Często nazywana także pielgrzymkową, jarmarczną czy uliczną, była dla wielu naszych dziadków i rodziców kontaktem ze światem iluzji i teatralnego spektaklu. Każdy, bowiem mógł mieć w tle piękny pałac, lecieć samolotem, jechać na motocyklu, lub w najgorszym przypadku na rowerze.
Wędrowni fotografowie rozwieszali na murach, parkanach lub prowizorycznych stojakach malowane ręcznie ekrany i każdy mógł być uwieczniony na ich tle. Najlepszym miejscem było zazwyczaj duże skupisko ludzi, tak, więc jarmark czy odpust przy kościele -oprócz tradycyjnej swojej funkcji – pełnił rolę plenerowego fotograficznego atelier.
Opłaty za tego typu fotografie były o wiele niższe od tych robionych w tradycyjnych zakładach fotograficznych, a i klientela nie musiała być ubrana na galowo od stóp do głów.
Wszystko to pozwalało na fotografowanie z mniejszym lub większym przymrużeniem oka, a i fotografie nie musiały być najwyższej jakości.

Odpustowa atrakcja
Zawsze, gdy pojawiał się gdzieś wędrowny fotograf, wzbudzał u miejscowych spore zainteresowanie, a i chęć uwiecznienia najbliższych na fotografii okazywała się nie do odrzucenia.
Fotografowali się zatem i młodzi, i starzy oraz dzieci – szczególnie dla nich był to rodzaj zabawy między karuzelą, punktem sprzedaży waty cukrowej, ciastek lub bułek z marmoladą.
Odpustowi fotografowie przyjeżdżali także do Sochaczewa i pobliskiego Chodakowa.
W Chodakowie, przy wejściu do fabryki jedwabiu, przeważnie latem – w dzień wypłaty – rozstawiali swoje stragany okoliczni kupcy. Wśród nich był także przynajmniej klika razy w roku wędrowny fotograf z Warszawy, który zachęcał do podróży samolotem lub innym pojazdem namalowanym na ekranie. Wystarczyło tylko wsadzić głowę w wycięty otwór w malunku i podróż taka stawała się bardziej realna. Jedni mogli lecieć z Warszawy do Częstochowy, a inni aż do Nowego Jorku.
W Sochaczewie odpustowe fotografie były robione na Rynku oraz nieopodal kościoła, a także w pobliżu budynku straży ogniowej. Niestety nie zachowały się dane osobowe ulicznych fotografów, tak więc pozostaną oni nadal anonimowi. Fotografie uliczne były także robione podczas uroczystości państwowych 3 maja, 15 sierpnia oraz 11 listopada, gdy po oficjalnych uroczystościach mieszańcy miasta udawali się do swoich domów. Zawsze tego typu uroczystości były dla ulicznych fotografów świetną okazją do pozyskania kolejnych klientów. Rozwieszali oni wtedy swoje ekrany na ulicy Warszawskiej i zapraszali do zrobienia fotografii.
Również część fotografów sochaczewskich mających swoje atelier w mieście prowadziło podobną działalność, choć w nieco ograniczonym zakresie. Na pewno czynił tak Chaim Zandman, posiadający swoje studio fotograficzne na ulicy Warszawskiej pod numerem 60.
Fotografie na tle malowanych ekranów były często robione podczas komunii świętych i uroczystości Bożego Ciała.
Wędrowni fotografowie odwiedzali także corocznie odpusty w Brochowie, Trojanowie, Młodzieszynie oraz w Kozłowie Biskupim, fotografując przyjezdnych i miejscowych nie zawsze na tle malowanego ekranu. Często fotografowali ludzi na tle kościoła, na podwórku ich domostwa, na ulicy, na moście czy nad brzegiem rzeki.

Pamiątka z pielgrzymki
Mieszkańcy Sochaczewa i Chodakowa byli nierzadko fotografowani przez pielgrzymkowych fotografów w innych miastach i miejscowościach. Klasycznym przykładem są fotografie z Częstochowy na tle ekranu „Pamiątka z Częstochowy” z podaniem roku pielgrzymki.
Także fotografie z wycieczek do innych sanktuariów oraz okolicznych miast są tutaj najlepszym przykładem..
Fotografia odpustowa była najbardziej popularna w okresie międzywojennym dwudziestego wieku.
Również okres powojenny, a szczególnie pierwsze lata po wojnie to „złote lata” odpustowej fotografii.
Posiadanie aparatu fotograficznego w tamtych czasach było nie lada rarytasem, gdyż nie każdy mógł sobie na taki aparat pozwolić. Dlatego też chęć uwiecznienia bliskich była dla wielu powszechna.
Obecnie fotografia odpustowa jest już tylko wspomnieniem. Nikt nie robi już fotografii na tle ekranu powiewającego na wietrze. Ale kiedyś, jeszcze nie tak dawno temu było to powszechnie stosowane. Fotografie, które zachowały się z tamtego okresu pokazują ludzi biednych i bogatych, pięknych i brzydkich, a także szczęśliwych i nieszczęśliwych. Osoby starsze i małe dzieci.
Mają jednak w sobie coś, czego często brakuje fotografiom z dnia dzisiejszego. Każdy z nas oglądając je może zwrócić uwagę na zupełnie, co innego. Jedni patrzą na ubiór, inni na twarze, a jeszcze inni na namalowany ekran i to, co widać obok ekranu. Na ten samochód, motocykl, rower czy samolot.
Bo to jest przecież odpustowa fotografia. Niby mało znacząca, a jednak tak dużo mówiąca o minionych czasach.
Waldemar Bronicz

Zobacz również: