Jak trudno jest odtworzyć z pamięci ludzką twarz przekonałam się podczas spotkania z Joanną Kamasińską z pracowni badań antroskopijnych w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Policyjna portrecistka zgodziła się pomóc mi w eksperymencie, w którym moim zadaniem było stworzenie portretu pamięciowego redaktora naczelnego- Janusza Szostaka.  Stopień trudności tego zadania przerósł moje oczekiwania.

Pana Janusza widziałam osobiście kilkakrotnie, a jednak efekt naszego „rzeźbienia” twarzy odbiega od rzeczywistości. Należy wspomnieć, że świadkowie najczęściej widzą podejrzanego tylko przez chwilę i to w sytuacji stresowej. Szczerze mówiąc myślałam, że przypomnienie sobie poszczególnych elementów twarzy danego człowieka nie jest wcale takie trudne. Podczas mojej trzygodzinnej pracy z panią Joanną przekonałam się, że to ciężkie zadanie, zarówno dla świadka, jak i dla rysownika, który mu pomaga, starając się otworzyć odpowiednie szufladki w jego pamięci.
Ale zacznijmy od początku…

Bez walizki i ołówka

Pana Janusza tworzymy na komputerze, przy pomocy programu graficznego. Na szczęście dzięki postępowi techniki nie musimy dziesiątki razy korzystać z gumki, aby zmazać np. zbyt krzaczaste brwi. W latach 90-tych do tego celu służyły specjalne plansze. Pani Joanna wyciąga spod biurka ciężką walizkę, a w niej katalogi z wzorami poszczególnych elementów twarzy, do tego folie i rzutnik, po czym opowiada o starej technice:– Świadek wybierał jeden ze wzorów, a portrecista odrysowywał go na specjalnie do tego przeznaczonej folii. Tak po kolei, składając nos, usta, oczy, czoło itd. powstawała twarz. Na koniec dodawano cienie. Teraz mam swój zaczarowany ołówek i monitor komputera– dodaje uśmiechając się. Zaczarowanym ołówkiem pani Asia nazywa rysik do tabletu graficznego. Dla laika wygląda to jak podkładka pod myszkę, tyle, że zamiast niej portrecistka ma do dyspozycji coś na kształt długopisu.
Pomiędzy Photoshop’em, z którego korzysta obecnie, a ręcznym rysunkiem, praktykowano w tej pracowni jeszcze program Pol-Sit. Przy jego pomocy dało się tworzyć tylko portrety czarno-białe, a jego wadą było to, że nie dało się dokładać do kształtu twarzy poszczególnych elementów. Świadek musiał wybierać wszystko osobno, nie wiedząc, czy dane części twarzy się komponują. Od marca tego roku pani Joanna- absolwentka Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Grafiki i Malarstwa- tworzy sukcesywnie swój własny katalog w kolorze. W tej chwili można już nakładać poszczególne elementy na kształt twarzy, co dla świadka jest ogromnym ułatwieniem.
Z panem Januszem będziemy miały jednak trochę więcej pracy: -80-90 procent sprawców to osoby do 45 roku życia. W związku z tym starałam się stworzyć głównie wzorce w tym przedziale wiekowym. Tutaj będzie osoba nieco starsza, więc pewne rzeczy będziemy musiały bardziej dopasować – mówi pani Joasia i bierzemy się do pracy.

Największy kłopot z oczami

Na początku portrecistka zadaje mi kilka ogólnych pytań: Czy jest to kobieta, czy mężczyzna? W jakim mniej więcej wieku? Czy szczupłej budowy ciała, czy krępy? Jakiego jest wzrostu? Wszystkie moje odpowiedzi notuje sobie na kartce. Portret zaczynamy kompletnie od zera. Spośród kilkudziesięciu kształtów twarzy wybieram kilka, które pani Joanna zaznacza, a następnie drogą eliminacji wybieram jeden- według mnie najlepszy. W dalszej kolejności w ten sam sposób dodajemy panu Januszowi uszy, włosy, oczy, brwi, czoło, nos, usta, dopasowujemy karnację. Największy problem mam chyba z oczami. Pani Joanna mówi, że to normalne, większość osób ma kłopot z tym szczegółem. -Najłatwiej zapamiętać coś charakterystycznego. Te elementy, które się nie wyróżniają trudniej odtworzyć. Często, gdy pytam np. o nos, świadek stwierdza po prostu, że podejrzany miał normalny nos. Aby mi pomóc, rysowniczka zwęża, poszerza, wydłuża lub skraca poszczególne elementy. Za każdym razem pytając, czy może tak jest lepiej? Przy każdym z nich konieczne są poprawki. Te z bazy potrzebne nam są tylko na wstępie. Jest to bardzo żmudna praca na poszczególnych warstwach- wymazywanie, przyciemnianie… Pani Asia sprawnie rozjaśnia kolor oczu, retuszuje zbyt duże cienie pod oczami. Próbuję przy pomocy portrecistki usytuować praktycznie każdą pojedynczą zmarszczkę. Na koniec stwierdzam, że chyba twarz jest jednak za wąska. Poszerzamy ją w wybranym przeze mnie miejscu i gotowe. Powstał portret pana Janusza. Dopiero po powrocie do domu i zerknięciu na zdjęcia, zdaję sobie sprawę, jak wiele w nim rozbieżności. Nie sądziłam, że kosztuje to tak wiele wysiłku i że tak ciężko z pamięci odtworzyć ludzką twarz. O ile można sobie ją wyobrazić w całości, to z podziałem na poszczególne elementy staje się to ciężkim zadaniem. Praca nad portretem zajęła nam trzy godziny – To średni czas. Zdarza się, że trwa to dłużej. Szczególnie przy pracy ze starszymi ludźmi. Oni potrzebują więcej skupienia i często mają też potrzebę zwyczajnej rozmowy. Czasami jest tak, że ktoś w połowie rezygnuje. Stwierdza po prostu, że tworzy kompletnie inną osobę, że nie jest w stanie sobie dobrze przypomnieć twarzy i to bez sensu. Wtedy kończymy.– mówi pani Joanna.

Koszula i policyjna czapka

Od początku roku pani Joanna wykonała około pięćdziesięciu portretów. Wygląda to tak, że osoba prowadząca sprawę pyta świadka, czy jest w stanie opisać daną osobę. Jeśli stwierdza, że tak, to zostaje on umówiony na wizytę do pani Asi. Podczas mojego pobytu w pracowni, na kolejny dzień umówione zostały dwie sprawy- do każdej z nich po dwa portrety. Wiele portretów nie zostaje jednak upublicznionych i nie trafia do mediów. O tym decyduje osoba prowadząca sprawę. Czasami zleca to po prostu na własne potrzeby. Co najlepiej zapamiętują świadkowie? Pani Joanna opowiada: -Najłatwiej zapamiętują dziwne rzeczy tupu niebieskie sznurówki w butach oraz często dokładnie opisują ubiór. Ja się na tym nie skupiam. Czasami świadek uprze się, żeby rysowana osoba była np. w koszuli, więc nakładam tę koszulę, ale tylko jaki rekwizyt. Ubiór to rzecz, która nie ma wielkiego znaczenia, gdyż w każdej chwili można go zmienić.
Najwięcej problemów świadkowie mają z oczami oraz z określeniem proporcji twarzy. Młodzi ludzie opisują szybciej. Bardziej zdecydowani są mężczyźni. Często mówią: -Tak, takie oczy. Nie chcę już oglądać innych. Pani Joanna jednak zawsze stara się przekonać taką osobę, że lepiej, kiedy pokaże wszystkie i dopiero wtedy opisujący podejmie decyzję.
Rozbieżności w opisie najłatwiej zaobserwować, kiedy dwóch świadków relacjonuje wygląd tego samego podejrzanego. –Była taka sprawa, gdzie para opisywała mężczyznę. Chodziło o wtargnięcie do mieszkania. Przebywali z nim około pół godziny, a nie że tylko przeszedł obok. Dziewczyna uparcie twierdziła, że miał on na sobie policyjną czapkę. Natomiast chłopak dziwił się, jak ona mogła widzieć policyjną czapkę i podawał, że była to czapka z daszkiem, typu bejsbolówka. Okazało się, że dziewczyna się myliła.
Jednym słowem tworzenie portretu pamięciowego, to bardzo ciężka praca. Zarówno dla świadka, który musi postarać się jak najlepiej przypomnieć sobie elementy twarzy podejrzanego, jak i dla portrecisty, który musi poprowadzić go przez ten proces. Wydawało mi się, że to proste zadanie, ale efekt końcowy zawiera wiele rozbieżności. Na każdy portret trzeba więc brać sporą poprawkę. –Wiem, że to nie jest proste- mówi pani Joanna i dodaje: -Kiedyś starałam się zrobić Hitlera z pamięci. Nie wyszedł mi za dobrze. Jednak większość powstałych portretów pamięciowych, oceniana jest przez świadków i osoby pokrzywdzone na poziomie 50-80, a czasami nawet 100 procent podobieństwa do opisywanej osoby. To jest duży sukces dla nich, a zwłaszcza dla nas. Przestępcy nie mogą czuć się anonimowi.

Marta Bilska

Zobacz również: