Policjanci z psami przeszukiwali okolice bloku na os. Flagówka w Libiążu (woj. małopolskie), w którym mieszkała zaginiona przed pięciu laty Marta Staszczyk. Kobieta miałaby dziś 42-lata. Jej brat konsultował się z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim, który uważa, że Marta nie żyje. Pan Jacek szuka ciała, bo chciałby pochować ukochaną siostrę.

W ubiegłym tygodniu policja z psami tropiącymi przeszukiwała okolice „Dom Działkowca” i ul. Obieżowej w Libiążu (woj małopolskie).  Liczyli, że uda się tam natrafić na jakikolwiek ślad zaginionej Marty Staszczak. Akcja po raz kolejny zakończyła się niepowodzeniem – informuje „Gazeta Krakowska”.

 Marta Staszczyk widnieje w bazie osób zaginionych od pięciu lat. Dziś miałaby 42 lata. Jak ustalił jej brat, wiedzę na temat tajemniczego zniknięcia kobiety może mieć  poszukiwany mężczyzna – Piotr G. z Libiąża. To on miał być jedną z osób, które widziały 37-latkę przed zaginięciem.

Według brata kobiety mężczyzna twierdził, że w dniu zaginięcia Marta Staszczyk miała odjechać samochodem z dwoma mężczyznami spod sklepu na os. Flagówka. Jak informuje „GK”, tej wersji wydarzeń nie potwierdził jednak monitoring, na którym widać jak 37-latka idzie z mężczyznami w kierunku „Domu Działkowca”. Poszukiwany świadek zniknął w tajemniczych okolicznościach. Prawdopodobnie wyjechał zagranicę.

Brat Marty Staszczyk, pan Jacek, z każdym dniem traci nadzieję na to, że jego siostra żyje. Jest pewien, że gdyby żyła, to na pewno nawiązałaby z nim kontakt. Wierzy, że uda się chociaż odnaleźć jej ciało. – Wówczas można by zapalić na jej grobie symboliczną świeczkę. Nie łudzę się, że ona żyje – mówi mężczyzna w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.

Marta Staszczyk zaginęła 19 grudnia 2014 roku. Miała wtedy 37 lat. Kobieta ma ok. 160 cm. W dniu zaginięcia miała na sobie jasnoniebieskie dżinsy.

źródło: Gazeta Krakowska, fakt.pl

Zobacz również: