Marta Herda (29 lat) ma według irlandzkiego sądu do końca życia oglądać świat zza więziennych krat. Polka usłyszała wyrok dożywocia za zamordowanie z zimną krwią pochodzącego z Węgier mężczyzny.

Według oskarżenia, 26 marca 2013 roku Polka miała celowo wjechać swoim Volkswagenem Passatem do rzeki Avoca, taranując wcześniej barierki. Do zdarzenia doszło w Arklow we wschodniej części Irlandii.

Herda doskonale czuła się w wodzie. Kobieta wiedziała też, że jadący na siedzeniu pasażera, Csaba Orsas (31 lat), nie potrafi pływać. Herda wyszła z wypadku bez zadrapania – sprawnie wydostała się z tonącego auta i bez problemu dotarła na brzeg. Ciało Węgra znaleziono dopiero następnego dnia. Badanie pośmiertne wykazało, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie.

Podczas śledztwa wyszło na jaw, że Polka zaciągnęła ręczny hamulec jeszcze przed staranowaniem barierek. Przed wjechaniem do wody – otworzyła też okno od strony kierowcy.

Herdzie postawiono zarzut morderstwa. Kobieta nie przyznawała się do winy. Twierdziła, że Orsos był w niej bez wzajemności zakochany. Węgier miał ją od dwóch lat nękać i śledzić.

Brat ofiary potwierdził, że Orsos był zakochany w Polce i w związku z tym wielokrotnie prosił go o radę. „Wydawało mi się, że ona też coś do niego czuje, więc nie widziałem nic złego w tym, że się o nią stara” – przyznał w sądzie Zoltan Sandro.

Polka i Węgier pracowali w hotelu Brooklodge w Wicklow. Oboje mieszkali w Irlandii od kilku lat. W dniu wypadku, doszło między nimi do gwałtownej kłótni. Para sprzeczała się też w samochodzie. „Miałam dość. (…) Znajomi uważali, że to zabawne, że tak się o mnie stara, ale ja miałam naprawdę dość. Wjechałam do wody” – stwierdziła zaraz po wypadku. Później zaprzeczała, że celowo staranowała barierki.

12-osobowe jury nie dało wiary jej słowom i większością głosów (11 do jednego) uznało Herdę winną umyślnego morderstwa. Sąd wymierzył jej wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.

Źródło: topmejt

 

Zobacz również: