

Skandaliczna sytuacja miała miejsce w jednej z parafii w województwie dolnośląskim. Chodzi o księdza, którego postępowanie odbiegło nieco od tego, czego spodziewalibyśmy się po duchownym.
Ksiądz nie przebierał w słowach
Do skandalicznego zdarzenia doszło w podwrocławskim Mirkowie, w województwie dolnośląskim. Pani Iwona przyjechała z Kanady do Polski, aby pochować ukochaną mamę. Kobieta chciała, aby mszę pogrzebową odprawił ksiądz, którego znała jeszcze z czasów emigracji za ocean.
Pani Iwona wyznała, że musiała załatwić dużo spraw związanych z pogrzebem. Z tego powodu zapomniała od razu zapłacić księdzu za mszę. Kiedy sobie o tym uświadomiła, postanowiła uregulować należność za pomocą przelewu bankowego.
Początkowo ksiądz nie miał z tym żadnych problemów. Jednak okazało się, że skoro kobieta mieszka na co dzień w Kanadzie, musi otworzyć konto w Polsce. „Przez to, że jestem traktowana jak obcokrajowiec, trzeba było się zmierzyć z biurokracją” – zauważyła pani Iwona.
W związku z niespodziewanymi problemami postanowiła uprzedzić księdza, że pieniądze mogą trafić na jego konto trochę później. Reakcja duchownego mocno zszokowała ją. Mężczyzna wpadł w szał. Zaczął przesyłać kobiecie skandaliczne wiadomości, w których m.in. oskarżał panią Iwonę o oszustwo.
„Ostatni raz dałem się oszukać. Ludzie uczą człowieka rozumu. Nie pieprz, że to wina banku – to charakterek!!! To zresztą podobnie było z pogrzebem Babci. Jeżeli Ty tak się opiekowałaś mamą, jak załatwiłaś jej pogrzeb – to szczerze współczuję!!!” – brzmiała jedna z wiadomości od księdza.
W pewnym momencie duchowny zaczął nawet grozić kobiecie, że „wszystko opowie, a szczególnie, jak [pani Iwona] zorganizowała pogrzeb mamie”. „I pamiętaj, że na oszustwie daleko nie ujedziesz. Kiedyś się na tym „przejedziesz”!!! Oby jak najprędzej…” – dodał ksiądz.
Zbulwersowana kobieta postanowiła zgłosić sprawę do archidiecezji. Jednak nie ma zbyt wielkich nadziei na jakąkolwiek reakcję przełożonych księdza. „Ale nie wierzę, że ktoś to rozpatrzy” – przyznała.
Warto zaznaczyć, że zarówno archidiecezja wrocławska jak i ksiądz z parafii w Mirkowie nie zgodzili się porozmawiać z dziennikarzami, którzy zdecydowali się zająć tą bulwersujacą sprawą.
źródło: o2.pl