Niemiecka kanclerz ma przylecieć do Warszawy, żeby wyrazić poparcie dla kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję. Ujawnił to w Brukseli w rozmowie z korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką polityk z niemieckiej chadecji, związany z urzędem kanclerskim. Do wizyty Angeli Merkel w Polsce ma dojść 7 lutego.

Niemiecki polityk powiedział, że jego koledzy partyjni lobbują za kandydaturą Donalda Tuska i Angela Merkel ma powiedzieć w Warszawie, że chce, by pozostał on na drugą kadencję. Dodał, że niemieckiej kanclerz zależy na spokoju w Unii, a nie rozpoczynaniu kłótni o stanowiska, bo Wspólnota musi zająć się Brexitem i uzgodnić wspólne stanowisko w sprawie kryzysu migracyjnego.

Niemiecki polityk odrzucił też argumenty dotyczący dominacji chadeków na najwyższych stanowiskach w Unii. Odpowiedział, że stanowisko szefa Europarlamentu nie liczy się w tej układance. Chadecy obsadziliby więc tylko dwa stanowiska – szefa Rady i Komisji Europejskiej, a socjaliści jedno – szefowej unijnej dyplomacji. Przypomniał, że szefem eurogrupy też jest socjalista. Niemiecki polityk powiedział to, o czym w kuluarach mówi się od dłuższego czasu, że łatwiej przedłużyć kadencję przewodniczącemu Rady, który nie naraził się przez ostatnie dwa i pół roku, aniżeli szukać nowego kandydata. Śmiechem zareagował też na wymienianego w gronie kandydatów lewicy na stanowisko szefa Rady prezydenta Francji Francois Hollande’a, który będzie kończył urzędowanie z bardzo niskim poparciem. Ponadto argumentacja chadeków jest taka, że socjaliści mogli mieć stanowisko szefa Rady Europejskiej dwa i pół roku temu. Wtedy szanse miała Dunka Helle Thorning-Schmidt, ale ówczesny premier Włoch Matteo Renzi zażądał stanowiska szefowej unijnej dyplomacji dla Federiki Mogherini. Ponadto chadecy mają za złe socjalistom, że złamali wspólne ustalenia z 2014 roku i wystawili swojego kandydata w niedawnych wyborach na przewodniczącego Europarlamentu.

 

źródło: IAR

Zobacz również: