W Parlamencie Europejskim zakończyła się debata o sytuacji w Polsce. Otworzył ją wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans. Unijny polityk mówił, że od czasu, gdy Komisja wydała zalecenia dotyczące kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego, „sytuacja w Polsce się nie poprawiła”.

Frans Timmermans wyraził zaniepokojenie wydarzeniami w Polsce, które – jego zdaniem – grożą pogłębieniem kryzysu dotyczącego praworządności. Wezwał prezydenta Andrzeja Dudę, by w trybie pilnym zaprzysiągł trzech sędziów, wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji. Zaapelował do polskiego rządu, żeby opublikował i uznał wszystkie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.

Europoseł PO Janusz Lewandowski mówił, że obecny polski rząd dopuszcza się nadużyć. Przejawem tego jest – według niego – zmiana prawa o zgromadzeniach. Janusz Lewandowski podkreślił, że wprawdzie obecny rząd ma mandat demokratyczny, ale poparcie mniej niż 20 procent uprawnionych do głosowania nie usprawiedliwia – jak to ujął – „kroczącego zamachu stanu na instytucje państwa prawa, społeczeństwa obywatelskiego, zdrowej gospodarki”. Nie usprawiedliwia także rujnowania pozycji Polski w świecie – mówił europoseł PO.

Stanowiska polskiego rządu bronił europoseł PiS Ryszard Legutko. Przekonywał, że w Polsce nie ma problemu praworządności. Zdaniem Ryszarda Legutko spory prawników w Trybunale Konstytucyjnym nie są niczym złym. Pytał, czy „kontrolę nad Konstytucją w Polsce powinien sprawować jeden chór nominatów?”.

W debacie PE o sytuacji w Polsce nie chodzi, zdaniem parlamentarzysty o obronę wolność i praw, ale o próbę zachowania monopolu jednej strony. „O wolność chodzi tu najmniej” – ocenił Ryszard Legutko. Podkreślił, że choć inicjatorzy debaty wiele mówią o wartościach europejskich, to mają z nimi coraz mniej wspólnego. Ryszard Legutko zarzucił KE pogłębianie podziałów w Unii Europejskiej. Zamiast zjednywać sojuszników, produkujecie wrogów – mówił europoseł.

W październiku polski rząd odpowiedział Komisji Europejskiej na jej zalecenia w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Wskazał między innymi, że polskie prawo nie nakazuje automatycznej publikacji wyroków TK, a także że Komisja Europejska nie ma kompetencji, by oceniać zgodność z konstytucją polskich aktów prawnych.

Początkowo debata o Polsce miała odbyć się wczoraj. Parlament przyjął wniosek posła Bogusława Liberadzkiego z frakcji socjalistycznej i zgodził się z argumentacją polskich eurodeputowanych, że termin debaty przypadający w 35. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego jest datą szczególnie niefortunną.

W głosowaniu odrzucono dwa inne wnioski złożone przez Polaków. Posłowie Platformy Obywatelskiej wnioskowali o przesunięcie debaty na przyszły rok. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości chcieli natomiast całkowitego jej wycofania. Argumentowali, iż debata o przestrzeganiu prawa w Polsce, jest bezzasadna i nie powinna się odbyć. Parlamentarna większość zdecydowała inaczej.

źródło: IAR

Zobacz również: