8 kwietnia odbyło się spotkanie eksperckie w Ministerstwie Rozwoju na temat Krajowej Polityki Miejskiej.
Zgromadziło zainteresowanych ze świata nauki, praktyków samorządowych i decydentów.
Niestety, nadzieja na to, że pojawi się więcej sugestii, co dotujemy i co rozwijamy spełzła w większości na rozważaniach, jakim dokumentem jest KPM: bardziej strategią czy polityką.

Czas zauważyć, że Minister Rozwoju nie jest Ministrem Nauki i należy jak najszybciej przerwać metajęzykowe debaty naukowe o wyższości urbanistyki nad rozwojem regionalnym. Zapominamy w nich, że przywoływany w dyskusji Filip Springer zrobił więcej dla polskiej urbanistyki swoim praktycznym podejściem do problemu niż niejeden instytut akademicki.

Unijna kasa to nie wszystko

Kolejny błąd takich debat to utyskiwanie, co się stanie, kiedy nie będzie już dotacji z UE: mamy bowiem rok 2016, a nadal konkursy są wolno uruchamiane. Nadmiar diagnoz i strategii, jakie wytworzyły różne ośrodki badawcze, wcale nie przekłada się na skuteczność działania, a konkursy dotacyjne potrafią sięgać tysiąca stron samej dokumentacji wraz z wytycznymi, w co dopiero trzeba wpisać projekt.

Wiadomo powszechnie, że mamy nie budować na siłę kolejnych parków wodnych i filharmonii (padł przy tej okazji przykład Gorzowa Wlkp.), ale jakoś zapomina się, że udział dotacji UE w dochodach miast i gmin średnio nie przekracza 5%, a tylko u najlepszych beneficjentów (np. Uniejów) sytuuje się powyżej 10 proc. A co z pozostałymi 90-95 proc.? Czy ktoś o nich myśli w perspektywie strategii rozwoju Polski, czy tylko nachyla się nad problemem wydania trudniejszych pieniędzy z Brukseli?

Dochody JST potrzebują wzmocnienia

Nie ulega wątpliwości, że trzeba wzmacniać dochody własne samorządów, wprowadzając lokalny PIT, czyli zmniejszać centralną redystrybucję, sięgającą w Polsce 50 proc. finansów gmin. Na konferencji mówiono o konieczności rozwoju małych miast, ale im wystarczy dać narzędzie w postaci budowania silniejszych źródeł własnych, bez oglądania się na subwencje i dotacje. Sterując rozwojem z Warszawy, nie zbudujemy żadnego innego miasta; same się zbudują, mając na to środki.

Nie dowiedzieliśmy się także, jak wykorzystany zostanie instrument związku metropolitalnego, chociaż jego zastosowanie w niektórych ośrodkach mogłoby oznaczać wzrost dochodów (szacowany np. dla związku poznańskiego na ok. 280 mln zł rocznie). A kto, jak nie Minister Rozwoju, powinien w tej sprawie mieć jasne stanowisko?

Natomiast MR słusznie poszukuje dobrych praktyk w zastosowaniach zapisów KPM. Wymownym przykładem tego, co należy dotować i rozwijać w kontekście poprawy estetyki przestrzeni publicznej, jest funkcjonująca od stu lat na świecie sztuka w inwestycji publicznej (ang. percent for art, niemieckie kunst am bau).

 

W Polsce w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia tylko z jednym (za to wybitnym) takim dziełem: grafikami Wojciecha Fangora na stacjach drugiej linii warszawskiego metra. Każdy plastyk miejski powinien przeanalizować ten przykład – od projektu, po realizację, po drodze z postępowaniem w sądzie. Czy Wojciech Fangor okaże się tym twórcą, który dla polskiej sztuki publicznej zrobił więcej niż niejeden uniwersytet artystyczny? Jak dotąd żadne nasze miasto nie przyjęło uchwały na temat sztuki w inwestycji publicznej, chociaż miasta niemieckie, amerykańskie i australijskie zapalą niebawem na nich sto świeczek urodzinowych.

Należy mieć nadzieję, że kolejne zapowiadane spotkanie eksperckie o KMP będzie czymś więcej niż prezentacją stanowisk różnych grup interesów. Wszakże konferencje MR na temat dobrych praktyk już były, choćby ta o roli sektora kreatywnego (w Suchym Lesie pod Poznaniem). Pora realizować projekty związane z KPM, a nie o nich mówić, tym bardziej, że przyjmowanie tego dokumentu trwało kilka lat.

Źródło: portalsamorzadowy.pl

 

Zobacz również: