Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa przygotowuje rewolucyjne zmiany w przepisach dla rowerzystów. Według założeń resortu każdy, kto wsiądzie na rower i zechce poruszać się nim po drogach publicznych, będzie musiał posiadać kartę rowerową. Obecnie nie ma tego wymogu, a to, jak twierdzą urzędnicy powoduje, że wzrosła w ostatnich latach liczba wypadków z udziałem rowerzystów.

Obowiązkowa karta rowerowa dla wszystkich cyklistów w wieku od lat 7 do 100 to na razie propozycja, która jest rekomendowana w ramach Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, jaki rząd planuje przyjąć niebawem.

Pomysł ten jednak w społecznym odbiorze nie przez wszystkich jest akceptowany, a zwłaszcza przez osoby starsze.

Czarna statystyka

 Według policyjnych statystyk rowerzyści są trzecią grupą użytkowników dróg pod względem powodowania wypadków. Wyprzedzają ich tylko kierowcy samochodów osobowych i tirów.

Regularnie na rowerze w Polsce jeździ prawie pół miliona osób. Liczba rowerzystów rośnie co roku o kolejne 10 procent. Ogólnopolskie statystyki wskazują, że rocznie dochodzi do około 4600 wypadków, w których rowerzyści są poszkodowani lub są ich sprawcami. Na drogach Polski ginie około 300 użytkowników dwóch kółek.

Na terenie powiatu sochaczewskiego tendencja jest podobna. Tylko od początku roku doszło do 5 zdarzeń z udziałem rowerzystów. W 3 przypadkach to rowerzyści byli sprawcami kolizji, a w pozostałych poszkodowanymi przez kierowców. Na szczęście w tym roku obyło się bez ofiar śmiertelnych. W ubiegłym roku na terenie powiatu sochaczewskiego zginęło 2 rowerzystów. W maju 2015 roku zginął 85-letni mieszkaniec Sochaczewa jadący rowerem. Kolejny tragiczny wypadek wydarzył się w lipcu. Na jadącego prawidłowo rowerzystę uderzyła część spadającej naczepy tira. Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Natomiast potrącona we wrześniu pod Janowem 40-latka zmarła wskutek obrażeń. Kierowca, który na nią najechał, nie udzielił jej pomocy i uciekł z miejsca wypadku.

Jednak to kierowcy skarżą się na rowerzystów. Według nich jeżdżą nie tyko nieostrożnie, ale także niezgodnie z przepisami.

Wielu rowerzystów to również kierowcy, którzy ze względu na nabyte wcześniej prawo jazdy posiadają już wiedzę o tym, jakie zachowania uczestników ruchu drogowego są niebezpieczne i jakie przepisy obowiązują na drodze. Warto w taką wiedzę wyposażyć również tych, którzy nigdy takich uprawnień nie mieli, a poruszają się rowerem – poinformował Andrzej Adamczyk, minister Infrastruktury i Budownictwa na stronie swego urzędu.

Zmiany na lepsze

Minister Adamczyk zapewnia, że nie chce utrudnić życia rowerzystom, a wprowadzane zmiany poprawią ich bezpieczeństwo na drogach. Jedną z propozycji jest to, by użytkownicy rowerów zdawali egzaminy na karty rowerowe w swoim miejscu zamieszkania, bez konieczności udawania się do wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego, a na przykład u policjantów z drogówki. Czy jednak ten system ma rację bytu? Policjanci z drogówki nie są takim rozwiązaniem zachwyceni. Według nich to dołożenie im dodatkowej pracy do obowiązujących zadań.

Jeśli nam za to dodatkowo zapłacą to dobrze, ale jeśli to ma być dopisane do naszych zadań służbowych, to ja dziękuję. I tak mamy bez tego co robić – mówi nieoficjalnie jeden z policjantów sochaczewskiej drogówki.

Andrzej Adamczyk deklaruje, że będzie się starał, aby poruszający się po drogach publicznych znali przepisy ruchu drogowego i mieli przekonanie, że karta rowerowa potwierdzi znajomość zasad poruszania się po drogach publicznych. Tylko jak przekonać do tych pomysłów osoby, które mają ponad 60 lat, a na rowerze jeżdżą od dziecka i nigdy nie miały karty rowerowej?

Przecież nie dam rady namówić mojej 80-letniej matki, jeżdżącej rowerem do sklepiku po zakupy, by poszła na egzamin na kartę rowerową. Prędzej przestanie jeździć. Ja też jeżdżę na rowerze do pracy, ale jak miałabym zdawać taki egzamin? Nie wyobrażam sobie tego – mówi pani Krystyna z Chodakowa.

Istnieje obawa, że po wprowadzeniu nowych przepisów rowerzyści zamiast jeździć drogą zaczną poruszać się po chodnikach. Przynajmniej tak będzie w mieście, a to nie poprawi bezpieczeństwa, gdyż więcej będzie kolizji z pieszymi.

Bez ubezpieczenia

Problemem, na który wskazuje MIB jest też ubezpieczanie się rowerzystów. Choć jest ich ponad pół miliona, to ubezpieczonych nie jest nawet 20 procent. Powodem jest mała popularność polis rowerowych NNW (od następstw nieszczęśliwych wypadków) oraz OC oraz i ich wysokość. Polisy takie mają prawie wszystkie firmy ubezpieczeniowe, lecz ich popularność jest znikoma.

– Mamy polisę „Bezpieczny rowerzysta” od zeszłego roku, ale jak na razie nikt nie zainteresował się tą ofertą. Przyznaję, że nie prowadziliśmy kampanii reklamowej w tym kierunku – mówi Sławomir Tomaszewski z sochaczewskiej filii Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych (TUW).

Największym w ubezpieczeniach rowerzystów jest PZU, który sprzedaje polisy poprzez Inteligo, TU Europa oraz Warta. Specjalną kartę rowerową oferuje BGŻ, dodawaną do karty kredytowej. Jednak z marnym efektem. Ceny polis są zróżnicowane. Firmy te skalkulowały je na poziomie do 150 złotych za pół roku.

Jak do tej pory nie sprzedaliśmy żadnej polisy rowerowego NNW, a tylko kilka na OC roweru. Ceny u nas zależą od roweru. Przeciętny zwykły rower, to cena polisy około 60 złotych rocznie, ale przy wysokiej klasy rowerze może dojść do 200 złotych na rok – zaznacza Wiesława Tomaszewska z TUW.

Co nas jeszcze czeka?

Zmiany prawne dotyczące rowerzystów będą też między innymi zawierać obowiązek jazdy na rowerze w kasku. Teraz jest to zalecenie. Ma być też zlikwidowana jazda w tzw. szyku towarzyskim, czyli obok siebie, zamiast gęsiego. Oprócz zmian w przepisach resort szykuje „Krajowy program  budowy spójnej i bezpiecznej infrastruktury rowerowej w Polsce”. W tym celu chce, aby program mógł być finansowany ze środków unijnych. Jak informuje MIB, Rada Ministrów ma zapoznać się ze sprawozdaniem przewodniczącego Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, dotyczącym bezpieczeństwa na drogach w 2015 roku i proponowanych zmian w przepisach. Czy zmiany te nastąpią, to już zależy od decyzji Rady Ministrów.

Może jednak lepiej uczyć przepisów na spotkaniach z mieszkańcami w gminach, bo tam najwięcej osób porusza się rowerem, niż kazać nam zdawać egzaminy – zastanawia się pan Zygmunt, 78-letni rowerzysta z Warszawy.

Bogumiła Nowak

Fot. Bogumiła Nowak

 

Zobacz również: