Makabryczne sceny rozegrały się w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie). Na terenie jednej z prywatnych firm cztery agresywne psy zaatakowały 64-letniego dozorcę. Na miejsce jako pierwsi przyjechali strażacy, którzy musieli odganiać rozsierdzone zwierzęta strumieniami wody. Na pomoc mężczyźnie było jednak za późno. Śledczy ustalają teraz czy 64-latek zmarł w wyniku pogryzienia, czy jego zgon nastąpił z innych przyczyn, a psy zaatakowały później.

Do tragedii doszło w sobotę około godziny 17:00 na ulicy Łomnickiej w Jeleniej Górze. 64-letni dozorca strzegący składu opału został zaatakowany przez cztery rozwścieczone psy. Przerażające sceny zauważyli przez ogrodzenie świadkowie. Rozjuszone psy gryzły leżącego na ziemi mężczyznę, który nie dawał znaków życia.

Strażacy, którzy jako pierwsi przyjechali na miejsce, musieli odganiać rozsierdzone zwierzęta strumieniami wody, ponieważ nie chciały nikogo wpuścić na teren firmy. Kiedy zwierzęta w końcu ustąpiły, strażacy przystąpili do akcji ratunkowej. Na pomoc 64-latkowi było jednak za późno.

– Mimo udzielonej pomocy mężczyzna zmarł. Na razie nie wiadomo czy 64-latek zmarł w wyniku pogryzienia, czy jego zgon nastąpił z innych przyczyn, a psy zaatakowały później. Trwają przesłuchania świadków, a także zgrywanie nagrań z monitoringu. Zlecona została również sekcja zwłok zmarłego – poinformowała w rozmowie z Fakt24.pl Małgorzata Gorzelak z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.

Psy trafiły na obserwację do schroniska. Według „Polsat News”, weterynarz zdecydował się uśpić zwierzęta.

Postępowanie w sprawie śmierci 64-latka prowadzi prokuratura.

źródło:fakt.pl

Zobacz również: