola zatrzymuje się i ogląda, tak jakby patrzyła w kierunku, gdzie się rozstali. Nawet chwilę stoi, około 4 – 5 sekund, potem szybkim krokiem idzie w stronę centrum miasta. – Nie wracałam do niego, gdyż pomyślałam, że podjadę już po niego taksówką. Kiedy wsiadłam do taksówki i wróciłam w to miejsce, gdzie widziałam Jakuba ostatni raz, to już go tam nie było. – kontynuuje zeznania Ola.

To tyle. Tutaj ślad Kuby się urywa. Zeznania dziewczyny, to jedyny dowód na to, że odszedł we wskazanym kierunku.

Taksówkarz zeznał natomiast, że gdy ją zabierał, to powiedziała, że pokłóciła się z chłopakiem i żeby przejechał tą drogą, gdzie miał pójść, aby go poszukać. Nigdzie go jednak nie było. Według taksówkarza nie jest możliwe, żeby chłopak pokonał ten odcinek drogi – aż do skrętu na pola w tak krótkim czasie, aby jadąc już go nie zauważyli. Poszukiwania Kuby przez dziewczynę nie przyniosły efektu, więc Ola poprosiła, aby taksówkarz wysadził ją przy działkach. Z tego miejsca miała do domu jakieś 1,5 – 2 kilometry. Zeznaje, że szukała chłopaka również tam, jednak bezskutecznie. Za jakiś czas Ola ponownie zadzwoniła do taksówkarza: – Po około 30 minutach, po tym jak ostatni raz widziałam Jakuba, jeszcze raz zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam z taksówkarzem w stronę Zakrzewia, do przystanku autobusowego. Wcześniej, tzn. za pierwszym razem nie dojeżdżaliśmy do tego miejsca. Po drodze nie napotkaliśmy Jakuba. Później jeździłam jeszcze z taksówkarzem po osiedlu i po kąpielisku , jednak nigdzie go nie było.- zeznaje.

Około 1,5 godziny później Kuby zaczęli szukać znajomi. Nie było żadnych śladów na śniegu, wskazujących na to, że chłopak mógłby pójść wskazaną przez dziewczynę drogą. Tej nocy spadł akurat świeży śnieg, ale po zniknięciu Kuby już nie padał- takie ślady powinny być wyraźnie widoczne. Na monitoringu natomiast widać zatrzymujący się samochód. Pole widzenia zasłaniają krzaki, nie widać ani marki auta, ani rejestracji, ani tego, czy ktoś do niego wsiada, lub z niego wysiada. Stoi tak około 15 sekund, po czym odjeżdża. Najdziwniejsze jest to, że droga, którą według zeznań dziewczyny miał pójść Kuba nie prowadzi ani do domu, ani do  samochodu, ani do znajomych, ani nie jest to też żadna ścieżka na skróty.

Od strony ulicy jest to po prostu dróżka w pola, prowadząca do bagien. Jeżeli faktycznie miałby tam pójść, byłoby to kompletnie bez sensu. Nie udał się do centrum Białej Rawskiej, bo nie zarejestrowały go kolejne kamery na tej trasie. Czy wsiadł zatem do auta, które się zatrzymało? Kto w nim siedział i co wydarzyło się dalej? Tego nie wiemy, wiemy natomiast z relacji mamy Kuby i jego przyjaciela, co działo się w życiu chłopaka na krótko przed śmiercią…

Czekam na kasę do niedzieli

Kuba i Ola byli parą od około pół roku. Wcześniej dziewczyna spotykała się z Sebastianem- kojarzonym w miejscowym środowisku.

Rozmawiałem z chłopakiem, który był zatrzymany za posiadanie narkotyków, spotkałem się z nim. Mówił, że nie wie, kto się teraz zajmuje miękkimi, ale wie, kto jest od twardych. I to nie są wcale małe ilości. – mówi kolega Jakuba.

Już krótko po zaginięciu i śmierci Kuby, Olę widywano ponownie w Białej Rawskiej z poprzednim chłopakiem i tak jest do tej pory. Dziewczyna tak opisuje w zeznaniach te relacje:- Kiedy zaczęłam chodzić z Jakubem, to rozstałam się z Sebastianem. Jednak wydzwaniał, przychodził do mnie, mówił, żebym rozstała się z Jakubem. W nerwach mówił nawet, że może mu coś zrobić, ale u niego to było normalne.

Według przyjaciół Kuba był bardzo zakochany, chciał pokazać Oli inny świat. Niedługo po tym, jak zaczęli się spotykać zabrał ją na wyjazd do Zakopanego. Gdy przyprowadzał ją na spotkania ze znajomymi zawsze była skryta, niezbyt chętna do rozmowy. Mama Kuby dodaje: – Nie miałam z nią dobrego kontaktu, ona tu niezbyt często przychodziła. Raz, gdy wiozłam ich na wesele, to próbowałam jakoś nawiązać z nią rozmowę. To było po tym wyjezdzie do Zakopanego, pytałam jak było, czy Kuba za szybko nie jeździł i tym podobne, żeby jakoś złapać kontakt. Ale ona za bardzo nie chciała rozmawiać. Wydawała mi się taką skromną, grzeczną dziewczyną. Czytałam jednak sms-y, z telefonu Kuby, które przekazano mi na płycie. Tam jawi się kompletnie inny obraz. To jak potrafiła odzywać się w nich do syna było straszne.

W związku z wieloma wątpliwościami Aleksandrę postanowiono przesłuchać przy pomocy wariografu. Niestety… Dziewczyna na badanie dojechała pod wpływem niedozwolonych substancji, w związku z czym nie doszło ono do skutku. Na kolejne, proponowane chociażby przez detektywa, wynajętego przez rodzinę nie chciała się zgodzić. -My jej nie obwinialiśmy, tłumaczyłam sobie, że jeśli go kochała, to może jest w szoku i dlatego nie chciała brać udziału w poszukiwaniach. Nawet jej mówiłam, no Ola, idź na ten wariograf, przecież się oczyścisz z zarzutów, to nawet lepiej dla Ciebie –Nie. Nigdzie nie pójdę. Na żaden wariograf- odpowiedziała.- relacjonuje pani Justyna.

Po chwili kontynuuje streszczenie sms-ów z telefonu syna, które otrzymała od śledczych. Około dwóch tygodni przed feralnym wieczorem dziewczyna pisała do Kuby, że go kocha ale zrobiła coś strasznego i żeby jej wybaczył. On drążył, pytając o co chodzi. Ona odpowiadała, żeby się nie martwił, że go nie zdradziła ani nic z tych rzeczy, ale boi się że ją zostawi, jak się o tym dowie. Kolejne niepokojące sms-y były już z nieznanego numeru. Według relacji mamy Kuby brzmiały mniej więcej tak: „Czekam na kasę do niedzieli.” Odpowiedź Kuby: „Ale może spuść z tonu”. I kolejna wiadomość: „No może trochę za ostro, ale myślę, że to nie zburzy naszej namiętnej przyjaźni”. Żeby tego było mało, po śmierci Kuby wyszło na jaw, że na początku grudnia starał się o kredyt. Nie wiadomo na jaką kwotę, pełnomocnik rodziny będzie wnioskował o to, żeby dokładnie to sprawdzić. Jest to o tyle dziwne, że nikomu o tym nie powiedział, a pieniądze na wyjazdy, czy inne wydatki zawsze dostawał od rodziców i nie było z tym problemu.

Kolega Kuby nie ma wątpliwości:  -Ja po prostu wiem, kto jest zamieszany w tę sprawę. Czy mniej, czy bardziej, ale jest. Gdy ją zapytałem, czy on mógłby coś zrobić Kubie, odpowiedziała: -Pobić tak. -A zabić? Cisza…nic nie odpowiedziała.

Ciało leżało, lecz nikt go nie widział

Po rozmowie w domu, zapytałam, czy możemy jechać w miejsce, gdzie znaleziono Kubę. Pani Justyna oczywiście się zgodziła, naszykowała mi nawet kalosze: -W tych butach nie da pani rady dojść zbyt daleko po tym terenie. Dojechaliśmy od drugiej strony- tam, gdzie kończyła się potencjalna trasa Kuby i gdzie znaleziono jego ciało. Drogą, którą rzekomo miał iść nie sposób było tam dotrzeć- dwie rzeczki oraz bagno to ciężka do pokonania trasa. Na miejsce przyjechaliśmy od strony ulicy Mickiewicza, mijając jakieś 300 metrów wcześniej blok Sebastiana. Ciało Kuby leżało około 50 m od tej ulicy- normalnej asfaltowej drogi, i około 30 metrów od zamieszkałego przez kogoś domu.

 

Chłopak zaginął w nocy z 26 na 27 grudnia, 14 stycznia w bagnie znaleziono jego but i kluczyki do auta, natomiast ciało dopiero 20 stycznia. Jak to możliwe, że tego dnia, gdy znaleziono należące do niego rzeczy nie znaleziono również jego ciała, które znajdowało się tylko kawałek dalej w linii prostej? Jak to się stało, że świetnie przeszkolone psy, używane do poszukiwań i odnajdujące ludzi nawet pod wodą nie złapały tropu? Mama Kuby opowiada: – Podczas poszukiwań doszłam tam gdzie mogłam, bo cały teren jest podmokły, to było jakieś  6 metrów od miejsca, gdzie później znaleziono ciało i tego ciała tam nie było.  Przecież bym je zauważyła. Nie było przysypane, ani niczym przykryte. Poprosiłam opiekunkę psa, żeby przeszli się jeszcze tam dalej- oni mieli odpowiednie stroje. Stwierdziła potem, że mojego syna tam na pewno nie ma, bo pies by wyczuł i że tego dnia były doskonałe warunki dla psa, nie było wiatru itd. Mój mąż chodził wzdłuż tej rzeczki. Niech pani tu stanie i sama zobaczy, czy widać to miejsce. Stanęłam- było je dokładnie widać. Do poszukiwań używany był również helikopter. Rodzina chłopaka dostała od pewnej osoby filmik, gdzie jest nagrane, że helikopter latał nad tym miejscem, gdzie znaleziono zwłoki  i są też na to świadkowie. Jest to zadrzewiony teren, ale tam, gdzie leżał Kuba, gdy spojrzy się w górę widzi się niebo. Nie jest on przysłonięty przez drzewa, zwłaszcza zimą, kiedy nie ma liści. Pani Justyna dodaje:-Najpierw mówili nam, że były robione zdjęcia z helikoptera, że są analizowane. Później, jak chcieliśmy zobaczyć te zdjęcia, to komendant zdzwonił przy nas do Łodzi i mówi: przykro mi, jednak nie były robione. Policjant z Białej Rawskiej robił natomiast zdjęcia z lotu ptaka swoim telefonem- widoki miasta wstawił sobie na facebook’a.

Dlaczego mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, ani rodzina, ani przyjaciele, ani psy tropiące, ani helikopter nie zauważyły leżącego na powierzchni ziemi ciała dorosłego mężczyzny? Gdy je znaleziono po trzech tygodniach było nienaruszone przez żadne zwierzęta. Nie był też brudny, co może dziwić po takiej przeprawie przez błoto, bagna i rzeczki. Praktycznie tylko tył ubrania był mokry i zabrudzony, bo w takiej pozycji leżał. Kolejną wątpliwość budzą stopy Jakuba, a właściwie brak różnic między nimi. Skoro rzekomo zgubił buta, podczas przeprawy przez bagno, to idąc dalej bez niego na takim terenie musiałby mieć na tej stopie chociaż jakieś otarcia.

Mama Kuby dodaje: – Mamy zdjęcia. Stopy Kuby się nie różnią. Gdyby szedł bez tego buta, miałby jakoś okaleczoną tę stopę w skarpetce. But został znaleziony w bagnie, ale jak został wyjęty, to był czysty- tyle że mokry. Gdyby tam szedł i but zostałby w mule, to byłby cały zabłocony. Przyjaciele Kuby zrobili nawet eksperyment. Filmik z niego dostępny jest w sieci. Kami Wieteska pokonuje na nim domniemaną trasę chłopaka, mnie opowiada o tym tak:- Tam są ostre kołki, kije, patyki, itd. Ja rozwaliłem sobie buta, podczas tego eksperymentu. Nie ma możliwości żeby nie było śladów na stopie. Zresztą ja nie wiem, czy on w ogóle sam by się wydostał z tego bagna. Mnie musieli trzymać na linkach, żebym stamtąd wyszedł. A gdyby nawet, to musiałby mieć zabłocone, czy otarte ręce, gdyby się zapadał, przewracał, itd.  Jeśli natomiast chodzi o opuszczone spodnie wytłumaczono to tak, że Kuba mógł je sobie zdejmować pod wpływem fałszywego uczucia gorąca na skutek hipotermii. Tyle, że były one zapięte, tak samo, jak kurtka. Jeśli sam miałby je sobie ściągać, to musiałby to robić na siłę:-To były obcisłe rureczki, pamiętam te spodnie, jeszcze zawsze mu mówiłam: Kuba, jak Ty w tych spodniach wyglądasz, jak patyczak– dodaje pani Justyna.

Nie poddam się, dopóki nie poznam prawdy

Badania na obecność narkotyków wypadły negatywnie, należy jednak pamiętać o pigułce gwałtu, która jest praktycznie nie do wykrycia w organizmie. Jeśli chodzi o alkohol, to dziewczyna Jakuba zeznała, że był bardzo pijany. W badaniach krwi wykryto natomiast 1,22 promile. Jednak ze względu na zmiany, zachodzące w organizmie po śmierci, nie można określić w sposób pewny stanu trzeźwości chłopaka, gdyż stężenie powstałego w wyniku tych zmian alkoholu może wynosić nawet do 1 promila.

Wydaje się więc, że w tej sprawie nic jest jasne- począwszy od przyczyny zgonu, a skończywszy na tym, jak to możliwe, że mimo poszukiwań na tym terenie przez tyle czasu nie odnaleziono jego ciała?

Dużo jest natomiast dziwnych zdarzeń. Między innymi auto, które często pojawia się za rodziną Kuby, gdy tylko przyjeżdżają do Białej Rawskiej. Nawet podczas kręcenia jednego z reportaży na temat sprawy stało niedaleko, jakby ktoś obserwował, co się dzieje. Gdy ekipa i rodzina to zauważyli, szybko odjechało, co widać w materiale. Dodatkowo pracownik zakładu przetwórstwa owoców, które mieści się po drugiej stronie ulicy- na przeciwko miejsca, gdzie znaleziono ciało Kuby, widział podobno kilka razy jakieś auto, które tam dziwnie podjeżdżało, właściwie nie wiadomo po co. Niestety nie zabezpieczono nagrania z monitoringu, na lezącego do tej firmy. Mama Kuby opowiada: -Monitoring obejmuje pięknie całą drogę, pobocze, bo później byłam w tym zakładzie i na nagraniu z dnia, gdy znaleziono ciało widać dokładnie jak wynoszą Kubę na noszach. Niestety po takim czasie wcześniejszych nagrań już nie mieli.

Zwróciłam się z pytaniami do prokuratury, między innymi dotyczącymi zdjęć z helikoptera, analizy billingów oraz logowań telefonów oraz ewentualnych przesłuchań przy pomocy wariografu. Prokurator Rejonowy w Rawie Mazowieckiej- Andrzej Nowak odpowiedział:-Charakter postępowania, w szczególności planowane czynności procesowe , uniemożliwiają , ze względu na dobro postępowania, szczegółowe ustosunkowanie się do pytań. Tym nie mniej pragnę poinformować, iż analizowane są kwestie związane z ustalaniem terenu nad którym były prowadzone poszukiwania przy użyciu helikoptera, czy też sprawdzonego przy pomocy specjalistycznych psów tropiących. Analizowany jest również pozostały materiał dowodowy, dotyczący odzieży zmarłego Jakuba Kazały, czy też związany ze stanem jego zwłok. Nie uzyskano w tym zakresie jeszcze stosownej opinii biegłych. W chwili obecnej trwają dalsze czynności zmierzające do zweryfikowania, czy też precyzyjniejszego ustalenia czasu zgonu na podstawie innych danych. Z uwagi na etap postępowania, taktykę prowadzenia śledztwa, nie możemy natomiast odnieść się do planowanych w najbliższym czasie czynności procesowych ani dokonanych ustaleń.

Miejmy nadzieję, że przyjdzie taki czas, kiedy w tej sprawie nie będzie wątpliwości. Najbardziej liczy na to rodzina chłopaka oraz jego przyjaciele, którzy uparcie dążą do poznania dokładnych okoliczności śmierci Kuby. Jego ciocia- Ewelina Szcześniak stwierdza w rozmowie ze mną: –Sprawa musi się wyjaśnić! Jest to mój życiowy cel i najskrytsze marzenie…Jak szukaliśmy Kuby, obiecałam siostrze, że przyprowadzę go do domu całego i zdrowego…zawiodłam. Teraz obiecałam i jej i Kubie, że się nie poddam, dopóki nie poznam prawdy. Tym razem nie mogę zawieść. Stąd mój upór!

Próbowałam skontaktować się również z Aleksandrą, aby zadać jej kilka pytań, poznać jej punkt widzenia i rozwiać wątpliwości. Dziewczyna odmówiła rozmowy.

Marta Bilska

Fot.  Janusz Szostak

Zobacz również: