

George Soros doznał rozległego ataku serca podczas inspekcji nowego budynku wydziału na jego prywatnym uniwersytecie w Budapeszcie. Doszło do tego w niedzielę rano.
We wczesnych godzinach Soros narzekał na „ciężką niestrawność” i „mgliste myślenie”, i zaczął czuć się źle podczas spotkania z personelem w nowym budynku wydziału. Powiedział wówczas: – Ręka Boga chwyciła mnie przy szyi.
Odrzucając sugestie, że jego organizm źle zareagował na posiłek spożyty poprzedniego dnia. Soros wyszedł na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza, a potem nagle upadł tuż przed salą gimnastyczną Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego. Gdzie został znaleziony „leżąc na boku i cicho płacząc”.
„Szybkie działania wyszkolonego personelu uczelni uratowały życie 87-letniemu miliarderowi pozwoliły uniknąć uszkodzeń mózgu” – wynika ze zdawkowych informacji w węgierskich mediach.
Po 15 minutach przybyli ratownicy i przejęli kontrolę. Soros otrzymał defibrylator i udało się ponownie uruchomić jego serce. Zabrano go do prywatnej kliniki, gdzie przeszedł operację pomostowania tętnic wieńcowych.
Lekarze stwierdzili, że Soros miał „niewiele ponad 33 procent szansy na przeżycie” i ostrzegli miliardera, że może potrzebować wszczepienia kardiowertera-defibrylatora , aby regulował pracę jego serce.
Ani rodzina Sorosa, ani Fundacja Społeczeństwa Otwartego publicznie nie komentują kondycji George’a Sorosa.
cva
Zobacz również: