Niektórzy patrzą na makabryczne filmy i nie wierzą w fabułę. Jednak okrutne scenariusze pisze też samo życie. Makabrycznym tego przykładem jest historia z Krakowa, gdzie nieznany na razie psychopata zamordował studentkę Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzynę Z. (23 l.), w precyzyjny sposób zdjął z niej skórę i zrobił sobie coś na kształt płaszcza.

Obecnie naukowcy z Politechniki Wrocławskiej – pod nadzorem biegłych – robią wizualizację zbrodni w formacie 3 D. Może to pomoże dopaść oprawcę, jakiego wcześniej nie widział świat. Być może tylko na filmie „Milczenie owiec”, gdzie główny bohater Ed Gein ściągał skórę z kobiet, aby szyć sobie płaszcz i zrobić obicie na fotel.
12 listopada 1998 roku, Kraków. Katarzyna idzie na zajęcia z religioznawstwa, bo taki kierunek studiuje. Do domu już nie wraca. Przerażona matka zgłasza na policji zaginięcie córki. Policja uspokaja, że dziewczyna może wróci do domu. Że może poszła z kimś na spotkanie towarzyskie. Gdy Katarzyna jednak nie wraca, praktycznie w całym mieście pojawiają się plakaty o poszukiwaniu zaginionej dziewczyny. Nikt nie wie, co się z nią stało. Nie wiedzą koleżanki, koledzy. Jednym słowem dziewczyna wyparowała niczym kamfora.
Biegną dni, tygodnie i dalej nic nie wiadomo.
– Może pojechała z kimś, gdzieś w Polskę – jeden z kolegów ze studiów szuka prozaicznego rozwiązania.

Szczątki w Wiśle

Rozwiązanie przychodzi w najmniej oczekiwany i straszny sposób. 6 stycznia 1999 roku na stopniu wodnym „Kościuszko” na Wiśle w Krakowie nagle zaczyna wyć silnik „Łosia”, pchacza barek. Coś ewidentnie zaplątało się w śrubę. Jeden z obsługujących barkę, bierze bosak i z trudem ściąga to coś ze śruby.
– Co to jest ? – myśli na głos.
Chwilę później z kolegami domyśla się, że to może być ludzka skóra.
– Nie chcemy o tym rozmawiać – powtarzają od początku mężczyźni z obsługi barki, których pytam o szczegóły.
Na miejsce jest wezwana policja. Funkcjonariusze zabierają skórę, a do akcji wkraczają specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie. Rozpoczyna się sprawdzanie, czyje to szczątki. Kontrolowana jest długa lista osób zaginionych w ostatnich miesiącach w Krakowie. W końcu śledczy zajmują się sprawą zaginięcia studentki Katarzyny Z. Sprawdzają jej kod DNA.
Niestety, to się potwierdza. To jej szczątki. Morderca nie tylko ją zabił, ale jeszcze zdjął z niej w fachowy sposób skórę i zrobił sobie z niej coś jakby płaszcz lub kaftan.
Sprawa jest otoczona wielką tajemnicą. Nikt nie chce straszyć mieszkańców Krakowa i wzbudzać paniki. Ale tajemnica nie jest do końca utrzymana. Autor tego tekstu oraz ówczesny dziennikarz Radia Kraków Maciej Kuciel, dowiadują się o makabrze i chcą to nagłośnić.

Milczenie śledczych

– Nie ma takiej sprawy, to nieprawda – ucina rozmowę Małgorzata Wilkosz-Śliwa, w tamtych latach rzecznik Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie.
Zwróciłem się zatem do – nieżyjącego już – profesora Tadeusza Hanauska, kierownika Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Nie mogę nic powiedzieć, jestem w środku tej sprawy – profesor powiedział tylko tyle, ale to już wystarczyło, aby potwierdzić przerażającą zbrodnię.
Dzień później na okładce Super Expressu ukazuje się nasz tekst pod wymownym tytułem „Makabra w Krakowie. Zrobił sobie płaszcz z ludzkiej skóry”.
Dopiero wtedy krakowska prokuratura zwołuje konferencję prasową i potwierdza naszą informację. Pod Wawelem się robi gorąco, gdyż studentka nie tylko została zabita, ale też – w precyzyjny, chirurgiczny sposób – pozbawiona skóry.
– Oprawca nie był zadowolony ze swojego dzieła – domyśla się jeden z policjantów pracujących przy tej sprawie – Wybrał tę dziewczynę, bo była przy kości. Idealnie oddzielił skórę od tkanki tłuszczowej. Myślał, że ta skóra na niego będzie pasować. Ale się przeliczył. Dlatego wyrzucił do Wisły, nie spodziewając się jednak, że to się gdzieś odnajdzie.
Policja przeszukuje Wisłę w rejonie, gdzie znaleziono skórę dziewczyny. Znajduje jedynie jej prawą nogę. Reszty zwłok nie ma i nigdy ich nie znaleziono.

Oskalpował ojca

Tą niespotykaną sprawą zaczynają się zajmować policjanci z Archiwum X w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie. To pierwszy taki wydział w Polsce, który stał się inspiracją dla komend w innych miastach. Mimo wielkich wysiłków, nie udaje się nic ustalić. Była poszlaka, bo około pół roku później zatrzymano Władimira W., który studiował tam, gdzie Katarzyna Z., a wcześniej zamordował i oskalpował ojca. Ostatecznie okazało się, że nie miał nic wspólnego z tą makabrą. Dlatego w 2000 roku śledztwo zostało umorzone z powodu nie wykrycia sprawcy.
Funkcjonariusze z Archiwum X nie poddają się: – To nasza sztandarowa sprawa – mówi szef grupy. – Robimy wszystko co możemy, by dopaść zabójcę.
Sięgają nawet po niecodzienne metody, jak pomoc Krzysztofa Jackowskiego, słynnego jasnowidza z Człuchowa. Przyjechał do Krakowa, miał wizję. I to właśnie on zakreślił krąg osób, które mogły zamordować Katarzynę.
– To osoba z uczelni – opowiada w chwili szczerości, ale szybko milknie – Nie mogę nic więcej powiedzieć. Przepraszam.
Nie może, ponieważ zabroniła mu policja i prokuratura.
Tymczasem krakowskie Archiwum X nie odpuszcza. Nadal pracuje nad tą niespotykaną sprawą. To dla nich wielkie wyzwanie. Ostatnio podjęli nowy trop, może ostateczny.
– Nie możemy nic mówić, bo zabroniła nam prokuratura – mówi jeden z policjantów z grupy.
Bardziej rozmowna jest prokuratura.
– Zleciliśmy specjalistom z Politechniki Wrocławskiej zrobienie wizualizacji w formie 3 D samego zdarzenia – informuje prokurator Bogusława Marcinkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie – To się odbywa pod nadzorem biegłych. Na finał trzeba poczekać do końca lipca. Do tej pory nie udzielamy żadnych innych informacji.
Czy to będzie przełom w tej sprawie? Czy uda się w końcu dopaść zabójcę Katarzyny Z.? Miejmy nadzieję, że tak będzie. Jej oprawca, jeśli żyje, może być nadal groźny. „Milczenie owiec” musi być w końcu przerwane.

Mirosław Koźmin

Zobacz również: