W sądzie rejonowym w Hadze w Holandii rozpoczęła się rozprawa emerytowanej lekarki, która w 2016 r. przeprowadziła eutanazję na pacjentce cierpiącej na chorobę Alzheimera; kobieta w czasie zabiegu miała stawiać opór – informuje BBC. Do eutanazji 74-latki doszło 22 kwietnia 2016 r. Cztery lata wcześniej kobieta napisała oświadczenie, w którym zastrzegła, że chce zostać poddana eutanazji, gdy zajdzie konieczność oddania jej do domu opieki. Pacjentka podkreśliła jednak, że chce mieć możliwość wybrania momentu śmierci, „kiedy uzna, że nadszedł czas”.

To lekarka uznała, że nadszedł taki moment i  czas przeprowadzić eutanazję. Diagnozę potwierdziło dwóch niezależnych lekarzy.

W dniu eutanazji 74-latce podano rozpuszczone w kawie tabletki uspokajające, które doprowadziły do tego, że straciła przytomność. Jednak w trakcie „zabiegu” kobieta obudziła się i musiała być przytrzymywana przez córkę i jej męża.
Mimo, że sprawę postanowiła zbadać prokuratura, lekarce nie grożą żadne konsekwencje. Po jej stronie stoi rodzina zmarłej.

Prokuratura zarzuca lekarce, że nie podjęła wystarczających wysiłków, by dowiedzieć się, czy pacjent nadal chciał zakończyć życie.

– Kluczowym pytaniem w tej sprawie jest to, jak długo lekarz powinien nadal konsultować się z pacjentem z demencją, jeśli pacjent wcześniej poprosił o eutanazję – powiedziała w rozmowie z BBC rzeczniczka prokuratury Sanna van der Harg. Jak dodała „nie wątpimy w uczciwe zamiary lekarza”.

Córka kobiety poddanej eutanazji dziękuje lekarce za „wyzwolenie jej matki z mentalnego więzienia, w którym się znalazła”.

Wyrok zapadnie prawdopodobnie za około dwa tygodnie.

źródło: tvpinfo.pl

Zobacz również: