-Angela Merkel swoimi słowami pokazała, że dobro Polski leży jej na sercu, że jest przyjaciółką Polski. A przecież od tego ma się przyjaciół, by wytknęli błąd i pomogli zawrócić ze złej drogi. I tak należy traktować słowa kanclerz Merkel. – tak poseł Jerzy Meysztowicz skomentował słowa niemieckiej kanclerz, która powiedziała, że „Polska i praworządność to poważny temat”. „Warunkiem kooperacji w ramach Unii Europejskiej są zasady praworządności” – podkreśliła Merkel.

„Traktuję to bardzo poważnie. Chociaż bardzo życzyłabym sobie, by relacje i stosunki z Polską, która jest naszym sąsiadem, były bardzo dobre, a zawsze będę miała na względzie wagę tych relacji, nie możemy po prostu trzymać języka za zębami i nie mówić nic, by zachować pokój. Tutaj chodzi o fundamenty współpracy w UE” – stwierdziła szefowa niemieckiego rządu. Jej zdaniem nie ma alternatywy: praworządność czy jedność Unii. „Jedność Unii za cenę rezygnacji z praworządności to nie byłaby już Unia Europejska” – wyjaśniła Merkel.

– Cała Europa widzi, że w Polsce dzieje się coś złego. Że został zablokowany TK, że skrajnie upolitycznione są media publiczne, że obowiązuje ustawa na podstawie której minister sprawiedliwości może wymieniać prezesów sądów. A polski utrzymuje, że wszyscy się mylą. Angela Merkel i tak złagodziła język– oświadczył poseł Meysztowicz.

– Unia Europejska i Komisja Europejska nie tylko ma prawo, ale wręcz obowiązek zwrócenia uwagi państwu, w którym dzieje się coś złego, które łamie zasady Unii Europejskiej – zakończył Meysztowicz.

źródło: nowoczesna.org

Zobacz również: