Na wieść o śmierci Fidela Castro, Kubańczycy mieszkający w Miami na Florydzie wyszli na ulice świętować ostateczny koniec komunistycznego dyktatora. Radosny tłum zgromadził się przede wszystkim w dzielnicy Little Havana.

Jak donosi mieszkający w Miami nasz korespondent Jan Pachlowski, można odnieść wrażenie, że na ulicach miasta trwa karnawał. Kubańczycy z Florydy nie kryją radości z powodu śmierci Castro. Wiele osób tańczy, uderza w przyniesione na tę okazję patelnie, dookoła rozbrzmiewa kubańska muzyka.

„Nie lubiłam Fidela Castro, kocham przemiany demokratyczne, jakich doświadczam w USA. Teraz czuje się silniejsza” – mówi córka kubańskich imigrantów Maite Lourdes. „Przyjechałam do Stanów Zjednoczonych, gdy byłam młoda. Wtedy Castro zniszczył nasze życie, ja zdecydowaną jego większość spędziłam tutaj. Dyktatura Castro nie dotknęła mnie tak jak moich rodaków na wyspie” – dodaje Maite Lourdes.

Były kubański lider zmarł w Hawanie w wieku 90 lat. O jego śmierci poinformował obecny prezydent Kuby, Raul Castro w przemówieniu telewizyjnym.

 

źródło: IAR

Zobacz również: