Tomasz Surdel, który dla „Gazety Wyborczej” relacjonuje od lutego wydarzenia w Wenezueli, został pobity przez tamtejszą policję – poinformował portal press.pl. Dziennikarzowi przyłożono do głowy pistolet i pociągnięto za spust nienabitej broni. „Nie zamierzam przestać pisać o Wenezueli” – napisał na Twitterze Surdel.

Jak informuje press.pl, Surdel został zatrzymany przez uzbrojonych członków FAES – oddziałów specjalnych wenezuelskiej policji – i poproszony o dokumenty. Po kilku minutach kazano mu opuścić auto. Założono mu worek na głowę i bito. Po zdjęciu worka Surdelowi jeden z mężczyzn przyłożył mu do twarzy pistolet i pociągnął za spust nienabitej broni. Po chwili policjanci odjechali.

„Dziękuję wszystkim za zainteresowanie i miłe słowa. Nawet tym, którzy tu pisali, że z jakichś, zupełnie mi nie znanych powodów, to mi »się należało«. Tak, czy inaczej mam się relatywnie dobrze i nie zamierzam przestać pisać o Wenezueli. Serdecznie pozdrawiam z Caracas” – napisał na Twitterze dziennikarz.

International Press Institute (IPI) opublikował zdjęcie, które pokazuje obrażenia odniesione przez dziennikarza.

źródło;press.pl

Zobacz również: