

Patrycja M. zaginęła w okolicy Częstochowy 23-letnia kobieta po raz ostatni była widziana w nocy z piątku na sobotę (12-13 lipca). Nagle wysiadła z autobusu Flixbus, którym miała dojechać do Poznania.W sobotę została wysadzona z autobusu jadącego do Poznania, bo zdaniem kierowcy, zachowywała się agresywnie.
Po trzech dniach odnaleźli ją policjanci na wsi Poczesna pod Częstochową. 23-latka błąkała się tam przez dwa dni.
Dziewczynę odnaleźli policjanci w poniedziałek we wsi Poczesna, która znajduje się 11 km od Częstochowy. Z ustaleń policji wynika, że Patrycja pieszo przeszła kilkanaście kilometrów po tym, jak wysadził ją kierowca Flixbusa w Częstochowie – podaje krakowska Wyborcza.pl.
W sobotę Patrycja widziana była na wiejskiej stacji kolejowej. Poprosiła tam maszynistę o telefon komórkowy. Jak wyjaśnia jej wujek, dzwoniła do mamy. Wykręciła jednak stary numer, który nie działa od dwóch miesięcy.
W poniedziałek na policję zadzwonił pracownik marketu budowlanego w Poczesnej. Powiedział, że widzi dziewczynę podobną do poszukiwanej 23-latki. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze i rodzice Patrycji. Rozpoznali córkę.
Dziewczyna wymagała hospitalizacji. – Jest wycieńczona i wystraszona – powiedział portalowi wujek Patrycji. Robert Giza.
W piątek przed północą wsiadła do autobusu, który jechał z Krakowa do Poznania. W sobotę ok. 4.00 rano autobus zatrzymał się i kierowca wysadził ją trzy kilometry przed dworcem autobusowym Częstochowie. Patrycja zostawiła w autobusie bagaż, telefon komórkowy i dokumenty.
Firma Flixbus twierdzi, że kierowca wysadził pasażerkę, bo zachowywała się agresywnie i stwarzała zagrożenie dla innych podróżujących. Nie wiadomo jednak, dlaczego pozwolił na to, by opuściła busa bez bagażu.
Źródło: wp.pl