

Patrik Liljeglod, szwedzki lewicowy polityk, został zgwałcony, jak sam twierdzi za jego przekonania. Lider partii lewicy szwedzkim Falun ujawnił teraz, że uzbrojony mężczyzna zaatakował pod koniec lipca na przystanku autobusowego i wykorzystał seksualnie.
– W drodze do domu zostałem zaatakowany przez nieznanego człowieka uzbrojonego w nóż – powiedział Liljeglod. – Zostałem brutalnie potraktowany, a także zgwałcony. Oprawca powiedział, że jestem lewacką pi****ą , a tacy jak ja to lubią Usłyszałem wreszcie, że jestem zdrajcą.
W emocjonalnym i bardzo osobistym wyznaniu polityk powiedział, że początkowo odebrał gwałt jako atak prywatny, zgłaszając to policji. Ale ostatecznie przekształcił go w dyskurs publiczny, ponieważ jego zdaniem natura tego incydentu była politycznie zmotywowana.
„Kilka słów i ocen wyrażonych przez tego człowieka miało wyraźne powiązanie ze mną, jako człowiekiem aktywnym politycznie, dlatego to dotyczy nas wszystkich” – napisał Liljeglod, dodając, że nie szuka współczucia lub empatii.
Polityk zapowiada, że nie zamierza rezygnować z dalszej działalności i chce o tym zapomnieć jak najszybciej. Policja wciąż poszukuje sprawcy. Dotąd nikogo nie aresztowano. Sprawa będzie traktowana prawdopodobnie jako zbrodnia z nienawiści
„Nic nie jest ważniejsze niż demokracja” – napisał na Facebooku Liljegoldi podkreślił, że każdego dnia ludzie umierają walcząc o prawo do demokratycznych wyborów. „Szwedzi to prawo wywalczyli już dawno temu i dlatego nie mogą pozwolić na niszczenie demokracji” – czytamy.
ed