„Życie jest piękne” – powiedziała Małgorzata Wojtaczka, pierwsza Polka i jedna z niewielu kobiet na świecie, która dotarła do Bieguna Południowego samotnie, bez asysty. Jej marsz na Antarktydzie trwał 69 dni. 51-letnia wrocławianka pokonała dystans 1300 km.
W środę o godz. 12.30 czasu polskiego nadała meldunek z bieguna geograficznego Ziemi: „Dotarłam”. Wojtaczka wyruszyła 18 listopada 2016 roku (po dwóch dniach aklimatyzacji) z brzegu kontynentu, z lodowca Ronne spływającego do Morza Weddella. Ostatnią dobę maszerowała non-stop w temperaturze minus 34 st. C. Wcześniej informowała, że resztki jedzenia ma na maksimum dwa dni.
Wrocławianka ciągnęła za sobą ważące około 100 kg sanie transportowe ze sprzętem, żywnością i specjalnym paliwem do używania w jej kuchence, tzw. white gas (normalne paliwo nie może być stosowane w tych szerokościach, bo zamarza). Zakończyła swój marsz w ostatnich godzinach aktywności Bazy Antarktycznej ALE (Antarctic Logistics & Expeditions) na Biegunie Południowym.
Wojtaczka była uczestniczką wielu wypraw jaskiniowych, ekspedycji polarnych, narciarskich i żeglarskich. Opłynęła jachtami m.in. Spitsbergen, Przylądek Horn i dotarła na Antarktydę. Często podkreślała, że „chorowała” na Biegun Południowy.
Pierwszą kobietą, która bez asysty osiągnęła to miejsce po 50 dniach marszu, była w 1994 roku Liv Arnesen. Norweżka miała po drodze cały czas dobrą pogodę. Wojtaczka wybrała tę samą, klasyczną trasę, długości w linii prostej 1200 km. Omijając m.in. szczeliny pokonała w sumie 1300 km.
Pierwszym Polakiem, który osiągnął samotnie Biegun Południowy był Marek Kamiński w 1995 roku i w 1997 w czasie próby przejścia Antarktydy.
źródło: PAP/ fot. samotnienabiegun.pl

Zobacz również: