W Wielki Czwartek rozpoczynamy Triduum Paschalne. „Niech zatem nasze przygotowanie do niego będzie szczególne i na miarę jego wielkości. Z radością upiększajmy nasze serca, aby skłaniały się ku rzeczywistością boskim, chociaż pozostają na ziemi. Szykujmy „dobre” szaty dla naszych dusz, każdą myśl kierujmy ku Bogu, a światłem na naszej drodze przez te dni niech będą modlitwa i lektura duchowa” (Marco Pappalardo, Wielki Post i Wielkanoc z Ojcami Kościoła, Warszawa 2010, s. 27).
Bóg posyła w nasze serca swoje słowo, abyśmy nim pokrzepiali tych, którzy tracą nadzieję i uginają się pod ciężarem życia.
Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus nie unikał tematów trudnych. Doszło do ostrej wymiany słów między Nim a św. Piotrem. Liturgia także nie boi się spraw trudnych, dlatego dziś ukazuje anatomie zdrady Judasza, jego pertraktacje z oprawcami Chrystusa.
Ewangelia ukazuje przygotowanie wieczerzy paschalnej przez Apostołów i zapowiedź zdrady Judasza. Apostołowie musieli przygotować potrzebne potrawy i salę Wieczernika oraz przygotować się duchowo, czyli usunąć wszelki ślad chleba kwaszonego i oczyścić się przez kąpiel rytualną, która miała przypominać, że święta należy obchodzić czystym na ciele i duszy.
Judasz czyni ostatnie przygotowania, by wydać swojego Mistrza w ręce arcykapłanów. Targuje się o pieniądze i szuka sposobności, by wydać Zbawiciela. Podczas wieczerzy Jezus mówi o haniebnym czynie Judasza i daje mu możliwość zawrócenia ze złej drogi.
Zdrada Judasza zasmuciła Apostołów. Klęską zakończyła się kilkuletnia zażyłość Jezusa i Judasza. Podobnie zasmuca każdy grzech.
Dobro i zło zasiadło przy jednym stole. Głębokie przygnębienie musiało panować w sercu Jezusa, który stwierdza, że dla zdrajcy „byłoby lepiej, gdyby się nie narodził”.
Człowiek przez słowo może czynić dobro, ale może także zdradzać. Oby to ostatnie nigdy nie było naszym udziałem. Bóg wspomaga głosicieli Dobrej Nowiny, by byli nieczuli na obelgi i zniewagi, które są udziałem wielu chrześcijan.
Trwamy zatem w dobrych postanowieniach i strzeżmy czystości naszych sumień.
Ks. Jan Augustynowicz