Starówka – serce tętniącego życiem Krakowa. To właśnie tutaj w czerwcowy upalny wieczór Paweł spotyka się z przyjaciółmi. Świętuje swój zawodowy sukces. Zdał ostatni egzamin, który otwiera przed nim nowe perspektywy.  Nic nie zapowiada, że z tej zabawy Paweł już nie wróci. W samym centrum naszpikowanego kamerami miasta, chłopak przepada bez śladu. Domysły i ciągłe pytania, dlaczego,  rujnują życie jego najbliższych – życie, które w jednej chwili rozsypało się, jak domek z kart.
28-letni niebieskooki blondyn, z głową pełną pomysłów. Paweł Krasny przyjechał na studia informatyczne do Krakowa z Leżajska. Nauka przychodziła mu z dużą łatwością. Był bystry, ambitny. Wymarzony pracownik. W Krakowskim Instytucie Zootechniki znalazł posadę zaraz po studiach. Ale marzyła mu się własna firma. Chciał kupić mieszkanie i pomóc bratu dostać się na studia. Dostał właśnie podwyżkę i zamierzał złożyć papiery na studia podyplomowe.
– Robił wszystko, żeby mieć w życiu lepiej. Jeśli coś planował, to nie przestawał pracować, dopóki nie osiągnął tego, czego pragnął – wspomina  Anna, starsza siostra Pawła.

48b0e858b55cf68d48d4b831b59b3ff43d64f2ce!13578235

9 czerwca 2011 roku Paweł wrócił do domu tryskając humorem. To był dla niego wyjątkowy dzień.  Zdobył w końcu certyfikat, który miał być przepustką do międzynarodowej kariery. Zadzwonił do siostry, aby podzielić się z nią swoją radością. Rozmawiali ze sobą prawie codziennie. Żadnych tajemnic, żadnych tematów tabu. Był dla niej wzorem uczciwości i pracowitości. Tym razem rozmawiali krótko, gdyż Paweł  musiał jeszcze popracować i wcześniej położyć się spać. Był wyczerpany, a kolejny dzień stawiał przed nim nowe wyzwania.  Ania nie wyczuwała nic, co mogłoby go niepokoić, nic co mogłoby zburzyć jego poukładany świat. Jak zawsze pożegnała się dorzucając, że  zadzwoni następnego dnia.
Zmiana planów

Po rozmowie z siostrą Paweł nagle wychodzi z domu.  Umawia się z grupą znajomych  w śródmieściu Krakowa. O tym, że wychodzi, nie wie nawet jego współlokator. Na stole zostawia włączony komputer i niedopitą herbatę.  Co powoduje, że Paweł zmienia decyzję i opuszcza mieszkanie? Od rozmowy z siostrą mija niecała godzina.

 Z grupą znajomych chłopak ląduje w jednym z krakowskich klubów. Młodzi tańczą, wznoszą kolejne toasty, leją się litry piwa. Z upływem czasu z grupy wykrusza się kilka osób. W czasie zabawy Paweł nagle znika. Wychodzi z klubu bez pożegnania, zostawiając na stole swój portfel.  Telefon od jednego z kolegów uświadamia mu, że nie ma przy sobie pieniędzy, musi więc wrócić. Znów wypija kilka drinków. Około pierwszej Paweł razem ze znajomymi opuszcza lokal.  Idzie w kierunku przystanku niedaleko teatru Bagatela. Wszyscy są po kilku piwach, mocno zmęczeni, chcą jak najszybciej dostać się do domu. Znajomi zamierzają  wrócić autobusem, Paweł postanawia  wziąć taksówkę. Odchodzi w kierunku postoju. Tu ślad się urywa.
Do bliskich Pawła informacja o jego zaginięciu dociera dopiero dwa dni później. Do rodziców przyjeżdża kolega, który informuje, że od dwóch dni nie ma z nim kontaktu.
Matka zgłasza zaginięcie syna na policji. Jeszcze wierzy, że to może przypadek, że Paweł za chwilę zadzwoni i wszystko im wyjaśni. Upływają godziny, a wraz z nimi  nadzieja  powoli gaśnie.
Do poszukiwań dołączają policjanci i znajomi chłopaka, żmudnie przedzierając się przez niezliczone wątki tej enigmatycznej sprawy. Krok po kroku przeszukują całe miasto. Przepytują znajomych, z którymi Paweł bawił się feralnego wieczoru, sprawdzają szpitale. Na przystankach rozwieszają plakaty ze zdjęciem 28 -latka. Bez efektu. Żadne z tych działań nie przybliża ich do rozwiązania tajemnicy zaginięcia Pawła.
– Nie dało się zrobić niczego więcej – kwituje Dariusz Nowak z krakowskiej policji.
Czy to możliwe, aby zniknąć w sercu tętniącego nocnym życiem miasta?

 Czy Paweł rzeczywiście wsiadł do taksówki, czy może wracał pieszo? Zdjęcia z monitoringu nie dają żadnej odpowiedzi. Ani kierowcy autobusów, ani taksówkarze nie rozpoznali w mężczyźnie swego pasażera. Podejrzeń nie wzbudziła też analiza połączeń telefonicznych. Nietypowe okoliczności zniknięcia chłopaka, sprawiają, że prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie zabójstwa. A nie, jak to się robi rutynowo, o nieumyślne spowodowanie śmierci.

 Panika w Krakowie

Sprawa zagadkowego zaginięcia 28 -latka błyskawicznie obiega cały Kraków. Na forach internetowych pojawiają się informacje o seryjnym mordercy informatyków. W ciągu ostatnich lat, to już czwarte tajemnicze zaginięcie w Krakowie. Internauci podejrzewają, że w mieście grasuje zabójca, który starannie wybiera ludzi związanych z branżą, i morduje. Być może dokonuje osobistej zemsty. Czy to tylko  zbieg okoliczności, a może jednak coś więcej? Policja szybko dementuje informacje tłumacząc, że te sprawy nie mają ze sobą związku.

 – To były zaginięcia młodych mężczyzn, wszyscy byli informatykami, trzy ciała odnaleziono w Wiśle. To są takie teorie spiskowe, które tworzą się w przypadku zaginięć i z reguły nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – tłumaczy  Nowak.

Jedno jest pewne  – Paweł nigdy nie targnąłby się na własne życie.  Nie miał żadnych problemów. Tak wiele chciał jeszcze zrobić dla siebie i swoich bliskich.

7f5d71356d8a168ca970c79d1f29707854d29ec4!13578235

Co zatem, mogło się stać feralnego wieczoru? Możliwe, że Paweł nie poszedł do domu, błąkał się po mieście i ktoś go potrącił? Chłopak podczas imprezy nie stronił od alkoholu. Być może sprawca w panice ukrył ciało i zakopał je w lesie. Wiadomo, że nikt od chwili zaginięcia Pawła nie posłużył się jego dokumentami, z konta nie zniknęły żadne pieniądze. Wersja przypadkowego potrącenia, to jedna z wielu hipotez, którą podążali krakowscy śledczy.

– Może został napadnięty, może kierowca był pod wpływem alkoholu, to by była taka sprawa, gdzie nie ma motywu, dlatego do sprawcy tak trudno dotrzeć – mówią policjanci.

Najbliżsi Pawła nie wierzą w wersję nieszczęśliwego wypadku. Ale trudno im zrozumieć, dlaczego ktoś mógłby pozbawić życia ich syna. Paweł nie miał żadnych wrogów, żadnych zatargów, powiązań czy zależności. Rodzice byli o niego spokojni. Zdesperowana rodzina zaangażowała do poszukiwań jasnowidza. Ten potwierdził to, czego najbardziej się obawiali, że  Paweł nie żyje. Wskazał też miejsce, gdzie miało być zakopane ciało chłopaka. Ale psy tropiące nic tam nie wyczuły.

Zagadkowa wizyta

 Rodzice Pawła zrobili już  wszystko, by poznać prawdę, choć tego samego nie mogą powiedzieć o policji. Mają żal, że śledztwo prowadzone było zbyt wolno i mało skutecznie.

Jest jeszcze coś, co nie daje im spokoju. Dzień przed zaginięciem, o północy do mieszkania 28-latka zapukała jego była dziewczyna. Rozstali się trzy miesiące wcześniej. To nie był udany związek, ciągłe rozstania i powroty. Paweł chciał się ustatkować, ale nie mogli się dogadać. Tej nocy dziewczyna uparcie próbowała się z nim skontaktować. Chłopak nie otworzył jej drzwi. Kilka dni potem, Ania  wyjechała z kraju. Do Anglii. Miesiąc później zmarła. Pękło jej serce. Rodziców Pawła nurtuje jedno, czy  wiedziała o czymś, co pomogłoby rozwikłać tajemnicę zaginięcia ich syna.

– Dziwne jest to, że Ania nie została przesłuchana przez policję, może ona miałaby jakieś informacje, które pozwoliłyby rozwiązać tę zagadkę. To było dla  nas szokiem, że nie żyją dwie młode osoby – mówi siostra Pawła.

Pod koniec października 2014 roku podczas prac na krakowskiej budowie znaleziono ludzkie szczątki. W pobliżu leżał portfel Pawła Krasnego. Wyniki badań DNA jednoznacznie potwierdziły przypuszczenia śledczych. Znaleziony fragment szkieletu należy do młodego studenta.

 

Beata Oleś

Fot. archiwum rodziny

Zobacz również: