Te wydarzenia były momentem, w którym cała Polska zastanawiała się, czy można było ich uniknąć. Szukamy zatem odpowiedzi, może nawet rozwiązania. Historie, o których informowały media w całej Polsce zainicjowały matki, które nigdy nie powinny nimi zostać.

20 lipca w Witkowie, małej wsi w powiecie sępoleńskim, w gminie Kamień Krajeński, 30-letnia Natalia Z. miała zabić swoje nowo narodzone dziecko. Dlaczego? Bo podobno namawiała ją do tego matka jej partnera. I to także ona – oprócz zarzutu zabójstwa dla Natalii Z. – usłyszała zarzut,  w tym przypadku podżegania do zabójstwa. 30-latka znała już smak macierzyństwa, ma 13-miesięczną córkę. Sąd podjął decyzję, aby umieścić ją w tymczasowej rodzinie zastępczej. Jak komentują osoby, które miały ją znać, była dobrą matką, a jej córka była zawsze czysta i uśmiechnięta. Znajomi kobiety sugerują nawet, że składa zeznania pod presją innych osób.

Obecnie Natalia Z. przebywa w tymczasowym areszcie na okres trzech miesięcy.

 – W dniu 22 lipca Sąd Rejonowy w Tucholi na wniosek Prokuratury Rejonowej w Tucholi zastosował wobec podejrzanej kobiety środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy – informuje Tomasz Krysiński z Prokuratury Rejonowej w Tucholi. Za zabójstwo grozi jej nawet dożywocie.

Bita i gwałcona

Także Anna W. z Olecka jest matką trójki dzieci. Każde z innego związku. Przebywają u swoich ojców. Teraz kobieta jest w areszcie, oskarżona o fizyczne znęcanie nad 9-miesięczną dziewczynką, usłyszała także zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.

Miesiące bicia malutkiej Blanki zakończyły się w sposób, o którym trudno nawet myśleć. Dziewczynka była bita i zgwałcona. Najpierw podejrzewano o to ojca Blanki, po czym jednak wyszedł on z tymczasowego aresztu, gdy podejrzenia skierowano na znajomego matki. To on miał bestialsko zgwałcić i zamordować dziewczynkę.

Ojciec ma mieć zresztą alibi w postaci nagrania w taksówce, które pokazuje, że nie było go w miejscu popełnienia przestępstwa. Także badania mają wykluczyć dopuszczenie się przez niego gwałtu. A gwałtu można było prawdopodobnie uniknąć.

Mała Blanka przez kilka miesięcy przebywała w rodzinie zastępczej. Po rozprawie z 14 marca dziewczynka wróciła do biologicznych rodziców. Rodzina została jednak poddana stałemu nadzorowi kuratora sądowego. Jak informuje nas Agnieszka Węglicka-Bogdan z Sądu Rejonowego w Olecku, sąd nie miał wiedzy, iż nad małoletnią Blanką się znęcano. Nie było o tym informacji ani ze środowiska lokalnego, ani od kuratora sądowego, ani też od terapeuty. Matka bowiem miała leczyć się psychiatrycznie. W rodzinie problemem miały być także narkotyki.

Także w lesie pod Zgierzem na początku kwietnia 37-letnia kobieta zakopała w foliowej reklamówce noworodka.

 – Matce noworodka przedstawiono zarzut popełnienia przestępstwa zabójstwa – informuje Krzysztof Felicki z Prokuratury Rejonowej w Zgierzu. – Kobieta przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu. W toku postępowania ustalono, że ukrywała ona ciążę, nikogo o tym fakcie nie informowała. Kobieta nie posiada innych dzieci – dodaje prokurator . Opieki nad nią nie sprawował ośrodek pomocy społecznej. Ojciec dziecka o ciąży byłej partnerki dowiedział się dopiero po tragedii. Wnioskował do prokuratury o wydanie zwłok. Noworodek jest pochowany.

Kolejna kobieta, to 23-letnia mieszkanka gminy Chojnice, także matka córek, miała szarpać swojego 5-miesięcznego syna, krzyczeć na niego, bić po rękach. Paulina S. dwukrotnie złamała mu też ręce i wyrwała paznokcie. Warto dodać, że zaraz po porodzie 23-latka zrzekła się praw rodzicielskich. Później jednak wystąpiła o nie i sąd zdecydował się oddać jej jednak Natana. Pierwsze złamanie zdążyło się zrosnąć, dopiero po drugim został jej zabrany. Sąd odebrał jej wtedy już nie tylko Natana, ale także starsze córki.

Jak informuje Stanisław Kaszubowski, zastępca prokuratora rejonowego w Chojnicach, do Sądu Rejonowego w Chojnicach skierowano akt oskarżenia o znęcanie. Odpowie także za pobicie. Grozi jej za to do 5 lat więzienia.

Coś zawiodło

Powyższe przykłady wskazują na ogromne luki w systemie pomocy społecznej w naszym kraju. Może zatem powinno się usprawnić pracę ośrodków pomocy społecznej? – Ośrodki tworzą ludzie – mówi w rozmowie z „Reporterem” doktor Agnieszka Latoś, z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, zajmująca się badaniem kobiet, które zabiły własne dzieci. Do tej pory zbadała siedem kobiet, z którymi rozmawiała, ale w zakładach karnych czytała teczki około dwudziestu kobiet, a akta sądowo-prokuratorskie dziewięciu kobiet. Choć zapoznała się z wieloma aktami, szczególnie interesowały ją te przypadki kobiet, które świadomie i z premedytacją zabiły swoje dzieci. Dla doktor Latoś takie zabójstwa są skutkiem przemocy stosowanej wobec dziecka, miedzy innymi przez ukrywanie ciąży, nie chodzenie do lekarza. A efektem tej przemocy było właśnie zabójstwo.

Agnieszka Latoś w  swoich badaniach skupiała się na tym, aby takie zdarzenia więcej się nie powtórzyły. Starała się pracować nad badanymi kobietami.

– Wszystkie kobiety, które badałam, z którymi rozmawiałam, chciały ukryć ciążę – mówi dr Agnieszka Latoś. – Nie zawsze podejmowały działania, aby usunąć ciążę, ale zawsze ją ukrywały, przez co nawet bliskie osoby o niej nie wiedziały – dodaje.

W jaki sposób kobietom udaje się ukryć ciążowy brzuszek? Noszą zbyt duże ciuchy, ściskają się pasami. Jedna z badanych przez dr Agnieszkę Latoś mówiła, że tyje, inna, że ma chorobę wrzodową. Co ciekawe, ze wszystkich akt, z którymi zapoznała się Agnieszka Latoś wynika, że znajomi nie widzieli ciąży. Choć część mieli pewne podejrzenia. Ciąży nie zauważyła nawet matka jednej z kobiet, mimo że ta w piżamie przychodziła do niej do łóżka. Nic nie widzą także sąsiedzi, którzy najczęściej są z podobnych środowisk. Nie zgłoszą, bo dla nich przemoc wobec dzieci także jest normą.

Co łączyło te kobiety? W większości kiepskie wykształcenie (choć była i z wyższym), brak pracy i brak wsparcia. Doktor Agnieszka Latoś podkreśla, że kobiety, które dopuściły się morderstw uważały, że jest to jedyny sposób, aby nie stracić akceptacji otoczenia, zwłaszcza, że w większości badane kobiety były pannami, wdowami lub rozwódkami. Badane były także kobiety głęboko religijne, dla których dziecko bez ślubu było czymś niedopuszczalnym.

Czy kobiety te próbowały wykonać aborcję? Jak mówi dr Latoś, badane przez nią kobiety często nie miały pieniędzy na aborcję czy możliwości, aby ją wykonać i zabójstwo nowonarodzonego dziecka traktowały w pewien sposób jako środek antykoncepcyjny. Zdarza się, że nawet jeśli kobiety dostaną od partnera pieniądze na wykonanie aborcji, to wydają je na coś innego lub są one zbyt niskie na pokrycie kosztów, dlatego czekają do końca ciąży.

Dodaje, że miała jedną kobietę, która ewidentnie zabójstwo dziecka po urodzeniu traktowała jako środek antykoncepcyjny. Zabójstwa dzieci dokonała dwukrotnie. Po drugim, nie udało jej się zatuszować zbrodni, co doprowadziło także do odkrycia przez organy ścigania jej pierwszego zabójstwa.

Ratunkiem „okna życia”

– Kobiety w większości były z mniejszych miejscowości, ale była także jedna z Wałbrzycha – mówi dr Agnieszka Latoś.

Tak więc problem mogłyby może choć w pewnym stopniu zmniejszyć okna życia, ale musiałyby być one nakierunkowane także na małe miejscowości, także wsie. Dotychczas są raczej w większych miastach. Na terenie całej Polski jest ich około 65. Prowadzone są przez diecezjalne Caritas. Uratowano w nich ponad 100 dzieci.

Czy jednak kobiety, które badała dr Agnieszka Latoś skorzystałyby z tych okien, gdyby tylko miały do nich dostęp? Latoś w to wątpi i neguje takie rozwiązanie. Sugeruje raczej objęcie tych rodzin pomocą społeczną. – Żadna z tych rodzin, które badałam nie była prawidłową rodziną – mówi i dodaje, że rodziny te często korzystały z pomocy społecznej, a jeśli nawet z niej nie korzystały, zdarzało się, że w rodzinie problemem był ukryty alkoholizm.

– Zdarzało się, że pracownik socjalny przychodził przez 1,5 roku i nie widział, że dziecko jest katowane – mówi dr Agnieszka Latoś. – Śladów, których widziałam nie da się pomylić – dodaje. Dotyczyły kilkuletnich dzieci.

Podkreśla, że mając na uwadze wiele informacji o pracy ośrodków, nie ma zastrzeżeń do instytucji. Problem – jak w każdej branży – pojawia się, gdy nieodpowiednia osoba znajdzie się na określonym stanowisku. Czasem ci pracownicy nawet nie chcą zauważać problemu. W ślad za zauważeniem problemu trzeba uruchomić całą procedurę.

Latoś dodaje, że dobrym rozwiązaniem byłoby skupienie większej uwagi na funkcji asystenta rodziny, który obejmuje opieką rodziny nie tylko z niskim dochodem. Warto jednak dodać, że rodzina, w której do tej pory wychowywał się mały Natan objęta była wsparciem w formie asystenta rodziny. Przypominamy, że matka biła go i wyrywała mu paznokcie.

Edukować  dorosłych

Pamiętajmy jednak, że o wielu przypadkach wciąż nie wiemy, jak mówi Agnieszka Latoś, do części morderstw udaje się dotrzeć – często przypadkiem – najbliższym, sąsiadom lub często po prostu obcym osobom, gdy np. znajduje dziecko na śmietniku. Warto dodać, że zabite dzieci są najczęściej podrzucone blisko miejsca zamieszkania tych matek i policji szybko udaje się je namierzyć. Warto zatem zwracać uwagę na sąsiadów i znajomych. Może także ich dziecko cierpi. Bo o wielu zdarzeniach wciąż nie wiemy i możliwe, że nigdy się nie dowiemy. Ale można próbować udaremnić takim osobom bezkarność za morderstwo dziecka.

Warto także zwrócić uwagę na możliwość antykoncepcji. Zgodnie z tokiem myślenia niektórych środowisk nie powinno się jej stosować, ale czy nie lepiej ułatwić społeczeństwu dostęp do antykoncepcji? Może warto byłoby dostarczać środki antykoncepcyjne w ramach pomocy społecznej, np. za pośrednictwem opieki społecznej? To zdecydowanie lepszy pomysł niż słyszeć o kolejnych morderstwach dzieci. Choć wciąż wiele się mówi o informowaniu o dniach płodnych i ewentualnej antykoncepcji, to wciąż są środowiska, które nie czytają i nie słuchają przekazów medialnych. Do nich może dotrzeć jedynie pracownik socjalny, najlepiej z darmową prezerwatywą.

– Warto dodać, że budzi to społeczny sprzeciw, ale nie jest to zjawisko powszechne – mówi dr Latoś. – Chyba, że jest ciemna liczba ukryta, ale tego się nie dowiemy – dodaje.

W aktualnie prowadzonych badaniach doktor Agnieszka Latoś skupia się zwłaszcza na tym, aby stworzyć model uwarunkowań czynników ryzyka, które będą prowadzić do tych zabójstw.

– Gdy znajdziemy te wszystkie czynniki, znajdziemy odpowiedź na pytanie, co należałoby zrobić, żeby do tego nie dopuszczać – reasumuje naszą rozmowę dr Agnieszka Latoś.

Karina Knorps

Zobacz również: