fot. Polcija

Policjanci stołecznego wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw ustalili i zatrzymali podejrzanego o wywołanie alarmu bombowego w Wojskowym Instytucie Medycznym. Do zdarzenia doszło 11 maja br. Jak się okazało dwa połączenia telefoniczne do szpitala z informacją, że w obiekcie został podłożony ładunek wybuchowy, wykonane zostały z terenu Francji. Mężczyźnie może grozić kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Ewakuacja kilku oddziałów Wojskowego Instytutu Medycznego, w tym pacjentów objętych intensywną opieką lekarską była efektem fałszywego alarmu bombowego, jaki miał miejsce 11 maja tego roku. W tym czasie w szpitalu przebywał Jarosław Kaczyński.

W godzinach popołudniowych pracownicy szpitala odebrali dwa telefony z informacją o podłożeniu na terenie ich obiektu ładunku wybuchowego. Natychmiast na miejsce zostały wezwane służby ratunkowe, w tym policyjni pirotechnicy, którzy po ewakuacji pacjentów z budynku, przystąpili do sprawdzenia szpitala. W działaniach tych uczestniczyli żołnierze Żandarmerii Wojskowej (placówka jest ośrodkiem wojskowej służby zdrowia), której przedstawiciele pracowali także w specjalnie powołanym sztabie. W jego skład wchodzili policjanci z kilku jednostek, w tym specjaliści zajmujący się zwalczaniem aktów terroru.

Kilkugodzinna akcja pirotechników nie potwierdziła, aby w obiekcie zostały umieszczone materiały wybuchowe. Zarówno pacjenci, jak i personel szpitala mogli wrócić na oddziały.

Niezwłocznie po zdarzeniu policjanci wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw Komendy Stołecznej Policji rozpoczęli ustalanie osoby odpowiedzialnej za wywołanie fałszywego alarmu. Dzięki najnowszym technikom policyjnym stołeczni funkcjonariusze namierzyli osobę mogącą mieć związek z tym zdarzeniem. Z ich ustaleń wynikało, że połączenia były wykonane z terenu Francji.

Kiedy mężczyzna, obywatel Polski na stałe mieszkający we Francji, przyjechał do Polski został natychmiast zatrzymany. W toku wykonywanych czynności procesowych przy 46-latku został zabezpieczony telefon komórkowy, z którego 11 maja łączono się ze szpitalem.

Nadzorujący śledztwo prokurator Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga przedstawił mężczyźnie zarzut dotyczący wywołania alarmu bombowego wiedząc, że zagrożenie nie istnieje oraz wystąpił do sądu z wnioskiem o areszt dla 46-latka. Decyzją sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na okres dwóch miesięcy.

policja.pl

 

Zobacz również: