Olena Zełenska apeluje
foto: Twitter/Olena Zełenska

Olena Zełenska prosi o pomoc dla najmłodszych Ukraińców. Pierwsza dama zwróciła się z dramatycznym apelem do świata. Chodzi o noworodki, które przyszły na świat w trakcie działań wojennych.

Nie tylko Wołodymyr Zełenski, ale także jego małżonka dzielnie wspierają swoich rodaków

Pierwsza dama Ukrainy podobnie jak jej mąż zachwyca swoją postawą w trakcie ciągle trwającej wojny z Rosją. Olena Zełenska nie opuściła kraju, chociaż jest dla rosyjskich żołnierzy celem numer dwa, zaraz po swoim małżonku.

Żona prezydenta Zełenskiego stara się być aktywna i jak najlepiej służyć swoim rodakom. W mediach pojawił się właśnie dramatyczny wpis pierwszej damy Ukrainy. Chodzi o pilną pomoc dla noworodków.

Jak dobrze wiemy, w tracie wojny Rosjanie zabijają nie tylko zawodowych żołnierzy, ale również cywilów, w tym dzieci. Olena Zełenska zwróciła uwagę na los tych ostatnich, zwłaszcza tych dopiero co urodzonych.

Prezydentowa przy użyciu platformy Telegram napisała, że najmłodsi Ukraińcy rodzą się w schronach i pod ostrzałem. „Rodziły się w schronach i pod ostrzałem, ale się urodziły!” – zaznaczyła małżonka ukraińskiego prezydenta.

Zełenska podkreśliła, iż noworodki potrzebują wsparcia, aby żyć. Pierwsza dama zaznaczyła, że maleństwa wymagają opieki medycznej. W przeciwnym wypadku dzieci mogą nie przeżyć lub też nie rozwijać się prawidłowo.

Żona Wołodymyra Zełenskiego wspomniała o wsparciu udzielonym przez ambasadę ukraińską we Francji oraz przedstawicieli francuskiego biznesu i organizacji medycznych. Dzięki ich staraniom do miast Ukrainy docierają inkubatory ze stabilnym zasilaniem.

Warto zauważyć, iż z pewnością sytuację pogarsza fakt, iż rosyjskie wojska bombardują szpitale i sieci eneretyczne. W internecie bez trudu można odnaleźć przerażające filmy pokazujące jak Rosjanie ostrzeliwują placówki medyczne na terenie Ukrainy. Przykładowo, 9 marca w Mariupolu Rosja zbombardowała szpital położniczy. Na skutek tego bestialskiego ataku zginęły trzy osoby, w tym dziecko, a 17 zostało rannych.

Dziennikarze donoszą, iż szpital w Mariupolu stał się swego rodzaju pułapką. Nie można z niego bezpiecznie wyjść. Lekarze w nim pracujący ciągle przyjmują porody. Dramaturgii dodaje natomiast fakt, iż w piwnicach tego samego budynku leżą ludzkie zwłoki.

źródło: wp.pl

Zobacz również: