Niedawno funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji przeszukali redakcję „Faktów i Mitów” oraz zatrzymali Romana K. – redaktora naczelnego czasopisma, a w przeszłości księdza i posła Ruchu Palikota.
Ta sytuacja niezwykle oburzyła – jak zwykle czujnego – Jacka Żakowskiego, który widzi w tym zdarzeniu zemstę obecnych władz za nieprzychylne jej publikacje. „Żaden tłum rozwścieczonych kolegów dziennikarzy nie domagał się przerwania czynności i ukarania odpowiedzialnych za to funkcjonariuszy” – pomstuje Żakowski, któremu nawet nie chciało się sprawdzić, o co chodzi. Tymczasem Romanowi K. prokuratura zarzuca, że chciał upozorować zabójstwo żony oraz przywłaszczenie 900 tysięcy złotych. Z tych powodów został aresztowany na 3 miesiące.
„Dla środowiska dziennikarskiego jest to zaś moment próby. Bo zapewne władza nas w ten sposób próbuje, czy rzeczywiście (…) jesteśmy tak bardzo przywiązani do dziennikarskich praw i swobód (…)” – snuje dalej Żakowski. Być może w jego środowisku nakłanianie do zabójstwa i defraudacje zaliczane są do swobód, a nawet praw dziennikarskich. Szczerze mówiąc ten tok rozumowania nawet mnie nadmiernie nie dziwi. Wszak Żakowski pracuje w „Polityce”, gdzie staż dziennikarski odbywał nie kto inny, tylko Kajetan P. – podejrzewany o zamordowanie kobiety i rozczłonkowanie jej zwłok.
Jak przyznaje sama redakcja „Polityki’, tematy artykułów proponowanych przez Poznańskiego odnosiły się wyłącznie do kanibalizmu. Stawiał w nich dość osobliwe tezy, np. „Jaka jest moralna różnica między zjedzeniem kurczaka a człowieka? Żadna” – stwierdzał ten adept dziennikarstwa.
Gdyby mi stażysta przynosił takie teksty, to natychmiast powiadomiłbym o tym policję. Redaktorom „Polityki” niewiele to dało myślenia. Kto wie, gdyby zachowali czujność, to może ofiara ich stażysty nadal by żyła? Czyżby nie chcieli naruszać „dziennikarskich praw i swobód”?
Te wątpliwości w ogóle nie pojawiają się w mediach. Jakby to było naturalne, że dziennikarze proponują teksty obnażające ich patologiczne i zbrodnicze dewiacje. Gdyby Poznański miał staż np. w naszym tygodniku, to zapewne nie brakowałoby komentarzy: „Jeżeli były stażysta obcina głowy, to co po pracy robią bracia Szostak?”.
Na tle byłego naczelnego „Wprost”, podejrzewanego o bandyckie napady i morderstwa, naczelnego „Faktów i Mitów” podejrzewanego o zlecenie morderstwa, i kanibala-mordercy na stażu – redakcja „Gazety Wyborczej” zaczyna się jawić w całkiem innych, piękniejszych barwach. Co prawda przy niektórych tekstach człowiek ma ochotę zabić się z rozpaczy, ale to jeszcze pryszcz wobec oferty krwawej konkurencji.
Cyprian Gniazdo

Zobacz również: