

Po 20 latach zapadł wyrok w sprawie zabójstwa dyrektora z bydgoskiego oddziału PZU. Jednak winnych wciąż nie ma. Wszyscy oskarżeni w tej sprawie zostali nieprawomocnym wyrokiem uniewinnieni od stawianych im zarzutów. – Nie można nikogo skazać na podstawie życzeń lub plotek – ocenił sąd, ogłaszając trzeci już werdykt w tej sprawie. Sprawa na pewno będzie miała swój ciąg dalszy.
Po pierwszym procesie, który rozpoczął się w 2004 roku, a zakończył po pięciu latach, oskarżeni o zabójstwo Piotra Karpowicza, dyrektora Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka PZU, zostali uniewinnieni. Tomasz Gąsiorek (wnioskował o podawanie nazwiska, a nie wyłącznie pierwszej litery), były właściciel autoryzowanej stacji obsługi mercedesa pod Bydgoszczą, miał zlecić zabójstwo Piotra Karpowicza. Powód? Karpowicz miał utrudniać mu wyłudzanie odszkodowań samochodowych. Kolejny z oskarżonych, Henryk L. „Lewatywa”, miał natomiast znaleźć wykonawcę zabójstwa. Natomiast Adam S. „Smoła” 19 stycznia 1999 roku na parkingu siedziby PZU w Bydgoszczy przy ul. Wojska Polskiego miał dokonać zabójstwa poprzez dwukrotny strzał w głowę ofiary (najpierw w twarz, później w tył).
Wszyscy niewinni
Do zabójstwa doszło po godzinie 17, gdy Piotr Karpowicz wychodził z biura PZU. Z kolei oskarżeni Tomasz Z. i Krzysztof B. mieli pomóc „Smole” w ucieczce. Za zabicie Karpowicza Gąsiorek miał zapłacić 50 tysięcy dolarów.
Lubelska prokuratura po uniewinnieniu oskarżonych po pierwszym procesie nie zgodziła się z tym wyrokiem i złożyła zażalenie. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił ten wyrok i sprawa wróciła do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.


W 2012 roku proces ruszył zatem ponownie i po ponad dwóch latach zakończył się wyrokami: Tomasz Gąsiorek, Adam S. i Henryk L. mieli iść za kraty na 25 lat, Tomasz Z. na 12, a Krzysztof B. na 9 lat.
Obrońcy Gąsiorka wnieśli apelację, co doprowadziło do wznowienia sprawy.
Sprawę badano po raz kolejny
– Sprawa była rozpoznawana po raz trzeci – informuje Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Tomaszowi Gąsiorkowi przedstawiono zarzuty z art. 18 § 2 k.k. w zw. z art. 148 § 1 k.k. podżeganie do zabójstwa innych osób. Przez co Gąsiorek miał podlegać karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywocia. Prokurator Waldemar Winiarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie wnioskował o 25 lat pozbawienia wolności, o tyle wnioskował także dla Henryka L. i Adama S. Natomiast dla Tomasza Z. ponownie wnioskowano o karę 12 lat więzienia, a dla Krzysztofa B. o 9. Żaden z oskarżonych nie przyznawał i nie przyznaje się do winy.
5 czerwca 2019 roku w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy na sali sądowej spośród oskarżonych pojawił się wyłącznie Adam S. „Smoła”. Tego dnia, po 20 latach zapadł wreszcie wyrok, który jednak pozostawił sprawę bez rozstrzygnięcia, bo winnych zabicia Karpowicza nadal brak.
– Wszyscy oskarżeni w tej sprawie zostali nieprawomocnym wyrokiem uniewinnieni od stawianych im zarzutów – informuje „Reportera” Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Wciąż brak dowodów
– Sąd Okręgowy wywodził, że sprawa ma poszlakowy charakter, wobec czego wszystkie poszlaki, które miałyby wskazywać na sprawstwo poszczególnych oskarżonych, nie układają się w jedną całość, a łańcuch poszlak nie jest domknięty, co dopiero pozwalałoby uznać, że jest to tylko i wyłącznie jedna i jedyna opcja, wedle której doszło do krytycznych wydarzeń – informuje Włodzimierz Hilla. – Tymczasem, w ocenie Sądu, nie można wykluczyć innych, także prawdopodobnych wersji – kontynuuje Hilla i dodaje, że związane jest to głównie z nadmiernie niekonsekwentną treścią zeznań kluczowych dla sprawy świadków, których wiarygodność staje się przez to wątpliwa.
Przypominamy, że jednym z kluczowych świadków był Dariusz S. „Szramka”, który otrzymał status świadka koronnego. Choć najpierw zeznawał ze szczegółami o zabójstwie Karpowicza i to głównie on obciążył oskarżonych, to później wycofał się z tych zeznań, a nawet twierdził, że to lubelska prokuratura wymusiła na nim takie zeznania. Dariusz S. mówił, że oskarżeni mieli próbować wymusić na dyrektorze Karpowiczu wypłatę odszkodowania za skradzioną maszynę do zgniatania karoserii, wartą 5 milionów złotych, która miała być ubezpieczona na wyższą kwotę, ale przez Karpowicza ich plan się nie powiódł. „Szramka” zmarł na początku kwietnia. Poza jego zeznaniami w sprawie pojawiły się także informacje od innych świadków.
– Sąd wykonał wszelkie możliwe do zrealizowania wytyczne Sądu Apelacyjnego – informuje Hilla. – Z ustaleń tych wynikało, że poza jednym, wszyscy świadkowie ważni w sprawie składali zeznania już po możliwości zaznajomienia się z publikacjami medialnymi, kreującymi określony stan faktyczny w sprawie – dodaje.
Zgodnie z informacją od rzecznika, brak jest jakichkolwiek dowodów bezpośrednich, które potwierdzałyby winę oskarżonych. Należy pamiętać, że wszystkie wątpliwości trzeba rozstrzygać na korzyść oskarżonych.
Podkreślamy, że akta sprawy mają kilkadziesiąt tomów, dlatego proces sporządzania uzasadnienia wyroku może potrwać. Pierwsze wnioski o jego uzasadnienie już wpłynęły.
Wyrok wciąż nie jest prawomocny.
Karina Knorps