Anna Krupa i Marta Szczytowska – dwie nierozłączne siedemnastoletnie przyjaciółki spędzały wakacje na działce w Nieporęcie koło Warszawy. Dziewczyny 6 sierpnia 2000 roku wyszły z domu około godziny 16 i pojechały do pobliskiego Radzymina na festyn ludowy. Świadkowie potwierdzają ich obecność do godziny 22. Później widziane były na parkowej ławce w centrum miasta, czekały aż rodzice Ani odbiorą je o godzinie 23.00. Rodzice podjechali w to miejsce o 22.30 i dziewcząt już tam nie zastali. Pochodziły z normalnych rodzin, nie stwarzały żadnych problemów wychowawczych, za kilkanaście dni miały pójść do szkoły

Rozpoczęły się poszukiwania na szeroką skalę. Brali w nich udział zarówno policjanci radzymińscy i wołomińscy, jak i z Radomia, Płocka i Legionowa. Przeszukano tereny wokół Radzymina, szczególnie te rekreacyjne, niczego jednak nie znaleziono.

Od feralnej nocy nigdy nie natrafiono na żaden ich ślad.  Z upływem każdego dnia rozwikłać zagadkę ich zaginięcia będzie coraz trudniej. Wiele wskazuje na to, że dziewczyny od dawna nie żyją, ale nigdy nie natrafiono na dowód potwierdzający tę tezę. Zdaniem śledczych, aby zrozumieć, co się z nimi stało, trzeba się cofnąć do 1999 r. Wtedy uczennice żoliborskiego liceum wyjechały na wycieczkę do Hiszpanii, gdzie poznały Marcina, chłopaka z podwarszawskiego Radzymina. Wkrótce Marcin został chłopakiem Marty.

Marcin przyjechał na odpust swoim czerwonym fiatem 125p. Następnie wraz z Anią i Martą pojechali do jego kolegi pod Wołomin. Gdy rozmawiali na podwórku, przed domem zatrzymał się samochód z trzema chłopakami w wieku 21 lat (dwaj byli związani z miejscowym światem przestępczym). Jeden z przyjezdnych zaprosił wszystkich do siebie na imprezę. Jak zeznali potem świadkowie, tego wieczoru większość uczestników imprezy piła alkohol, a to nie podobało się Ani i Marcie. Zresztą gospodarz zorientował się, że gdy wróci jego konkubina, może dojść do awantury, więc zaproponował przeniesienie zabawy do mieszkania jego siostry w Wołominie. Tam jednak impreza już się nie kleiła, bo pomiędzy biesiadnikami wybuchła sprzeczka. Dziewczęta chciały wrócić do domu. Nie były jednak w Radzyminie, skąd miał je odebrać ojciec, ale w Wołominie. Zgodziły się, aby mężczyźni odwieźli je do Warszawy, na Dworzec Wileński. Do granatowego fiata 125p oprócz nich wsiadł kolega Marcina – ten, z którym rozmawiały na podwórku – i dwóch 21-latków, którzy przyjechali tym samochodem, wśród nich organizator imprezy. Do Warszawy, jak ustaliła policja, dziewczyny nigdy nie dojechały. Po drodze miały się przesiąść do ciemnego daewoo espero. Razem z nimi wsiadło dwóch mężczyzn z fiata. Dokąd pojechali? Nigdy nie ustalono. Tu ślad się urwał. O godzinie 22 do Radzymina przyjechał ojciec jednej z dziewcząt. Czekał na nie długo, bezskutecznie. Próbował skontaktować się z córką, jednak jej komórka była wyłączona. Gdy rano dziewczęta nadal nie dawały znaku życia, rodzice o ich zaginięciu zawiadomili policję.

ANNA KRUPA: Wzrost 177 cm. Szczupła sylwetka, twarz okrągła, oczy piwne, ciemna karnacja, długie proste włosy koloru kasztanowego. W dniu zaginięcia ubrana była w dopasowane jasnofioletowe spodnie biodrówki, amarantową bluzkę z dzianiny z krótkim rękawem, kremowe klapki z wysokim obcasem i na paseczki.

MARTA SZCZYTOWSKA: Wzrost 168 cm. Krępa sylwetka, twarz okrągła, blada, włosy jasne krótko obcięte. Nosi okrągłe okulary fotochromowe z cienkimi metalowymi oprawkami w złotym kolorze. W dniu zaginięcia ubrana była na biało: spodnie i koszulka. Na nogach miała czarne zamszowe sandały.

Źródło: Rzeczpospolita/ wiesci.com.pl

Zobacz również: