Dyrektor znanej stadniny w Regietowie w Małopolsce miał zgwałcić 19-letnią praktykantkę. Gdy nastolatka trafiła do szpitala, mężczyzna wszystkiego się wyparł i błyskawicznie odszedł na emeryturę. W sprawie jest wiele tajemniczych zbiegów okoliczności – od prowadzenia śledztwa odstępują kolejni prokuratorzy, a oskarżony o gwałt dyrektor ma mieć polityczne zaplecze.

4 czerwca tego roku do szpitalnego oddziału ratunkowego w Gorlicach trafiła 19-latka, która odbywała obowiązkowe praktyki w znanej stadninie koni w Regietowie. Gdy roztrzęsiona dziewczyna zeznała, że została zgwałcona przez 71-letniego dyrektora stadniny, lekarze natychmiast powiadomili o sprawie policję.

19-latka – podobnie jak inni praktykanci – mieszkała na terenie stadniny w Regietowie przez miesiąc. 13 czerwca wieczorem dyrektor stadniny zaproponował dziewczynie, by pojechała z nim na wycieczkę do Górnego Regietowa. Mieli tam wspólnie oglądać konie (tego rodzaju wycieczki na zwieńczenie praktyk miały być przez mężczyznę organizowane regularnie). Gdy wrócili do stadniny, w środku nie było już nikogo.

O godzinie piątej nad ranem nastolatka powiadomiła telefonicznie opiekunkę ośrodka, że boi się dyrektora. Była roztrzęsiona i płakała. Gdy opiekunka przyjechała na miejsce, dziewczyna opowiedziała, że została zgwałcona przez dyrektora stadniny. Ta nie zawiadomiła policji – zamiast tego obudziła pomieszkującego na terenie stadniny mężczyznę, który wyparł się wszystkiego i dodał, że 19-latka podczas wyjazdu piła z nim bimber [w pobliżu nie ma sklepu, butelki z bimbrem znajdowały się za to na terenie ośrodka – red.].

Gdy 19-latka została zawieziona do rodzinnego domu, jej matka podjęła decyzję o natychmiastowym przewiezieniu do szpitala w Gorlicach. Tam sprawą zajęła się policja. Dzień później dyrektor stadniny niespodziewanie odszedł ze stanowiska, choć  tego samego dnia w Regietowie odbywała się konferencja z udziałem polityków, w której miał uczestniczyć (od lat miał być znany z bliskich powiązań z politykami z PO).

W sprawie od początku panuje zmowa milczenia. Najpierw wniosek o wyłączenie z prowadzenia postępowania złożyła Prokuratura Rejonowa w Gorlicach, powołując się na możliwość pojawienia się zarzutu o brak obiektywizmu. Później od prowadzenia sprawy odstąpiły też Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu i wszystkie inne prokuratury w okręgu sądeckim. Ostatecznie sprawa została przekazana aż do Kielc.

– Przejęliśmy sprawę i przekazaliśmy ją do Prokuratury Rejonowej w Staszowie – mówi w rozmowie z Gazeta.pl Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. – W sprawie cały czas prowadzone są czynności. Na ten moment mogę powiedzieć, że przed sądem przesłuchano już pokrzywdzoną. Nie informujemy o szczegółach śledztwa, bo ich ujawnienie mogłoby negatywnie wpłynąć na jego przebieg – dodaje. Jak podkreśla śledczy, w tej chwili postępowanie toczy się „w sprawie”, a nie przeciwko konkretnej osobie.

źrodło:gazeta.pl

Zobacz również: