Upada jeden z mitów tzw. III Rzeczpospolitej. Jak dowiadujemy się z IPN, dokumenty znalezione w szafie Kiszczaka są autentyczne. Zatem Wałęsa był donosicielem.
Już od dawna było właściwie wiadomo, że kreowany na lidera Solidarności Wałęsa był tajnym współpracownikiem. Jednak wobec jego dziwacznych zachowań i krętactw pewności nie było. Dlaczego ta sprawa jest tak ważna? Ponieważ Wałęsa, szczególnie w ostatnim czasie, był przedstawiany jako autorytet moralności, duchowy przywódca opozycji. Tymczasem okazuje się, że cały ten obóz, ta „pookrągłostołowa elita”, to zwyczajnie grupa cwaniaczków, którzy dla zrobienia kariery i kasy poszli na współpracę z postkomunistami i ich agentami.
Zupełnie inaczej będzie się postrzegać teraz niektóre kariery, które dotychczas wydawały się naturalne. Inaczej spojrzymy na te 27 lat tzw. wolności, z której dobra korzystali dawni sb-cy, tajni współpracownicy i reszta tej ekipy. Być może wielu z nas spojrzy teraz realniej na obrońców sb-eckich emerytur, na dziwne postaci na wysokich stanowiskach.
Niestety przyjdzie też zrozumieć, że daliśmy się oszukać, jak naiwne dzieci. Na usprawiedliwienie możemy tylko sobie powiedzieć, że oszukiwali naprawdę cwani krętacze, którzy kłamstwo i perfidię opanowali do perfekcji.
Teraz musimy tylko pamiętać, aby nie dać się wyprowadzić w pole po raz kolejny. Tego już by nam nikt nie wybaczył.

Tomasz Połeć

 

Zobacz również: