ZA ROK GROZI NAM MEDYCZNA KATASTROFA

Z Wiesławą Załuską, wicedyrektor Szpitala Powiatowego w Sochaczewie oraz Konsultantem Wojewódzkim w dziedzinie pielęgniarstwa dla województwa mazowieckiego, rozmawia Joanna Smacka
Pełni Pani funkcję Konsultanta Wojewódzkiego w dziedzinie pielęgniarstwa niedługo, bo od  2 lat. Co zdążyła Pani już zrobić w ramach pełnionego stanowiska?
Efektem mojej pracy jest między innymi opracowanie Raportu o Stanie Pielęgniarstwa, który pokazuje krytyczną sytuację kadrową szpitali w Polsce i województwie mazowieckim dotyczącą deficytu pielęgniarek i położnych, ale również zawiera wnioski i rekomendacje niezbędnych działań mających na celu zahamowanie kryzysu w pielęgniarstwie. Przyczyną problemów są przede wszystkim wieloletnie, permanentne zaniedbania poziomu finansowania sektora ochrony zdrowia przez polityków i decydentów, ale również lekceważenie głosu samych pielęgniarek, które od lat sygnalizowały narastający problem i zagrożenie deficytem kadry pielęgniarskiej. W porównaniu do krajów Europy zachodniej, finansowanie służby zdrowia jest niewspółmierne w stosunku do potrzeb zdrowotnych społeczeństwa i kosztów, które ponoszą placówki opieki zdrowotnej.
Od kiedy ten problem się nawarstwia?
Trwa to już prawie dekadę. Od 2008 roku szpitale, w tym nasz, mają finansowanie swoich usług na tym samym poziomie. Nie było rewaloryzacji nawet minimalnej o wskaźnik inflacji. Według raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju dotyczącego 44 państw, pod względem procentowym PKB przeznaczanego na opiekę zdrowotną Polska znajduje się na 36. miejscu. Średnia wydatków na jednego mieszkańca wynosi 13 018 złotych, w  Polsce to jedynie 5768 złotych.
 Jest szansa na poprawę?
Niestety przy obecnej sytuacji szpitale będą się nadal borykały z tymi problemami. Jest ogólne zadłużenie w tym sektorze w Polsce. Bardzo trudno jest się zbilansować.
Czy zatem sieć szpitali nie jest lekiem na całe zło? Co ten projekt oznacza w praktyce? 
Dla placówki oznacza to tyle, że będzie finansowana ze środków publicznych, ale jednocześnie pociągnie za sobą poniesienie kosztów organizacyjnych. Nie przełoży się to w żaden sposób na zwiększone wpływy, a jedynie na bezpieczeństwo związane z ich ciągłością. Należy nadmienić, że nasz szpital jest objęty projektem dzięki dyrektorowi Piotrowi Szenkowi. Musiał on bardzo silnie zabiegać, aby placówka się zakwalifikowała do sieci. Udało się to osiągnąć z zachowaniem oddziału urazowo – ortopedycznego, którego losy się ważyły. Niestety zmniejszono finansowanie procedur ortopedycznych, w tym wszczepiania protez stawu biodrowego i kolanowego. Nasz szpital w rejonie od Warszawy po Płock jest wiodącym i bardzo cenionym, jeżeli chodzi o wykonywanie tych procedur wysoko specjalistycznych. To spowoduje mniejszy przychód dla szpitala.
Sprawa rozbija się o pieniądze?
Wszystkie problemy, które są obserwowane w służbie zdrowia, a przede wszystkim te, które dotykają pacjentów – kolejki do lekarzy specjalistów, oczekiwanie na operację, na przykład na protezę stawu biodrowego trwa 2 lata – wynikają z deficytu środków finansowych. Braku możliwości inwestowania, braku środków na odtworzenie aparatury medycznej, sprzętu, remonty. Nie ma pieniędzy na podniesienie standardu pobytu pacjenta, a bardzo nam na tym zależy. Ledwo wystarcza środków na udzielanie świadczeń zdrowotnych, a i tak są z tym problemy.
A co z motywacją personelu?
Nie wystarcza na podwyżki płac personelu, które też nie były rewaloryzowane od kilku lat w większości szpitali w Polsce. Problemy wynikają ze zbyt marnego finansowania. Jak można za 1500 złotych zoperować pacjenta? Na dobrą sprawę oprócz udzielania świadczeń zdrowotnych musimy pacjentowi zapewnić usługi hotelowe, żywienie całodobowe  i na to brakuje, a gdzie aparatura, sprzęt medyczny, a gdzie praca personelu, sprzęt jednorazowy, badania diagnostyczne, rentgen, tomograf, a tak nisko są wycenione procedury. Jest naprawdę źle, ledwo wiążemy koniec z końcem. Wszystko wynika ze zbyt niskiego finansowania sektora ochrony zdrowia.
 Sugeruje Pani, że polska służba zdrowia jest w opłakanym stanie?
W Polsce finansowanie szpitali jest jednym z najniższych w Europie Zachodniej, przed nam są takie kraje jak Węgry, a nawet Rumunia, gorsza jest tylko Grecja. Te wieloletnie problemy finansowe spowodowały, że tak wspaniałe, niezbędne i potrzebne zawody medyczne jak pielęgniarka – ze względu na tragicznie niskie wynagrodzenia – stały się nieatrakcyjne dla młodych ludzi i wytworzyła się w Polsce ogromna luka pokoleniowa. W interesie nas wszystkich leży, aby zażegnać rysujący się kryzys w pielęgniarstwie, którego konsekwencją będzie nawet konieczność zamykania oddziałów. Każdy kiedyś będzie pacjentem i będzie potrzebował tych usług, będzie chciał być objęty profesjonalną opieką pielęgniarską, i będzie chciał mieć zapewnione bezpieczeństwo w tym zakresie. Pielęgniarki i położne odgrywają ogromną rolę w skutecznym procesie leczenia, bez nich niemożliwa jest żadna operacja, to im również zawdzięczamy każde uratowane życie, ich profesjonalna opieka jest niezbędna na każdym etapie naszego życia – od urodzenia aż po śmierć.
Coraz powszechniejszą alternatywą staje się tańszy opiekun medyczny. To dobre rozwiązanie?
Opiekun medyczny – absolutnie nie zastąpi pielęgniarki. To powrót do lat przedwojennych. Zgodnie ze standardami UE pielęgniarka to wysoko wykwalifikowany pracownik medyczny, który musi uzyskać prawo wykonywania zawodu w oparciu o system kształcenia na poziomie wyższym z obowiązkowym zaliczeniem 4600 godzin zajęć z pielęgniarstwa. Pielęgniarka i położna musi mieć ogromną wiedzę, żeby móc profesjonalnie wykonywać swoje zadania. Do pracy z pacjentem dopuszczę wyłącznie wykwalifikowanego pracownika. Opiekun medyczny posiada uprawnienia wyłącznie do prostych czynności higienicznych, transportu chorych, ale absolutnie nie do wykonywania innych procedur pielęgniarskich, np. podawania leków. Mamy wiele zamienników leków, jeden lek ma 10 nazw handlowych, a te leki mogą mieć 10 dawek, mają różne drogi podania i należy je rozpuszczać w odpowiedni sposób. Oprócz wykształcenia ważne jest doświadczenie zawodowe. To wielka odpowiedzialność.
Personel w szpitalach się starzeje, jak to wygląda w statystykach?
Średnia wieku pielęgniarek w Polsce to 50,8 lat, a w województwie mazowieckim jest nawet niższa, ale niestety stale rośnie. Mediana wynosi w Polsce 53 lata, w województwie mazowieckim 54. Mediana oznacza, że połowa pielęgniarek ma powyżej 54 lat, a połowa ma poniżej. Czyli połowa populacji w ciągu 6 lat odejdzie na emeryturę. Arytmetyka nie kłamie. W województwie mazowieckim w wieku do 30 lat jest tylko 10 procent pielęgniarek, natomiast w wieku powyżej 50 lat – 45 procent czynnych zawodowo. Jest 4 razy za mało absolwentów studiów pielęgniarskich, niż odchodzących na emeryturę. Taka sytuacja jest zarówno w województwie mazowieckim, jak i w całej Polsce.
Jak pielęgniarki radzą sobie z kiepską płacą?
Sytuację braku pielęgniarek ratują same pielęgniarki, poprzez pracę w kilku miejscach, żeby móc utrzymać rodzinę. Według moich obliczeń w województwie mazowieckim 28 procent pielęgniarek pracuje w więcej niż w jednym miejscu pracy, a położnych jest to jeszcze większy odsetek. Takie samo zjawisko jest w Sochaczewie – pielęgniarki i położne ze szpitala pracują jeszcze w przychodniach na terenie powiatu, a w przeciągu najbliższych 10 lat na emerytury odejdzie ponad 100 pielęgniarek, czyli połowa zatrudnionych, i jeżeli nie uda się zatrudnić takiej samej liczby nowych pracowników, to grozi nam katastrofa.
A nowa kadra? Czy młodzi ludzie chętnie kształcą się w tym kierunku?
Liczba absolwentów na przykład w województwie mazowieckim, to około 500 rocznie, a ubywa 4 tysiące pielęgniarek. Połowa absolwentów w ogóle nie podejmuje zatrudnienia. Jest to zawód piękny, przyszłościowy, społecznie potrzebny i deficytowy, ale jednocześnie jego pauperyzacja przez lata spowodowała obecną sytuację.  Przewiduję, że kryzys kadrowy, który dotknie szpitale i zagrozi ich funkcjonowaniu, wystąpi w 2018 roku, ponieważ na emeryturę odejdą aż 3 roczniki urodzonych w 1956, 1957 i 1958, co w liczbach bezwzględnych na Mazowszu oznacza 3,5 tysiąca pielęgniarek.
Czy istnieje jakieś remedium?
Oczywiście, ale zmiany należy zacząć natychmiast. W wydanym Raporcie o Stanie Pielęgniarstwa wskazałam na konieczność pilnego opracowania i wdrożenia w Polsce strategii na rzecz zabezpieczenia społeczeństwa polskiego w opiekę pielęgniarską i wdrożenia skutecznych mechanizmów legislacyjnych, finansowych i organizacyjnych mających na celu zahamowanie narastającego deficytu kadry pielęgniarskiej, który nieuchronnie doprowadzi do problemów w funkcjonowaniu systemu ochrony zdrowia. Zaproponowałam wiele konkretnych działań, w tym poprawienie warunków pracy, obciążenia pielęgniarek, ale również niezbędne jest uatrakcyjnienie zawodu poprzez wzrost wynagrodzeń. Zahamować deficyt kadry pielęgniarskiej można poprzez zwiększenie kształcenia pielęgniarek, tak, aby w latach 2017 – 2019 mury szkół wyższych opuszczało i podejmowało zatrudnienie rocznie przynajmniej 1000 absolwentów, a 2000 rocznie w latach 2020-2035. System wejścia do zawodu należy przede wszystkim ułatwić poprzez finansowanie z budżetu państwa pierwszego roku pracy absolwentów, czy też stworzenie miejsc rezydenckich w toku specjalizacji pielęgniarskich.
Cieszę się, że mogłam przekazać mój raport i rekomendacje Wiceminister Zdrowia Józefie Szczurek-Żelazko i mam nadzieję, że przekazane pomysły na rozwiązanie narastającego problemu zostaną uwzględnione i strategia ratowania polskiego pielęgniarstwa zostanie opracowana, a przede wszystkim wdrożona. Zachęcam do odwiedzenia naszego szpitala, wszystkich absolwentów i uczniów liceów z terenu powiatu sochaczewskiego, chętnie pokażę szpital oraz zapoznam z blaskami mojej profesji. Pielęgniarstwo to piękny zawód, ale również stając się zawodem deficytowym, jest to zawód przyszłości, który musi być lepiej opłacany i pozwoli na znalezienie pracy nie tylko Sochaczewie, w Polsce, ale także na rynku europejskim.
Dziękuję za rozmowę

 

Zobacz również: