Wszystko wskazuje na to, że rynek pracownika staje się w naszym kraju faktem. Wynagrodzenia w marcu wzrosły o 5,2 proc., a zatrudnienie o 4,5 proc. w ujęciu rocznym.

Dane Głównego Urzędu Statystycznego są potwierdzeniem prognoz ekspertów NBP, którzy już w styczniu br. („Szybki monitoring NBP”) pisali, że z powodu nasilającej się presji płacowej, w I kwartale 2017 r. można spodziewać się dalszych podwyżek wynagrodzeń. Co ważne, będą one miały większy zasięg niż w IV kwartale 2016 r. oraz rok wcześniej. Wzrost płac obejmie również zdecydowanie większą część ogółu zatrudnionych niż w poprzednim badanym kwartale.

W marcu 2017 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto było wyższe o 5,2 proc. niż przed rokiem i wyniosło prawie 4 578 zł – podał GUS.

Zgodnie z danymi GUS wynagrodzenie w marcu w porównaniu do lutego br. wzrosło aż o 6,3 proc. (wobec oczekiwań na poziomie 5,2 proc.).

Bardzo dobrze pod względem wzrostu wynagrodzeń wyglądamy na tle Unii Europejskiej. Eksperci twierdzą, że średni wzrost wynagrodzeń będzie u nas jednym z najwyższych w Europie. Najwięcej zyskać mogą najsłabiej zarabiający.

Prognozy Komisji Europejskiej na 2017 rok pokazują, że dynamika realnego wzrostu wynagrodzeń w całej Unii Europejskiej ma spaść. Średnie podwyżki mają wynieść ok. 2 proc. Jednocześnie ekonomiści prognozują inflację na poziomie ok. 1,6 proc. A to oznacza, że realnie statystyczny mieszkaniec Unii zyska jedynie 0,4 proc.

Według projektu ustawy budżetowej na 2017 rok wzrost przeciętnego nominalnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej również ma wynieść 5 proc.

Przypomnijmy, że od 1 stycznia pensja minimalna w Polsce wzrosła o 8,1 proc. z 1850 zł do 2000 zł. Na rękę oznacza to ok. 1460 zł. Jednocześnie znikły przepisy mówiące, że osoba wchodząca na rynek pracy może otrzymywać pensję o 20 proc. niższą od minimalnej.

Od nowego roku wzrosła też minimalna stawka godzinowa dla umów zleceni, która wynosić będzie 13 zamiast dotychczasowych 12 złotych.

Dynamika wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw w marcu była istotnie wyższa od prognoz. Zdaniem niektórych ekonomistów może to być efektem wysokiej dynamiki płac w górnictwie (wypłata nadzwyczajnej premii) oraz wzrostu dynamiki płac w przetwórstwie wskutek jednego dnia roboczego więcej niż przed rokiem.

Można się spodziewać, że bez jednorazowego efektu premii w górnictwie, po kwietniu dynamika płac spadnie poniżej 5 proc. w relacji rok do roku – przewidują eksperci podkreślając jednocześnie, że w średnim terminie należy spodziewać się wyraźnie rosnącej dynamiki płac. To nieuchronny rezultat narastającej presji płacowej przy malejącej dostępności siły roboczej w warunkach rekordowo niskiego bezrobocia.

Nasilająca się wojna płacowa o kandydatów przekłada się na rosnące koszty pracy. Z danych Eurostatu wynika, że w ubiegłym roku koszt godziny pracy w Polsce wzrósł o 6 proc. Wszystko wskazuje na to, że rynek pracownika staje się w naszym kraju faktem.
Kurier PAP

Zobacz również: