Aktorka Maja Ostaszewska uznała za konieczne zabrać  głos po decyzji prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Wyszło śmieszno i straszno jak powiadał klasyk.
 „Nie żałuję żadnej chłodnej minuty naszych protestów pod Pałacem Prezydenta, Senatem, Sejmem. Zrobiliśmy to dla siebie i zawsze będziemy pamiętać. Bo może nie być już niezawisłych sądów, może nie być wolnych wyborów, ale wolność jest w nas. I tej wolności nikt nam nie zabierze – napisała łzawo Ostaszewska na Facebooku.
Post ten skomentował po chamsku jej kolega po fachu, Wiktor Zborowski: „Przerażony, zniewolony człowieczek obwieszczający wszem i wobec swoją klęskę nie pozbawi nas wolności, która jest i będzie w nas”.
Oto, WIELKI AKTOR gani maleńkiego prezydencik. Zawsze uważałem, że  komedianci nie powinni udawać autorytetów  moralno – politycznych, bo wychodzą na kretynów kiepsko się znają na rzeczy.
A swoją drogą aktor z definicji wygłasza cudze kwestie. Nie posądzam tych ludzi o posiadanie zdolności do analitycznego myślenia, gdyż oni zarabiają deklamowaniem cudzych tekstów.
Jeżeli ci dwoje robią to dla spodziewanych profitów to powodzenia w brukselskim teatrzyku!
jes

 

Zobacz również: