Co pewien czas powraca w Polsce debata o przywróceniu kary śmierci. Dzieje się tak zazwyczaj przed wyborami do parlamentu lub na skutek jakiegoś okrutnego zabójstwa. Zwiększa się wtedy liczba jej zwolenników, których według różnych badań jest u nas ponad 70 procent. Dlaczego więc skoro większość naszych rodaków jest za karą śmierci, dotychczas jej nie wprowadzono? Tym bardziej, że według zwolenników Polska nie musiałaby wcale występować z Unii Europejskiej, a jedynie przestałaby być członkiem Rady Europy.
Przeciwnicy uważają, że kara śmierci to barbarzyństwo, zasadniczo zaś chodzi im o to, iż jest nieodwracalna. W sądach tak jak w życiu dochodzi do pomyłek i zawsze istnieje możliwość, że na śmierć skazany zostanie niewinny człowiek. A po wykonaniu wyroku tego błędu już nie można naprawić. Zdaniem tych, który chcieliby wprowadzić do kodeksu karnego karę śmierci, bywają przypadki tak straszliwych zbrodni, że byłaby ona jedyną i adekwatną za te czyny odpłatą.
Czy zatem skoro społeczeństwo jest podzielone, możliwy byłby w tej sprawie jakiś kompromis? Swego czasu spotkałem się z dość oryginalną propozycją, o której napisał jeden z blogerów, a polegała ona na tym, że kara śmierci mogłaby być stosowana przez sądy w oparciu o deklaracje składane przez obywateli. Podobnie jak rzecz ma się obecnie w przypadku pobierania organów do przeszczepów. Jeśli ktoś nie chce, by po śmierci jego organy były wykorzystywane do celów medycznych wtedy składa odpowiednie oświadczenie. Jeśli natomiast ktoś inny nie ma nic przeciwko temu, nie pisze żadnego oświadczenia. Wracając do kary śmierci: jej zwolennicy mogliby składać w urzędzie deklaracje, że jeśli ich życie zakończy się wskutek określonego przestępstwa, nie mają nic przeciwko zasądzeniu kary śmierci oskarżonemu. Wówczas sąd mógłby, lecz nie musiałby wydać taki wyrok. Natomiast osoby przeciwne nie składałyby żadnej deklaracji. Wtedy sąd nie orzekałby najwyższego wymiaru kary, tylko na przykład dożywocie.
Propozycja dość ciekawa, wskazałem jednak wtedy owemu blogerowi, że w tej koncepcji brakuje elementarnej zasady sprawiedliwości. Dochodziło by do tego, że za podobne zbrodnie sądy orzekały by różne wyroki tylko dlatego, że ofiary miały inne poglądy na karę śmierci. Poza tym ofiara zbrodni ( mówimy o zabójstwie) już nie cierpi, cierpienie dotyka jej najbliższych. A oni też mogą mieć inne zdanie na temat kary śmierci. Ani ofiary, ani ich rodziny nie powinny mieć wpływu na wyroki sądów ponieważ wprowadzałoby to do prawa element zemsty. A kara nie może być zemstą. Kara ma być sprawiedliwą odpłatą, adekwatną do popełnionego czynu. Sądy nie wydają wyroków w imieniu ofiar czy też ich rodzin. Wymierzają karę w imieniu całego społeczeństwa. A jak miałby postąpić sąd wobec wielokrotnego zabójcy, którego ofiary miały różny pogląd na karę śmierci?
Moje zdanie tej w kwestii jest takie, że w szczególnych przypadkach, wyjątkowo okrutnych zbrodni, kiedy nie ma szans na powrót sprawcy do normalnego życia, bo jest tak zdemoralizowany, że nadal może stanowić zagrożenie dla społeczeństwa, sądy powinny mieć możliwość orzekania kary śmierci.
Radosław Rzepka

Zobacz również: