Ewakuacja wszystkich pracowników Sądu Rejonowego w Grodzisku, była następstwem bomby, która miała tam lada moment wybuchnąć. Anonimowy informator był tak przekonujący, że policjanci bez wahania rozpoczęli akcję. Okazało się jednak, że bomby nie było, a za specyficzne poczucie humoru odpowie teraz nie jakiś młodzik, tylko 40-latek.

Do grodziskiego sądu rejonowego, położonego przy ul. Bartniaka, zadzwonił mężczyzna i spanikowanym głosem oznajmił, że wszyscy siedzą na podłożonym ładunku wybuchowym, który za kilkanaście minut rozerwie ich na strzępy. Groźbę potraktowali serio zwierzchnicy sądu a także poinformowani przez nich policjanci.

Bez wahania zostały tam wysłane patrole zabezpieczające obszar oraz pirotechnicy, którzy rozpoczęli sprawdzanie całego budynku. Na szczęście bomby nie znaleźli, a ich koledzy z wydziału kryminalnego rozpoczęli poszukiwania żartownisia.

Niczego nie podejrzewający mężczyzna został zatrzymany po kilku dniach. Zdziwił się, bo myślał że wszystko mu ujdzie na sucho. Bardziej dziwne było jednak to, że takie poczucie humoru może mieć zupełnie dorosły mężczyzna, którym okazał się 40-letni Robert P.

Podczas przesłuchania przyznał się do wszystkiego, dobrowolnie poddał karze i został objęty policyjnym dozorem. Za wywołanie fałszywego alarmu bombowego grozi mu kara do ośmiu lat więzienia, dodatkowo mężczyzna może być obarczony zwrotem kosztów akcji uczestniczenia w wydarzeniu wszystkich służb ratunkowych.

am

fot.KPP Grodzisk Maz.

 

 

Zobacz również: