Duża demonstracja Niemców odbyła się w sobotę w miejscowości Kandel. Nawet kontrolowane przez państwo media nie mogą już ukryć liczby ludzi wychodzących na ulice, aby zaprotestować przeciwko Merkel i jej destrukcyjnej polityce otwartych granic. Kandel jest symboliczną lokalizacją, ponieważ to miejsce, w którym 15-letnia Niemka została zamordowana przez afgańskiego uchodźcę.
Początkowo niemieckie media mówiły o 1500 protestujących, ale kiedy policja ogłosiła liczbę około 4500, to także media szybko zmieniły podawane dane. Jednak YouTube, a nawet niemiecka policja próbowała ocenzurować marsz.
Wiele osób transmitowało na żywo marsz, aby udowodnić, że jest spokojne i przeciwstawić się medialnej narracji, że jest to „radykalny prawicowy” marsz. Uczestnicy skandowali: „Merkel musi odejść!” „Nie będziemy uciszani!” oraz „Ci, którzy nie kochają Niemiec, muszą opuścić!”.
Niemiecki serwis informacyjny Focus nazwał jednak marsz „rechten”, termin ten jest używany głównie do nazywania ludzi nazistami.
Zaś YouTube zabronił transmisji marszu na żywo. Tymczasem dziennikarze twierdzili, że Antifa nękał ich i próbowała odebrać im kamery. Policja, zamiast im pomóc, poinformowała media, że nie wolno im filmować i dziennikarze zostaną aresztowani, jeśli nie odejdą. Jest to sprzeczne z prawem niemieckim, które zezwala na filmowanie w miejscu publicznym i na imprezie publicznej.
Sondaże i demonstracje są wyraźnym sygnałem, że sposób, w jaki Angela Merkel kieruje swoim krajem, nie jest powszechnie tolerowany.
ude

Zobacz również: