Jak podają niemieckie media, szef berlińskiego MSW zapowiedział bezwzględne wyjaśnienie podejrzeń o manipulacje śledztwa ws. zamachowca Anisa Amriego: –Jesteśmy to winni ofiarom i ich bliskim. – stwierdził. –Zarzuty są bardzo poważne.

Jak się okazuje, śledczy Krajowego Urzędu Kryminalnego (LKA) w Berlinie mieli rzekomo zataić istotne wyniki śledztwa prowadzonego ws. Anisa Amriego, który 19 grudnia 2016 porwaną polską ciężarówką dokonał zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w stolicy Niemiec. Dotychczas był to największy w Niemczech zamach o podłożu islamistycznym. Zginęło w nim 12 osób, a ponad 60 zostało rannych. Wśród ofiar był polski kierowca ciężarówki- Łukasz Urban, którego zamachowiec zastrzelił w szoferce.

Zamachowiec kilka dni później został zastrzelony w trakcie kontroli policyjnej we Włoszech.

„Okazuje się, że policja wiedziała o zamachowcu więcej niż dotąd zakładano, i to na długo przed dokonaniem przez niego zamachu w Berlinie. Tunezyjczyk, który przybył do Niemiec jako uchodźca i posługiwał się kilkoma tożsamościami, wędrował między Berlinem a Nadrenią Północną-Westfalią. Służbom bezpieczeństwa był znany m.in. z handlu narkotykami, w Nadrenii Północnej-Westfalii także jako islamista mogący zagrażać bezpieczeństwu państwa. Już w listopadzie 2016 Anis Amri mógł zostać aresztowany pod zarzutem zarobkowego i zorganizowanego handlu narkotykami – wynika z dokumentu odkrytego teraz w berlińskim LKA. Przypuszczalnie jednak śledczy zbagatelizowali tę wskazówkę. Tuż po zamachu jeden z nich miał powiedzieć: „Miejmy nadzieję, że nie był to Amri”. – podaje DPA.

Jak się okazuje, w lutym 2017 roku w aktach Amrima pojawiła się naniesiona ze wsteczną datą informacja, że jest on „drobnym handlarzu narkotykami”, co nie stanowiło powodu do aresztowania go. Widać, że ktoś poprawiał jego akta. Sprzeczności w aktach Amriego odkrył były prokurator federalny Bruno Jost.

W środę (17 maja), po ujawnieniu informacji o sprzecznościach w aktach, wniesiono do prokuratury doniesienie o przestępstwie wobec nieznanego sprawcy ws. utrudniania postępowania karnego.

Wielu niemieckich polityków domaga się powołania komisji Bundestagu ds. wyjaśnienia tego skandalu.

Ex/DPA

 

 

 

Zobacz również: