
Z pozoru akcja policji wygląda na sukces. Ale chyba ogłoszono go trochę zbyt wcześnie. Ze zrabowanych 8 milionów złotych udało się odzyskać jedynie 100 tysięcy. Zaś zatrzymany konwojent to tylko pionek w grze, którą przygotował ktoś inny. Napad stulecia prawdopodobnie zaplanował i zorganizował wiceprezes firmy ochroniarskiej Grzegorz Łuczak. Prokuratura rozesłała za nim list gończy.
Lipiec kojarzy się z wakacjami, tak zwanym sezonem ogórkowym. Nic się nie dzieje, wszyscy myślą o planach urlopowych, opaleniźnie i nicnierobieniu. Jednak wiadomość z tego wakacyjnego miesiąca wstrząsnęła Polakami.
Swarzędz, to gmina pod Poznaniem, gdzie w lipcu fałszywemu konwojentowi udało się zrabować 8 milionów złotych. Pisaliśmy o tym w ubiegłym roku.
Policja natychmiast opublikowała wizerunek sprawcy. Jednak było to tylko zdjęcie z bankomatu, gdzie mężczyzna wypłacał gotówkę. Na fotografii było widać brodatego faceta, i to w dodatku w okularach. W Internecie większość komentarzy kibicowała zuchwałemu złodziejowi: „Dobra robota”, „Trzymamy kciuki”, „Miłego wypoczynku”.
Zniknięcie prezesa
Policja do tej pory ustaliła, że w kradzież było łącznie zaangażowanych 8 osób. Główną rolę odgrywał Krzysztof W. mieszkaniec Łodzi, który z wykształcenia jest krawcem. Przygotowania do napadu trwały ponad rok. Celowo do tej akcji utył na specjalnych odżywkach, zapuścił brodę i wąsy, głowę zgolił na łyso. Przez cały okres zatrudnienia chodził w rękawiczkach, tłumacząc się chorobą skóry, i tym sposobem nie zostawił ani jednego odcisku palca. Początkowo pracował w łódzkiej firmie ochroniarskiej, później przeniósł się do Poznania. Został zatrudniony przez Servo. Mężczyzna posiadał wszystkie wymagane kwalifikacje i dokumenty do tej pracy. Jednak okazało się, że wszystkie były podrobione.

Na skok zdecydował się pewnego lipcowego dnia, gdy do rozwiezienia było około 9 milionów złotych. Jego koledzy poszli załadować bankomat gotówką, a on tym w czasie uciekł busem, zagłuszył sygnał GPS zainstalowany w aucie, a następnie porzucił pojazd w lesie. Wszystkie ślady, które mógłby zostawić w pojeździe, przetarł chlorem i ślad po nim zaginął. To wszystko sprawiło, że miał niesamowitą przewagę nad policją.
Jednak zainteresowanie policji wzbudził wiceprezes firmy Servo pięćdziesięcioletni Grzegorz Łuczak. Początkowo śledczy nie mogli się z nim skontaktować, aby go przesłuchać. To wzbudziło podejrzenia i zapoczątkowało hipotezę, że to właśnie on stoi za tak dobrze przeprowadzonym rabunkiem. Wyjaśniałoby to również zatrudnienie krawca z fałszywymi dokumentami na stanowisku ochroniarza odpowiedzialnego za przewóz takiej gotówki. Krzysztof W. wiedział, którego dnia będą przewożone największe kwoty.
Jednak poznańska policja i prokuratura nie ujawniły do tej pory, który z podejrzanych pełnił funkcję „mózgu” całej operacji.
– Trzy osoby podejrzane są o działanie w grupie przestępczej założonej w celu przywłaszczenia 8 milionów złotych. Czyj to pomysł? Nie możemy ujawnić. Na razie nikt nie dostał zarzutu kierowania grupą przestępczą, ale to może się zmienić – tłumaczyła na zwołanej konferencji Magdalena Mazur – Prus, rzecznik prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Wyłapano płotki
Fałszywego konwojenta udało się zatrzymać w Łodzi 13 lutego tego roku, w jego rodzinnym domu. Jego wygląd bardzo się zmienił od czasu brawurowego skoku. Mężczyzna schudł, zgolił zarost i zapuścił włosy. Mieszkał w domku jednorodzinnym z żoną i dziećmi. W domu podejrzanego nie znaleziono skradzionych pieniędzy.
– Mamy niezbite dowody, że Krzysztof W. to osoba, która podszyła się pod ochroniarza i zrabowała 8 milionów – twierdzi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji – Podczas przeszukiwania domu, znaleziono wiatrówkę do złudzenia przypominającą broń palną. Na taki pistolet nie potrzeba zezwolenia, ale oprócz tego znajdowało się tam mnóstwo amunicji myśliwskiej i bojowej.
Podczas zatrzymania fałszywy ochroniarz nie stawiał oporu, nie przyznał się również do stawianych mu zarzutów. 14 lutego sąd w Poznaniu przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował podejrzanego na trzy miesiące.
– Istniały przesłanki, że podejrzany przebywając na wolności, będzie utrudniał śledztwo. Dodatkowo podejrzanemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności, dlatego sąd postanowił go tymczasowo aresztować – komentuje Andrzej Borowiak.
– Aresztowanemu postawiliśmy zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przywłaszczenia mienia znacznej wartości – dopowiada prokurator Magdalena Mazur – Prus.
Do tej pory policja ustaliła, że w całej akcji brało udział osiem osób. Pierwsze aresztowania nastąpiły we wrześniu 2015 roku. Dzięki ujęciu kilku osób i ich przesłuchaniu, udało się dotrzeć do czynnego policjanta z Łodzi, który był odpowiedzialny między innymi za podrobienie zezwolenia na broń. Zatrzymano wówczas także byłego policjanta z żoną i jego teścia. Przy aresztowanych udało się odzyskać jedynie 100 tysięcy złotych, co stanowi niewielki ułamek całej zrabowanej kwoty.
Andrzejowi W. – jako czynnemu funkcjonariuszowi policji – zarzucono przekroczenie uprawnień. Adam K. ma zarzut przywłaszczenia mienia znacznej wartości – obecnie przebywa w areszcie. Natomiast Agnieszka K. i jej ojciec Wojciech W. odpowiedzą za paserstwo i pomoc w przywłaszczeniu mienia znacznej wartości.
