Victims of domestic violence

To oczarowanie starszym o dziesięć lat mężczyzną mogło dla Ilony z Torunia zakończyć się tragicznie. Od śmierci dzieliło ją niewiele. Dłuższe zaciągnięcie sznura na szyi.

 

Ilona to atrakcyjna 30-letnia blondynka, która w grudniu 2017 roku pracowała jako barmanka w jednym z toruńskich lokali. Mimo młodego wieku, życie nieźle dało jej w kość, co niestety pozostawiło piętno na zdrowiu. Dlatego brała od pewnego czasu leki psychotropowe.

Może to ich wpływ spowodował, że gdy w okolicach Bożego Narodzenie 2017 roku w knajpie, za której barem stała, pojawił się 41-letni Rafał K., źle oceniła sytuację. I dała się ponieść zauroczeniu. Można powiedzieć, że w ich serca nie trafiły tylko wiotkie strzały Kupidyna, ale jakieś błyskawice miłości.

W mundurze ochroniarza

– Rafał zaprosił mnie do stolika. Po dwóch-trzech godzinach rozmowy pojechaliśmy do jego domu. Spędziliśmy razem noc i od tego czasu zaczęliśmy się spotykać – mówiła niedawno Ilona w Sądzie Okręgowym w Toruniu. Jest pokrzywdzoną w tym procesie, bo jej sielanka z Rafałem trwała tylko kilka tygodniu. Z biegiem dni stawać zupełnie inny niż na początku znajomości.

– Chyba zaczęła wychodzić z niego prawdziwa natura, o której wcześniej nie wiedziałam. Stał się chorobliwie zazdrosny – tak to tłumaczyła sobie i sędziom stojąc niepewnie za barierką dla świadków. Pomóc jej przejść przez ten horror jeszcze raz miała biegła psycholog, która siedziała obok.

40-letni Rafał, dobrze zbudowany mężczyzna ogolony w czasie procesu na łyso, do aniołów nie należał. W maju 2017 roku, a więc kilka miesięcy przed poznaniem Ilony, wyszedł z więzienia, gdzie siedział 5 lat za gwałt. Wcześniej kilka razy karany był też karany za inne przestępstwa przeciwko wolności seksualnej.

Czy to mogło mieć wpływ na jego zachowanie? To już muszą ocenić badający go biegli. I wziąć pod uwagę to, że mężczyzna po kilku tygodniach znajomości zaczął ubliżać partnerce i awanturować się. Do klubu, gdzie pracowała, przychodził w mundurze ochroniarza i chwalił się, że ma broń. Jak się później okazało, praca w ochronie była tylko wymysłem jego wyobraźni.

– Goście lokalu się go bali, a ja byłam tym wszystkim zmęczona. Ale chyba – co gorszeprzestraszona. Poinformowałam, że z nim zrywam. Wpadł w szał. Znów przyszedł do lokalu, w którym się poznaliśmy – opowiadała sędziom kobieta.

To w czasie tej rozmowy miała ona usłyszeć od 40-latka, że do końca życia będzie ją prześladował i pożałuje, że go zostawiła.

Za późno na ucieczkę

Te słowa były kroplą, która przelała kielich goryczy. Ilona zaczęła bać się 40-latka do tego stopnia, że kiedy po tej rozmowie nad ranem wróciła z pracy do domu, zakazała dziadkowi i bratu, z którymi mieszkała, wpuszczania 41-latka do domu. Pod jakimkolwiek pretekstem. Bo jest niebezpieczny.

Okolice kampusu Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie mieszka Ilona, to osiedle bloków z wielkiej płyty z lat 70. ubiegłego wieku. Są tu odnowione budynki o czterech kondygnacjach i 11-piętrowe wieżowce. Pokoje są tu raczej niewielkie. W jednym z nich po pracy 1 lutego 2018 roku zasnęła 30-latka.

Jej brat poszedł po zakupu, a dziadek nie wykazał się czujnością i nie posłuchał ostrzeżeń wnuczki. Otworzył drzwi Rafałowi. Kiedy Ilona usłyszała krzyk dziadka, było już za późno na jakąkolwiek ucieczkę. Wybiegła ze swojego pokoju i zobaczyła go skutego kajdankami w swoim pokoju.

– Rafał K. złapał mnie i kazał podać taśmę klejącą. Groził, że inaczej poderżnie dziadkowi gardło. Miał nóż i wiele razy go wtedy wyciągał, jakby na potwierdzenie, że nie żartuje. Nie miałam wyjścia, musiała go słuchać – relacjonowała w sądzie kobieta.

Rafał K. zamknął dziadka w pokoju, przysuwając jeszcze do drzwi fotel. Brata kobiety, który wrócił ze sklepu, związał i rzucił na łóżko w dużym pokoju. Za dręczenie Ilony zabrał się w jej pokoju.

– Mówił, że będę umierała w bólach, że to będzie najgorsza zbrodnia w historii świata. Związał mnie całą, rozebrał do naga. Pociął mnie wysuwanym nożykiem po piersi, brzuchu, pośladku, udzie. Potem nożem obciął mi włosy. Kazał mi wybierać, kogo ma zabić pierwszego: dziadka, brata czy mnie – zeznawała Ilona.- Groził, że odetnie mi sutki i oszpeci. Oblewał mnie piwem.

 Drink z tabletkami

Rafał K. wiedział, że kobieta przyjmuje leki psychotropowe. Chwycił jej reklamówkę z medykamentami i zabrał się za przygotowywanie szatańskiego drinka. Rozgniatał tabletkę za tabletką i mieszał je z piwem.

– Poił mnie tym na siłę. Jak nie mogłam przełknąć i wypluwałam, to groził, że zabije dziadka i brata – opowiadała  Ilona. – Wypiłam w sumie kilka szklanek. Podkreślam, że byłam pojona na siłę, bo miałam przecież związane ręce. Nogi zresztą też.

– Pewną trudność sprawiło nam ustalenie, jakie i w jakiej ilości leki psychotropowe Rafał K. podał ofierze. Kobieta, co zrozumiałe, nie mogła tego pamiętać. Opinia toksykologiczna, którą już otrzymaliśmy, nie pozostawia wątpliwości co do tego, że była to ilość narażająca życie Klaudii B. – podkreśla Bartosz Wieczorek z toruńskiej Prokuratury Rejonowej Centrum-Zachód.

Na szczęście w czasie gdy Rafał K. maltretował 30-latkę jej dziadkowi udało się oswobodzić ręce. Napisał kartkę z wołaniem o pomoc i wyrzucił ją przez okno. Mężczyzna, który ją znalazł, zadzwonił na policję.

Brat natomiast uwolnił się całkowicie i wyskoczył na ulicę z balkonu na pierwszym piętrze. Obaj związani mężczyźni wyszli z założenia, że nie dadzą Rafałowi rady. Postanowili więc wezwać pomoc.

W końcu Rafał K. zorientował się, że coś jest nie tak. Że jego więźniowie się uwolnili. Wtedy spanikował.

– Krzyknął do mnie, że nie ma czasu. Musi to dokończyć – zeznawała kobieta. Wtedy poczuła na szyi sznur. Dusił ją, aż straciła przytomność.

Mężczyzna prawdopodobnie pomyślał, że zabił Ilonę, bo uciekł. Kiedy ona się ocknęła, była już w pokoju sama.

Naga i półprzytomna wyszła na klatkę schodową. Chwilę wcześniej w bloku musiał się zrobić jakiś hałas, bo szybko zaopiekowała się nią sąsiadka, ponieważ Ilona za chwilę znów straciła przytomność. Odzyskała ją dopiero w szpitalu.

Policjantom dość sprawnie udało się namierzyć i zatrzymać 40-letniego Rafała. Od lutego ubiegłego roku jest tymczasowo aresztowany.

Pod koniec marca tego roku zasiadł na ławie oskarżonych z zarzutami usiłowania zabójstwa, uwięzienia trzech osób ze szczególnym udręczeniem oraz kierowaniem pod adresem Ilony gróźb karalnych. Grozi mu dożywocie. Nie przyznaje się do większości zarzutów.

Proces trwa. Ilona dawnego partnera omija szerokim łukiem.

P.S. Imię kobiety zostało zmienione

Waldemar Piórkowski

Współpraca: Małgorzata Oberlan

Zobacz również: