– Do dna, bo u mnie zawsze jest do dna – podkreślała Gośka. Co znaczyło, że do końca, że nie ma takiej rzeczy, którą by zostawiła niezałatwioną. A załatwić chciała przede wszystkim… męża. Załatwić znaczy zabić.
 Gośka, kobieta dziś koło sześćdziesiątki, zadbana, elegancka, bogata. Miała wszystko. Fortunę zdobytą podstępem. W 1996 roku, na łożu śmierci jej ojca, Mieczysława W. sfałszowała testament, na mocy którego stała się jedyną spadkobierczynią gigantycznego – kilkudziesięciomilionowego majątku. Miała  kochającego partnera, który był świadkiem tego podstępu. Urodę, choć przemijającą – podtrzymywaną operacjami plastycznymi. Domy, samochody, dwóch synów – jednym słowem wszystko, co potrzebne do szczęścia.
Oblać zdzirę kwasem
 21 maja 2003 roku, po kilkunastu latach życia w konkubinacie, wyszła za mąż (po raz trzeci) za kochającego ją partnera – Mirosława F. Dobrze sytuowany biznesmen, elegancki, młodszy o 10 lat partner spełniał wszystkie jej zachcianki. A tych miała coraz więcej. Wraz z rozmnażaniem się majątku, powiększała się na tym tle jej obsesja. Wraz z upływem lat – pogłębiała zazdrość o młodsze kobiety. W 2005 roku Mirek F. – jako podejrzany w aferze paliwowej – trafił do aresztu. Swój biznes (jest znanym warszawskim restauratorem) zostawił swojej księgowej. Małgorzata M. miała o to pretensje i popadała w konflikt ze środowiskiem męża. Stała się coraz bardziej nieznośna, chciała go mieć na wyłączność. Była w konflikcie z całą swoją rodziną, która oskarża ją o spreparowanie testamentu. Arbitrem w napiętych stosunkach na linii Małgorzata – jej rodzina był Mirosław F.
Dochodziło do coraz częstszych kłótni miedzy małżonkami, głównie za sprawą pretensji żony. Pewnego dnia Mirek postanawia odejść – Gośka rzuca mu walizki pod nogi. Nie przebiera w słowach: – Cinkciarz, kelnerzyna, Dyzma! – tak podsumowuje męża. Jej syn z poprzedniego małżeństwa, Darek, z którym także jest skonfliktowana, wyraża podziw dla Mirka: – Za to, że Mirek wytrzymał z matką przez  20 lat, należy mu się medal.
Jest 2009 rok, Gośka składa pozew rozwodowy. Wszystkim wokół żali się, jaki to on niedobry, że dzięki niej wspiął się po drabinie społecznej na sam szczyt. Opowiada, że Mirek ma kochankę, Martę K., która była menadżerką w jednej z restauracji Mirka. Wynajmuje detektywów, ci jednak nie są w stanie dostarczyć dowodów zdrady. Postanawia zatem je spreparować.
Lipiec 2009 roku  – ma dojść do sprawy ugodowej i podziału majątku. Gośka nie chce o tym słyszeć. Mirek musi zostać ukarany, puści go w samych skarpetkach! Gośka ma niespotykaną wręcz zdolność uzależniania od siebie ludzi i manipulowania nimi – dopóty, dopóki są jej potrzebni. Były partner biznesowy Mirka F. – następnie przez niego zwolniony – Marian S. jest w 2009 roku prawą ręką Gośki. Podsuwa jej pomysł o byłej pracownicy Brygidzie B., wyrzuconej przez Martę K., menadżerkę klubu Mirka.
Marian S. umawia obie panie na spotkanie.
Możesz jej pomóc, nie pożałujesz – zachęca Brygidę B. Gośka od razu przystępuje do działania. – Jak żyjesz kochana? Dzieci, mąż, jakieś życie? – dopytuje. Brygida z konkubentem Rafałem P. żyją bardzo skromnie. Mają dwójkę małych dzieci, a odkąd ona nie pracuje, utrzymują się tylko z wykończeniówki Rafała.
 – Rafał jest glazurnikiem – wyznaje Brygida.
Świetnie – składa ręce jak ku modlitwieGośka. –Mam dwa domy, aż nadto pracy dla jednej firmy.
Beata zaciera ręce, konkubent przyklaskuje pomysłowi – skończą się finansowe kłopoty. Jest jednak jedno ale – Brygida ma zeznać, że kiedy pracowała w restauracji Mirka, ten miał romans z menadżerką, Martą K.
Gośka chce zapłacić za zeznania – nęci konkubenta Brygida.  Nie ma się nad czym zastanawiać.
Kolejne spotkanie ma miejsce już u Małgorzaty M. w domu. Piękna rezydencja, na bogato. Ale atmosfera spotkania pozostawia wiele do życzenia – gospodyni żali się na męża, wyklina go, wyzywa od narkomanów, zdrajców. Bił ją – to nieco dziwi Brygidę, zapamiętała pana Mirka, jako kulturalnego mężczyznę. Jest jej nie w smak, że ma przeciw niemu zeznawać. No i żadnego romansu nie widziała.
Następne spotkanie – jeszcze więcej szczegółów z jak bardzo nieudanego pożycia Gośki z mężem. Brał narkotyki, straszył, że ją zabije.
Istna gehenna – skarży się kobieta. I ta lafirynda, do której odszedł mąż. Brygida i Rafał postanawiają skupić się na omówieniu kwestii technicznych związanych z ułożeniem glazury. Najwyraźniej jednak gospodyni nie o glazurę jednak chodzi.
Czy znacie kogoś, kto by tę zdzirę Martę K. oblał kwasem? – bezpośrednio pyta swych gości. Nim wyjdą z osłupienia, gospodyni wytypuje wykonawcę zadania – Rafała. Ten nie chce się na to zgodzić, przekazaną mu butelkę wypełnioną kwasem wyrzuca do śmietnika. Przystaje jednak na częściowy pakt z diabłem – będzie jeździł za Martą, zrobi zdjęcia. Może znajdzie się jakieś na sprawę rozwodową.
Z namiętności do pieniędzy
 Ta sprawa jest niewątpliwie zbrodnią z namiętności – perorowała adwokat Małgorzaty M.  w swej mowie obrończej. – Namiętności do pieniędzy – podkreślała.
Wszyscy mieli tu swój ukryty cel – Gośka– zemstę na mężu, Brygida z Rafałem – chcieli uszczknąć co nieco dla siebie z jej bogactwa. Gośka nie oszczędza na nich – dziecko Brygidy i Rafała jest hojnie obsypywane prezentami, co i rusz dorzuca nieco grosza. Kiedy spotykają się z milionerką po raz kolejny, ta wykręca się od pomysłu oblania kwasem solnym Marty K.
Z kwasem będzie za duże ryzyko – przyznaje. Przyszedł czas na poważniejsze zadanie: – Znajdziesz mi człowieka, który po prostu zastrzeli tego skurwysyna mojego męża.
Małgorzata M. jest w posiadaniu pewnych informacji, które diametralnie zmienią jej liniępostępowania. Darek, młodszy syn Małgorzaty M. w przypływie niechęci do matki (za dobre kontakty z Mirkiem, matka eksmituje syna z domu), rzuca jej w twarz: – Twoje przekręty ujrzą wkrótce światło dzienne!
Mirek F.. spotkał się ze Stefanem W. – bratem Małgorzaty M. Gośka doznaje wstrząsu – spisek za jej plecami? Próba podważenia testamentu? Mirek F. jest w końcu jedynym świadkiem przekrętu! Musi zniknąć!
Rafał zwodzi swoją mocodawczynię, zapewnia, że szuka, że jest w trakcie rozmów z cynglami, że śledzi Mirka F. Jednak brak konkretów i efektów tych działań rozjuszają Małgorzatę M.
Wiedziałem, że ta kobieta jest zdeterminowana zapłacić każde pieniądze, aby dopiąć celu. – zeznał później Rafał P. Uspokaja Gośkę, prosi ją o czas. W porozumieniu z konkubiną postanawiają dać cynk Mirkowi F., że żona chce go sprzątnąć.
Gośka traci cierpliwość. Umawia się z Rafał P., że do zabójstwa dojdzie pod Sądem Okręgowym w Warszawie, 2 grudnia 2009 roku. To termin pierwszej sprawy rozwodowej. Tam na Mirka F. mają czekać ludzie Rafała. Mężczyzna ma inny plan – chce Mirkowi wyjawić szatański pomysł jego jeszcze żony. Małgorzata wraz z drugim synem Tadeuszem, uwikłanym w gangsterskie sprawy grupy „Grafa” wyjeżdża za granicę. Dzwoni codziennie dopytując o efekty, denerwując się, że ten bydlak jeszcze po świecie chodzi!
Mirek F.  już wtedy wie, że jest śledzony przez Rafała P. Gdy ten parkuje pod sądem, niedoszła ofiara zastawia mu wyjazd samochodem i dopytuje, dlaczego Rafał od października za nim jeździ. Prawda jest porażająca. Obaj udają się na komendę celem złożenia zeznań.
Miał zginąć pod sądem
 Policja zatrzymuje Małgorzatę M. pod zarzutem podżegania do zabójstwa Rafała P. Jest grudzień 2009 roku. W areszcie robi za gwiazdę – kto, jeśli nie ona, może kupować sobie w więziennej kantynie przyjaźń współosadzonych. Jednej z nich, Anieli G. dyktuje gryps, który kobieta ma przekazać swojemu konkubentowi, Marianowi K. Gośce chodziło o to, żeby zdeprecjonować Rafała P. „Trzeba tak załatwić, aby ją oczyścić jakoś z tych obciążających zeznań tego budowlańca” – pisała Aniela do swojego kochanka. -„Dostaniesz tyle kasy ile powiesz. Postaraj się to załatwić tylko bądź ostrożny”.
Aniela G. zeznała, że wcale nie chciała pomagać wywyższającej się milionerce, że przekazała gryps konkubentowi, z zastrzeżeniem, aby ten od razu skontaktował się z Mirkiem F. Małgorzacie M. dorzucono kolejny zarzut – podżeganie Anieli G. do utrudniania śledztwa.
Małgorzata M. nie poprzestaje na tym. Jej młodziutki kochanek, któremu wmawia, że ma 39 lat, podrzuca Mirkowi narkotyki. Za 3 tysiące złotych kupuje zeznanie dziewczyny, która obciąża Mirka F. o gwałt i o handel niedozwolonymi substancjami. Kolejna ofiara jest owijana wokół palca: – Krzysiu, musisz mi pomóc. Oni muszą iść siedzieć – namawia Krzysztofa P. do uwikłania Mirka w narkotykowy biznes.
Z opinii psychiatrycznej Małgorzaty M.: „Ma problem z adaptacją do warunków więziennych, dotąd bowiem jej otoczeniem byli ludzi bardzo bogaci, w pięknych, strzeżonych willach. Od 2005 roku leczy się psychiatrycznie na depresję.Stwierdzono u niej zaburzenia osobowości o cechach histrionicznych, co się wyraża przesadną ekspresją emocji, pragnieniem skupienia na sobie całej uwagi otoczenia oraz tworzeniem płytkich, nieszczerych i konfliktowych związków z ludźmi (…) Zbyt emocjonalnie podchodzi do problemów, wykazując się dużą umiejętnością manipulacji (…)”.
Z wersji Małgorzaty: Mąż ją bił, zdradzał, był narkomanem i kryminalistą. W końcu od niego odeszła, gdy dowiedziała się o romansie. Rafał P.  perfidnie kłamie, nigdy nie nakłaniała glazurnika do zabójstwa męża. Kontaktowała się z nim tylko i wyłącznie w kwestiach remontowych. Anieli G. w areszcie nie namawiała do pomocy w fałszowaniu zeznań – prosiła ją o załatwienie dobrego adwokata! To mąż, Mirek F. wszedł w spisek z jej rodziną, chcieli ją pogrążyć.
Sądowe wolty
 W Walentynki, 14 lutego 2009 roku, Sąd Okręgowy Warszawa –Praga skazał Małgorzatę M. na 8 lat więzienia. Sąd Apelacyjny oddał sprawę do ponownego rozpatrzenia. 25 czerwca 2015 roku w Sądzie Okręgowym Warszaw-Praga zapadł wyrok łączny 8 lat pozbawienia wolności.
Oskarżona działała w sposób niezwykle konsekwentny – uzasadniała sędzia Małgorzata Wasylczuk. – Wykazywała lekceważący stosunek do wszystkiego i wszystkich.
Sędzia podkreśliła, że jedyną wartością Małgorzaty M. są pieniądze, a motywy wynikały z bardzo niskich pobudek. Do motywu zemsty w wyniku zawiedzionej miłości (z zarzutem podżegania do zabójstwa), sąd dopatrzył się także aspektu finansowego, to strach przed utratą majątku napędzał kobietę do działania.
7 kwietnia 2015 roku zmieniono postanowienie o nabyciu spadku. Małgorzata M. nie jest już jedyną spadkobierczynią kilkudziesięciomilionowej fortuny. Po pierwszym wyroku (w 2009 roku) odgrażała się: – Bo jak będzie mało jednego adwokata, wezmę dziesięciu.
Na ogłoszenie drugiego –  nie pojawiła się, adwokaci (w liczbie dwóch) złożyli w jej imieniu apelację. Ta z 31 marca 2017 roku zmniejszyła wyrok z 8 do 5 lat  – w oparciu o m.in. art. 60 kodeksu karnego, który dopuszcza nadzwyczajne złagodzenie kary. To jednak w żaden sposób nie zaspokoiło rozbuchanych oczekiwań oskarżonej. Mimo tak niskiego wyroku i niskich kosztów sądowych (za obie instancje 400 złotych) Małgorzata M. nie stawiła się w terminie określonym przez sąd do obycia kary (na jej poczet zaliczono jej okresy aresztu – łącznie 6 miesięcy).
28 czerwca 2017 roku wystawiono za nią list gończy, 17 sierpnia ubiegłego roku – Europejski Nakaz Aresztowania. Na stronach policji w zakładce „poszukiwani” widnieje rekord dotyczący skazanej, jednak zamieszczone tam zdjęcie jest praktycznie nie do odczytania. Do dziś nie ustalono, gdzie przebywa.
W 2009 roku wykrzykiwała: –  Nie ma sądu w tym kraju, który by mnie skazał!
Jak widać nie były to zupełnie gołosłowne stwierdzenia. Do dziś skutecznie unika wymierzonej jej kary.
 Gabriela Jatkowska
Imiona bohaterów zostały zmienione dla dobra pokrzywdzonych oraz  świadków w niniejszej sprawie.

Zobacz również: