

Pięciu mieszkańców wsi Malawa k. Rzeszowa usłyszało zarzut seksualnego wykorzystania kilkunastoletniej dziewczynki. Wśród potencjalnych sprawców znalazł się m.in jej przyrodni brat i właściciel miejscowego sklepu. W obronie zatrzymanych stanęła niemal cała wieś. Ponad 200 osób podpisało się pod listem do ministra sprawiedliwości w tej sprawie. Sprawą zajęła się „Interwencja”.
Malawa to wieś w pobliżu Rzeszowa. Znają się tu właściwie wszyscy. Do niedawna życie płynęło we wsi spokojnie i wolno. Ale to przeszłość.
Wszystko zaczęło się ponad dwa lata temu, gdy dziewczynkę skierowano do rodziny zastępczej w innej podrzeszowskiej wsi. Miała wtedy 11 lat. Kilka miesięcy później do organów ścigania zaczęły napływać niepokojące sygnały.
Policję powiadomiła sama matka zastępcza dziewczynki. Zauważyła, że mała zachowuje się dziwnie. Miała w nocy dotykać się w intymne miejsca i wykrzykiwać imiona mężczyzn.
W październiku zeszłego roku w Malawie pojawili się policjanci. Zatrzymali pięciu mieszkańców wsi, w tym przyrodniego brata dziewczynki i właściciela miejscowego sklepu. Prokurator przedstawił wszystkim zarzut seksualnego wykorzystywania dziecka. Do molestowania miało dochodzić wielokrotnie na przestrzeni kilku lat.
– Mogę tylko powiedzieć, że te wydarzenia miały miejsce w Malawie. O szczegółach nie mogę się wypowiadać. Tutaj chodzi o dobro postępowania przed sądem i dobro samej pokrzywdzonej. Mówimy zarówno o obcowaniu płciowym, jak i innych czynnościach seksualnych – informuje Artur Grabowski z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Dziewczynka podaje takie szczegóły, które nie mogą być znane dziecku, które nie przeżyło molestowania seksualnego. Była badana przez lekarzy. Obrońca jednego z oskarżonych podał do publicznej informacji, że nie została naruszona. Podane były dwa miejsca, w których miała być wykorzystywana seksualnie. Była to piwnica pod sklepem Grzegorza D. jednego z oskarżonych oraz piwnica pod domem drugiego z oskarżonych Franciszka D.
Pod sklepem Grzegorza D. nie ma piwnicy.
Po stronie zatrzymanych mężczyzn stanęło wielu mieszkańców Malawy. W obronie sąsiadów napisali nawet list do ministra sprawiedliwości. Podpisało się pod nim ponad 200 osób. Tymczasem sąd zdecydował się wypuścić na wolność dwóch z pięciu oskarżonych.
– Wiodąca tu jest rola przyrodniego brata – informuje prokurator Grabowski.
– Nie bronimy zboczeńców! Kto nie zna tych ludzi, ten tak pomyśli. My tu żyjemy, to wiemy, że oni są niewinni i do końca będziemy ich bronić – zapowiada Ewa Fąfara, mieszkanka Malawy.
– Byłam za sprawiedliwością i przysięgam Bogu: gdyby mi nawet przyszło oddać życie, to bym oddała za tych trzech, czterech chłopaków – dodaje inna mieszkanka Halina Więcek.
źródło: Interwencja Polsat