Potworna tragedia wstrząsnęła opinią publiczną. Nie żyje czteroosobowa rodzina. Dwoje dzieci i ich rodzice zginęli w koszmarnym pożarze. Oto okoliczności dramatu.
Nie żyje czteroosobowa rodzina: 3 i 14-letnie dzieci oraz ich rodzice
W nocy z 27 na 28 października w miejscowości Nieskurzów Stary w województwie świętokrzyskim doszło do potwornej tragedii. Czteroosobowa rodzina zginęła w pożarze domu.
Zgłoszenie dotyczące pożaru wpłynęło do strażaków około godz. 2:30. Ogień objął budynek mieszkalny w powiecie opatowskim, który zamieszkiwała czteroosobowa rodzina. „Po dotarciu pierwszych zastępów na miejsce zdarzenia okazało się, że pożarem objęty jest cały budynek jednorodzinny, dwukondygnacyjny” – wyjaśnił st. kpt. Marcin Bajur, rzecznik komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
Strażacy bez zbędnej zwłoki przystąpili do akcji ratunkowej. Wszystko dlatego, że osoby będące na miejscu przekazały, iż w środku budynku może znajdować się czteroosobowa rodzina.
„Dlatego od razu przystąpili do czynności ratowniczych. Początkowo chcieli wejść przez drzwi, gdy okazało się to niemożliwe, dostali się do budynku przez okna” – podał rzecznik świętokrzyskich strażaków.
„Tam była bardzo wysoka temperatura. Mieliśmy informację od sąsiadów, że w budynku znajduje się czteroosobowa rodzina, dlatego robiliśmy wszystko żeby ich uratować” – dodał z kolei Sylwester Kochanowicz, komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Opatowie.
Niestety działania strażaków nie przyniosły oczekiwanego efektu. „Z jednego pomieszczenia ewakuowali dwie pierwsze osoby, w drugim pokoju znajdowały się dwie kolejne. Wszystkie były nieprzytomne. Mimo prowadzenia akcji reanimacyjnej ich życia nie udało się uratować. Lekarz stwierdził zgon całej czteroosobowej rodziny, dwóch osób dorosłych w wieku 39 i 37 lat oraz dwójki dzieci w wieku 3 i 14 lat” – wyjaśnił mundurowy.
Warto zaznaczyć, iż to nie wszystkie złe wieści. „Dodatkowo podczas próby pomocy poszkodowanym ucierpiał jeden ze strażaków” – zaznaczył mundurowy. Na szczęście mundurowy doznał niewielkich oparzeń. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jednakże dla pewności trafił na badania do szpitala.
Na miejscu pożaru zjawiło się aż dziesięć jednostek pożarniczych, a także policja i pogotowie. W tej chwili policjanci pod nadzorem prokuratora starają się ustalić przyczyny tej ogromnej tragedii.
źródło: Onet, Radio Kielce