Fot.: Jerzy Szostak
Sezon grzybobrania w pełni, i przy okazji nie brakuje chętnych na dodatkowy zarobek. Mimo że sprzedaż zebranych grzybów jest nieopodatkowana, to bez specjalnego dokumentu jest ona nielegalna.
Przy ulicy Pokoju w Sochaczewie każdego dnia można spotkać osoby, które sprzedają uzbierane przez siebie grzyby. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że jest to nielegalne. Zaś handlujący grzybami mogą się spodziewać wysokich kar. I nie chodzi tu o konieczność płacenia podatku. Ponieważ dochód z ich sprzedaży nie jest w kręgu zainteresowania Urzędów Skarbowych, jeśli sprzedawane grzyby zbieraliśmy osobiście lub przy pomocy rodziny.
Kwit na grzyby
Ale na tym nasza swoboda dotycząca obrotu podgrzybkami czy prawdziwkami się kończy. Otóż prawo dokładnie określa, jakie grzyby możemy sprzedawać, a jakich nie. Ów wykaz zamieszczony jest w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 13 listopada 2008 roku – w sprawie grzybów dopuszczonych do obrotu lub produkcji przetworów grzybowych oraz środków spożywczych zawierających grzyby oraz uprawnień klasyfikatora grzybów i grzyboznawcy. Według tego rozporządzenia, grzybów, które możemy zbierać i sprzedawać jest tylko 40. Natomiast, gdy zerwiemy te zakazane, grozi nam kara do 5 tysięcy złotych.
Kolejne ograniczenie dotyczy miejsca sprzedaży. W tym przypadku można to robić jedynie w placówkach handlowych i na targowiskach. Natomiast sprzedaż grzybów na ulicy czy poboczu drogi jest zakazana i może nas kosztować 500 złotych.
Poza tym grzybiarz, jeżeli chce je sprzedawać, musi uzyskać atest na grzyby świeże lub na grzyby suszone. Bez tego o żadnej sprzedaży nie może być mowy. Dokument otrzymuje się w Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej. Jego wydanie jest bezpłatne, a atest ważny jest przez 48 godzin. Po tym czasie trzeba wyrabiać nowy dokument. Dodajmy, że jeszcze kilka lat temu trzeba było mieć także specjalne pozwolenia na zbieranie grzybów, ale ten przepis pod naciskiem Brukseli został uchylony.
Surowe kary
W tym roku nasza stacja nie wydała ani jednego atestu dla osoby chcącej sprzedawać grzyby. Oznacza to, że osoby, które je sprzedają na przykład na ulicy Pokoju, robią to nielegalnie – poinformowała nas Maria Olędzka, szefowa sochaczewskiego Sanepidu. Natomiast – jak dodaje – codziennie do stacji przychodzą osoby chcące sprawdzić uzbierane przez siebie grzyby. W kilku przypadkach okazało się to rozsądnym krokiem, ponieważ wśród zebranych okazów znalazły się także te niejadalne. – W stacji zatrudnione są dwie osoby posiadające przeszkolenie dotyczące rozpoznawania grzybów i każdy, kto chce sprawdzić czy zebrane przez niego okazy nie są przypadkiem trujące, może się do nas zgłosić. Nasi klasyfikatorzy przyjmują codziennie, oprócz dni wolnych, w godzinach od 7.30 do 15. 35 – stwierdza Maria Olędzka.
Z kolei Józef Chocian, prezes PSS „Społem”, poinformował nas, że na miejskim targowisku nie jest zatrudniony klasyfikator, który mógłby sprawdzać sprzedawane grzyby. Dlatego obrót nimi na zieleniaku jest zabroniony. Tym samym sprzedaż grzybów odbywa się poza terenem targu, na co „Społem” nie ma wpływu. Ale i tak ów handel jest nielegalny, ponieważ odbywa się w pasie drogowym, a osoby handlujące grzybami nie posiadają atestów.
To z kolei powoduje, że wśród sprzedawanych grzybów mogą się znaleźć przez przypadek i te niejadalne. Gdyby tak się stało, handlarzowi grozi pociągnięcie do odpowiedzialności karnej za nieumyślne wprowadzenie do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia. W takim przypadku grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Natomiast, gdyby w wyniku spożycia sprzedanych grzybów doszło do zatrucia, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub śmierci, wtedy sprzedawca zostanie pozbawiony udziału w grzybobraniu na okres od 6 miesięcy do lat 8.
Jerzy Szostak
 

Zobacz również: