

23-letnia studentka bawiła się w strefie klubowej na Rzeszowskich Juwenaliach. W pewnym momencie podszedł do niej nieznajomy chłopak i niespodziewanie uderzył ją dwukrotnie pięścią w twarz. Zalała się krwią. Nie zareagował nikt. Na policji usłyszała, że przyjęcie zawiadomienia nie ma sensu, bo nie zna sprawcy. Policjantka poradziła dziewczynie, by zapisała się na kurs samoobrony.
Kamila to drobna, niska dziewczyna. W czwartek, pierwszego dnia Rzeszowskich Juwenaliów, bawiła się w strefie klubowej, gdzie można tańczyć na parkiecie. Była pod samą sceną w tłumie innych osób. Nikt nie zareagował, gdy bił ją dwa razy od niej większy chłopak.
– Byłam w szoku, nie wiedziałam, co się dzieje. Tańczyłam pod sceną i nagle podszedł do mnie obcy chłopak. Uderzył mnie pięścią w twarz. Nie zdążyłam czegokolwiek powiedzieć i dostałam drugi raz – opowiada studentka. – Nikt nie zareagował. Pomogła mi tylko koleżanka, z którą byłam. Wyszłyśmy stamtąd szybko i wzięłyśmy taksówkę. Miałam całą zakrwawioną twarz. Okazało się, że mam pęknięty łuk brwiowy. Na SOR założyli mi trzy szwy – dodaje.
23-latka była w takim szoku, że na policję poszła dopiero na drugi dzień. Ze spuchniętą twarzą i podbitym okiem opowiadała policjantom, co się wydarzyło. – W ogóle nie chcieli mi uwierzyć, że ktoś zupełnie obcy mnie uderzył. Pytali, czy to nie przez przypadek albo czy czegoś mu nie zrobiłam, a ja przecież tylko tańczyłam. Mówili, że mam za mało świadków i trudno będzie znaleźć sprawcę, skoro go nie znam i nie pamiętam dokładnie, jak wygląda – relacjonuje studentka. – Powiedzieli mi, że najlepiej będzie, jak znajdę zdjęcia z imprezy i rozpoznam na nich tego chłopaka. Dawali mi do zrozumienia, że nie ma nawet sensu składać zawiadomienia, bo zaraz zostanie umorzone. Policjantka, która przy tym była, poleciła mi, żebym zapisała się na kurs samoobrony. Poczułam się bezsilna – dodaje.
źródło: gazeta pl